[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dobry Boże! Nick, to ty! - Dotykając ręką szyi, miała nadzieję, że nie
ugną się pod nią kolana. - Nie słyszałam, jak podchodziłeś.
- Bo byłaś zajęta rozmową z drzwiami. - Wyciągnął rękę w stronę zanika i
z tym ruchem dotarł do Jordan odurzający zapach męskiego potu i wody
toaletowej.
Z niesmakiem patrzyła, jak pod dotknięciem Nicka zamek z łatwością
ustępuje. Pewnie jest rodzaju żeńskiego, pomyślała, wpatrując się w kawałek
metalu, który od dnia wprowadzenia przysparzał jej tylko kłopotów.
- Mnie nigdy nie udało się tak szybko.
- "Bo" nie mówiłaś do niego właściwym tonem.
- Tak - zgodziła się, podnosząc torebkę. - Nie barytonem.
Wyglądał pociągająco, gdy stał tak uśmiechnięty, mrużąc oczy. Jordan
poczuła, że jej serce znów reaguje dzikim łomotem. Przeniosła więc wzrok
trochę niżej i dostrzegła ciemne włosy na jego piersi, odsłoniętej przez
rozpiętą koszulę. Zabrakło jej tchu, gdy wyobraziła sobie ten gąszcz włosów
schodzący do pasa i jeszcze niżej...
Oderwała wzrok od tych niebezpiecznych widoków.
- Co tutaj robisz?
- Zakładam się właśnie, o co tylko chcesz, że zjemy razem kolację.
- Teraz?
- A już coś jadłaś?
- No nie, ale...
- Zwietnie - powiedział z chłopięcym zapałem. - Poczekaj.
Nim zdążyła odpowiedzieć, już pobiegł w stronę samochodu. Otworzył
drzwiczki i wyciągnął pudło, w którym Jordan rozpoznała produkt swej
ulubionej pizzerii. Ależ jestem słaba! - pomyślała, widząc Nicka
wracającego sprężystym krokiem. Ależ słaba!
RS
45
- Jeszcze chwileczkę! - Przeszedł koło niej i znalazł się w mieszkaniu.
Zostawił pudełko z pizzą w kuchni i zaczął zaglądać do wszystkich
pomieszczeń i schowków na garderobę.
- Co ty robisz?
- Chcesz sama poszukać włamywaczy?
- W zasadzie - zaczęła, ale uświadamiając sobie bezsens oporu,
dokończyła z westchnieniem - nie chcę.
Uśmiechając się zwycięsko, Nick kontynuował przegląd stanu
bezpieczeństwa mieszkania, a Jordan z niewytłumaczalną radością
przysłuchiwała się odgłosom otwieranych i zamykanych drzwi. Na końcu
skrzypną drzwi sypialnianej garderoby, pomyślała zadowolona, że wszędzie
panował nienaganny porządek. W zamyśleniu potrząsnęła głową - gdy nie
opływa się w bogactwa, zostaje tytko, porządek.
- Teren czysty.
Patrząc przez ramię, dostrzegła, że Nick przypatruje się jej z ciekawością.
- Długo tu mieszkasz?
Była to typowa reakcja kogoś widzącego to mieszkanie po raz pierwszy,
ale z jakichś powodów Jordan poczuła się tym pytaniem dotknięta.
- Z pół roku - odpowiedziała. Starała się przy tym skoncentrować na
cudownym zapachu pizzy unoszącym się znad pudełka. Nie mieszkała może
w najlepszym sąsiedztwie, ale za to sama zarabiała na siebie. I nie posiadała
wiele, lecz to, co miała, było jej własnością.
- Czy należysz do jakiejś religijnej sekty, która nie uznaje wartości
materialnych?
Jordan zesztywniała.
- Nie. Po prostu nie lubię wynajmować umeblowanych mieszkań, a sama
nie kupuję byle czego.
Skinął głową.
- To widać.
Jordan z westchnieniem wzięła z szafki dwa talerze.
- Ty tego me zrozumiesz.
- Właśnie, że rozumiem - rzekł. - Tylko to dziwne, że do życia może
wystarczyć jedynie łóżko, sofa i szafa.
- Oraz telewizor, stolik przy łóżku i dwa stołki barowe - poprawiła go
Jordan.
Nick pokręcił się po kuchni, wyjął widelce i szklanki i postawił je przy
talerzach.
RS
46
- Co będziemy pić? - spytał, otwierając lodówkę. Jordan poczuła się
nieswojo, gdy Nick zaczął oglądać niewielkie zasoby lodówki, tak jakby
widząc, co dziewczyna kupuje, zaglądał zarazem w jej opustoszałe wnętrze.
Równocześnie wiedziała, że nie powinna krytykować swobodnego
zachowania się Nicka. Chciała przecież, by goście czuli się u niej jak u
siebie w domu. Tym razem jednak byli zupełnie sami.
Ta świadomość spadła na nią jak grom, potęgując podenerwowanie. Sami.
Nikt nie przeszkadza, nie trzeba rozmawiać o interesach. Nie można wstać i
wyjść, gdy sytuacja stanie się napięta. Są sami. W jej mieszkaniu.
Nick chrząknął t wyjrzał zza drzwi lodówki.
- Wiem, że to trudna decyzja, ale może ją podejmiesz, zanim jedzenie
kompletnie wystygnie.
- Co? Co takiego?  Jordan z trudnością zbierała myśli.
- Mleko, sok pomarańczowy czy taki brązowy płyn w dzbanku?
- Och! - Zaśmiała się trochę za głośno. Już dawno miała to wylać, ale
wciąż zapominała. - To herbata,
Nick nie wyglądał na przekonanego. . - To jest herbata, tylko trochę stara.
Popatrzył na brązową ciecz i wyraz niedowierzania ustąpił miejsca
obrzydzeniu.
- Jordan, ona nie jest stara. Ona jest spleśniała. Zamykając lodówkę, Nick
przesunął się nieco w stronę dziewczyny. Urażona duma Jordan zderzyła się
z falą zmysłowych myśli, a pewność siebie wyparowała. Nick wylał
zawartość dzbanka do zlewu.
- Chyba zdecydujemy się na mleko albo na wodę. Sok pomarańczowy do
pizzy nie pasuje. Najlepsza byłaby herbata lub piwo. Mógłbym prędko
przynieść coś ze sklepu.
Każde jego słowo przypominało Jordan, jak wielokrotnie już zawodziła
cudze oczekiwania. Najpierw rodzice, którzy zawsze dostrzegali braki w jej
manierach. Potem Clark, wyrzucający jej zbytnią sztywność i surowe reguły
moralne. Teraz Nick.
- Lepiej zabierz-stąd tę pizzę i zanieś do kogoś, kto ma pięknie
umeblowany dom, świeżą herbatę w dzbanku, a w lodówce sześć puszek...
- Co ci się stało? - Napięcie malowało się na jego twarzy. - Nie
narzekałem ani nie krytykowałem. Miałem wrażenie, że się rozumiemy, i
nagle co? Dlaczego tak mówisz? - Mimo protestów Jordan ciągnął: - Czy
jestem taki nieokrzesany, taki wstrętny, że już nie możesz ze mną
RS
47
wytrzymać? Całe dnie próbuję się do ciebie zbliżyć i kiedy już mi się
wydaje, że idzie ku lepszemu, ty...
- Wiem! - krzyknęła, starając się przerwać ten potok wymówek. - Ja... ja to
wiem.
Patrzyli sobie w oczy. On starał się pohamować gniew, a ona próbowała
wziąć się w garść i opanować emocje.
- Nick, to szaleństwo - wydusiła wreszcie. - Nie mogę pogodzić z sobą
tego, że z jednej strony mnie pociągasz, a z drugiej nie pasujesz do mnie jako
partner. Chyba... - westchnęła - sama nie wiem. Chyba wyładowuję na tobie
własną frustrację. Przepraszam.
- A dlaczego ci nie odpowiadam jako partner?  spytał, szczerze zbity z
tropu.  Przecież prawie mnie nie znasz.
- Słyszałam o twojej reputacji.
- Jakiej reputacji? - Znów opanował go gniew. - Czy ja biję kobiety?
Morduję? Porzucam je ciężarne na śnieżnej pustyni? O czym ty, do diabła,
mówisz?
- Ty... ty... je po prostu masz. - Sama czuła, jak niedorzeczne jest to, co
mówi. - Bardzo wiele kobiet - dodała, jakby to miało uwierzytelnić zarzuty.
- O? - Uniósł brwi. - Po kolei czy wszystkie naraz?
- Skąd mogę wiedzieć?
- Właśnie! Skąd masz wiedzieć cokolwiek o mnie i tych tak zwanych
moich kobietach? Znasz którąś z nich? Rozmawiałaś z nimi? Czy
powiedziały, że jestem potworem?
Jordan czuła się schwytana w pułapkę. Szukając wyjścia z tej sytuacji,
przespacerowała się po kuchni, usiadła przy stoliku i ugryzła kawałek pizzy.
Czuła, że Nick obserwuje każdy jej ruch.
- No? - domagał się wyjaśnień.
- Są gazety - wymamrotała.
- Ach, tak. - Pokiwał głową w zadumie. - Czytasz plotkarskie kroniki
towarzyskie. Doskonałe przykłady prawdy i rzetelności reporterskiej. Niech
Bóg broni, by jakikolwiek dziennikarz zakwestionował ich prawdomówność. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    139. Broadrick Annette Bracia z Teksasu 01 Miłość po teksasku
    Bingham Lisa Intryga i miłość 25 Kiedy nadciąga noc
    Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 154 Droga ku szczęściu
    072. Evans Jean Nie odrzucaj mojej miłości
    104. Barton Beverly Powrót miłości
    Dunlop Barbara Miłość w Białym Domu
    Taylor Janelle 12 Zbrodnia z miłości
    Chmielewska Joanna Lekarstwo na miłość
    Carlisle Kate Gry miłosne
    Szivek titka Hedwig Courths Mahler
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl