[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nigdy mnie nie zawiodłaś.
- Uhm. - Przechyliła głowę. - Dziękuję.
- Nie ma sprawy.
- Okej. - Przygryzła wargę. - No to... idę coś zrobić.
- Tak. Jeszcze jedna sprawa, zanim wyjdziesz - rzekł i przyciągnął ją do siebie.
- Co robisz?
- Sprawdzam teorię w praktyce - odparł i delikatnie chwycił zębami koniuszek
ucha Trish.
Z radością usłyszał jej westchnienie.
- Ale...
- Widzisz - mruknął, całując jej brodę. - Bezwzględnie zamierzam się znowu z tobą
kochać.
- Och - znów westchnęła, gdy dotknął językiem miejsca, gdzie wyczuł puls - to nie
jest dobry pomysł. Ja... powinnam wracać do pracy.
- Tak, ja też - odrzekł, ujmując jej pierś przez jedwabną bluzkę. - Nie zatrzymam
cię długo.
R
L
T
- Jak to możliwe?
- Pokażę ci.
Pocałunek Adama nie zostawiał wątpliwości co do jego zamiarów. Tak mu jej bra-
kowało. W ciągu kilku sekund rozpiął jej spodnie i sięgnął do swojego paska.
Myślał, że jak spędzi z nią noc, to mu wystarczy. Myślał, że tego ranka powie
Trish, że jest oszustką. Ale gdy tylko Trish spróbowała się wycofać, zrozumiał, że nie
jest na to gotów. Zastanawiający też był fakt, że to ona pierwsza postanowiła to zakoń-
czyć.
Czy udawała niewinną z nadzieją, że Adam zaproponuje jej stały związek, który
doprowadzi ich do ołtarza? Choć ta perspektywa budziła w nim chęć ucieczki, pragnął
Trish i na razie nie miał zamiaru pozwolić jej odejść.
- Dotykaj mnie - szepnęła.
- Z przyjemnością. - Przycisnął ją do ściany. Trish objęła go nogami w pasie. -
Chyba jednak zatrzymam cię tu cały ranek.
Telefon służbowy Trish zadzwonił w piątek po południu. Pobiegła do biurka, zo-
baczyła numer komórki Adama i chwyciła za słuchawkę.
- Cześć, Trish.
Jego głos wywołał w niej dreszcz. Jak sam głos może tak na kogoś działać? Och,
już po niej.
- Posłuchaj - podjął. - Chciałbym, żebyś podrzuciła mi do domu teczkę Spirit, jak
będziesz wracać wieczorem. Mogłabyś to zrobić?
- Nie ma problemu.
- Nie sprawi ci to kłopotu?
- %7ładnego. - Trish usiadła na krześle i w duchu się skarciła.
Adam dzwoni w sprawie pracy. Czego się spodziewała? Jest jej pracodawcą. Na
Boga, musi o tym pamiętać.
- Jeżeli nie masz planów, zrewanżuję ci się kolacją.
Kolacją? Powinna odmówić. Spotykanie się z Adamem to tylko brnięcie w kłopo-
ty. Kolacja u niego w domu? Och, proszę, nigdy nie dotarłaby do swojego.
R
L
T
- Naprawdę nie powinnam. - Miała ochotę kopnąć się w kostkę za to wahanie w
głosie.
- Masz plany na dzisiaj?
Powiedz mu, że tak.
- No nie - odparła i przewróciła oczami.
Dlaczego po prostu nie skłamie? Bo Adam by ją przejrzał. Nie potrafiła kłamać.
Deb zawsze jej to powtarzała.
- No to zostań na kolacji.
- To nie jest dobry pomysł.
- Myślałem, że jesteś zwolenniczką zdrowego odżywiania się.
- Jestem. - Zciągnęła brwi. Co to ma do rzeczy?
- Trzeba jeść kolację - przymilał się.
Pokręciła głową.
- Jem...
- Posłuchaj, przywieziesz mi papiery. Chciałbym, żebyśmy podczas kolacji poroz-
mawiali o otwarciu hotelu.
Trish westchnęła.
- Okej.
Ty mięczaku!
- Zwietnie - rzekł wesoło. - Zrobię steki. Do zobaczenia.
Trish odłożyła słuchawkę i uderzyła głową o blat biurka. Czy całkiem zgłupiała?
Tego ranka powiedziała Adamowi wyraznie, że nie mogą się więcej kochać. Adam pod-
jął wyzwanie, a ona mu uległa. Ale żeby uprawiać seks w gabinecie? Dopóki będzie pra-
cowała dla Adama, z czułością będzie spoglądała na tę ścianę, o którą opierała się ple-
cami.
- Przepraszam - odezwał się kobiecy głos. - Zastałam Adama Duke'a?
Trish zaskoczona uniosła głowę. Nie zdawała sobie sprawy, że nie jest sama. Nie
słyszała kroków zagłuszonych przez wykładzinę.
- Dzień dobry. - Wstała, poprawiła żakiet i odgarnęła do tyłu włosy.
R
L
T
Ukradkiem przyglądała się kobiecie, niższej od niej, o pełniejszych kształtach. Nie
znała jej. Może to klientka? Kobieta miała na sobie koralową suknię, która podkreślała
piękny dekolt. Rozjaśnione włosy upięła seksownie. Była atrakcyjna, a sądząc z wysa-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]