[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdołałby pokonać ostatnich kilku metrów.
Martwy. Jeden z jego pasażerów był martwy.
Poczucie winy wręcz nie pozwalało Sethowi oddychać. Gdyby
wcześniej spostrzegł skałę, mógłby zmienić trasę, lepiej wylądować i
może nie doszłoby do tak rozległych obrażeń u tego mężczyzny.
Cholera, dlaczego nie zareagował o ułamek sekundy wcześniej?
Poczuł ucisk w gardle i ze złością trzepnął w powietrzu dużym
wełnianym kocem, który znalazł po drodze. Wiatr dawno by go
porwał, gdyby koc nie zahaczył o kawałek metalu.
Seth wziął głęboki oddech, usilnie starając się zapanować nad
targającymi nim emocjami. Zmusił się, żeby pokonać ostatnie metry.
Ukląkł obok trupa.
Zanurzył ręce w kieszeniach, wyjął stamtąd mały nóż sprężynowy
i rozciął splątany pas mężczyzny. Następnie rozłożył koc na śniegu,
położył na nim ciało i owinął je nim.
Już miał zakryć twarz Caldwella, kiedy nagle światło padło na
krople krwi na skroni mężczyzny, ukazując ogrom zniszczeń.
I coś jeszcze...
Seth sięgnął po latarkę i dokładniej oświetlił rany Caldwella.
Kowalski powiedział, że Caldwell był przytomny po uderzeniu, ale
sądząc po obrażeniach, które widział Seth, wydawało się to raczej
niemożliwe.
- Co, do cholery... - syknął, kiedy złoty snop światła padł na
małą, osmaloną dziurkę nad prawym uchem agenta.
Zrobiło mu się zimno, kiedy uświadomił sobie, co widzi.
Caldwell nie zmarł z powodu obrażeń odniesionych podczas
katastrofy. Został zastrzelony. To przypominało egzekucję.
Nagle zimno stało się nie do zniesienia, a wiatr jeszcze bardziej
przejmujący. Przypomniawszy sobie, że chciał odzyskać pistolet
agenta, Seth sięgnął pod koc. Jego serce zaczęło mocniej bić, kiedy
zdał sobie sprawę z tego, że broń zniknęła.
Adrenalina buzowała w jego głowie ze zdwojoną siłą. Seth
gwałtownie zgasił latarkę i zaczął głośno oddychać w ciemności.
Kiedy przekonywał Nealy'ego, że Frankie Webb jest uzbrojony, nie
przyszło mu do głowy, że w jego słowach może kryć się prawda. Stan
powiedział, że Webb zaatakował go i ukradł mu kluczyki od kajdanek.
Potem Frankie musiał podkraść się do Caldwella, zabrał mu broń i z
zimną krwią go zastrzelił. Huk trzaskających płomieni ognia zapewne
zagłuszył wystrzał.
Lizzie!
Musiał jak najszybciej zabrać ją z otwartej przestrzeni i
zaprowadzić do samolotu.
Wszystkich pasażerów musiał zabrać z otwartej przestrzeni.
Owinął ciało Caldwella kocem, najmocniej jak potrafił, po czym,
oświetlając sobie drogę latarką, ruszył w kierunku Elizabeth.
Nagle kwestia ich przetrwania stała się bardziej skomplikowana.
Raz za razem Seth przypominał sobie reakcję mordercy, kiedy na
lotnisku agenci FBI usiłowali go uspokoić. W uszach Setha
rozbrzmiewały słowa Frankiego:
 Obaj za to zapłacicie. Będę ścigał was, wasze rodziny, waszych
przyjaciół aż do dnia waszej śmierci".
Czyżby Frankie skorzystał ze sposobności, jaką mu
niespodziewanie stworzyła katastrofa samolotu, i już teraz zapragnął
się mścić? Czy nadal będzie zabijał? Czy jego skrzywienie psychiczne
sprawi, że będzie się rozkoszował torturowaniem pasażerów lotu 356?
Seth zaklął, gdy nagle zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo
wszyscy będą musieli uważać.
Muszą walczyć nie tylko z zimnem i złą pogodą, ale także muszą
schwytać i rozbroić Frankiego Webba.
Powoli zbliżał się do miejsca, w którym zostawił Elizabeth i
rannego agenta FBI i próbował spokojnie przemyśleć to, co przed
chwilą zobaczył i wypływające z tego faktu konsekwencje.
Zabicie agenta FBI i zabranie mu broni było śmiałym wyczynem
ze strony Webba. Zledząc medialną gorączkę wokół jego procesu,
Seth zorientował się z komentarzy prasowych, że seryjni mordercy
zazwyczaj zabijają, żeby zredukować swoje chroniczne napięcie i
stres. A co mogło być bardziej stresującego niż katastrofa
samolotowa?
Podobno, kiedy taki seryjny morderca jak Webb poczuł już raz
zew krwi, zazwyczaj wciąż powtarza swoje czyny, z coraz większą
częstotliwością, aż do chwili pojmania go. Jeśli to prawda, wszyscy
pasażerowie znalezli się w bardzo niebezpiecznej sytuacji. Nagle stali
się potencjalnymi celami tego psychopatycznego mordercy.
Seth pocieszał się w myślach tym, że na szczęście mają jednak
sporą przewagę nad Frankiem Webbem. Po pierwsze, mogli się
schronić w samolocie, a po drugie - mieli dostęp do zapasów
żywności, mieli także broń i przewagę liczebną. Jednakże zabijając
agenta FBI, Frankie ujawnił swoją chorobliwą potrzebę mordowania.
Po tym, co widział, Seth już nie wierzył, że Frankie ma na tyle
zdrowego rozsądku, żeby zostawić ich w spokoju. Zimno z pewnością
zmusi go w końcu do schronienia się we wraku samolotu. Była to
jedyna w okolicy w miarę ciepła kryjówka. A wówczas...
Elizabeth uniosła głowę, kiedy się zbliżył, więc Seth natychmiast
skierował snop światła w przeciwnym kierunku. Pozornie po to, żeby
jej nie oślepić, ale tak naprawdę po prostu nie chciał, żeby dostrzegła
ogromne napięcie, jakie z pewnością malowało się na jego twarzy.
- Chodz, wracamy do samolotu - powiedział.
- Myślałam, że chcesz zaczekać, aż...
- Robi się coraz zimniej, ogień już wygasł. Musimy szybko
wracać.
Podał Elizabeth latarkę i nakazał zabrać pudełko ze środkami
opatrunkowymi.
- Jak chcesz przetransportować Stana do samolotu?
- Zaniosę go.
Ukucnął i ujął rannego pod rękę, chcąc zarzucić go sobie na
plecy. Przy zmianie pozycji Stan drgnął, dochodząc do siebie tak
gwałtownie, że niemal usiadł.
- Spokojnie - powiedział Seth uspokajająco, a ciało wielkiego
mężczyzny wpierw silnie zadrżało, a po chwili odprężyło się,
wiotczejąc.
Seth pochylił się nisko, żeby dojrzeć wyraz twarzy agenta, i
powiedział:
- Teraz cię jako tako opatrzyłem, ale musisz mi pomóc
zaprowadzić cię w bezpieczne miejsce. Myślisz, że zdołasz wstać?
Na górnej wardze i czole Stana ukazały się kropelki potu, ale
skinął głową i wyszeptał:
- Co z Frankie?
- Uciekł do lasu.
Stan mocno zaniepokojony złapał Setha za przegub i zaczął
gorączkowo szeptać:
- Musisz go znalezć... Musisz sprowadzić go z powrotem. .. Ten
facet jest szalony, wierz mi. Zabijanie sprawia mu przyjemność...
Rozumiesz? Przyjemność! Dla niego to zabawa w kotka i myszkę... -
Wyciągnął zakrwawiony kciuk w kierunku Elizabeth i podniósł głos
prawie do krzyku: - To ona może być jego kolejną ofiarą! Jest w jego
typie, więc miej ją na oku! Reszta z nas nie odpowiada typowi jego
ofiar, ale i tak nie da się przewidzieć, co zrobi. Przysięgał... że ja i mój
partner zapłacimy, jeśli on zdoła wydostać się na wolność. - W oczach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    139. Broadrick Annette Bracia z Teksasu 01 Miłość po teksasku
    Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 154 Droga ku szczęściu
    072. Evans Jean Nie odrzucaj mojej miłości
    104. Barton Beverly Powrót miłości
    Dunlop Barbara Miłość w Białym Domu
    Taylor Janelle 12 Zbrodnia z miłości
    Chmielewska Joanna Lekarstwo na miłość
    Carlisle Kate Gry miłosne
    Cartland Barbara Miłość łączy rody
    Anne McCaffrey Doona 3 Treaty on Doona
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl