[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Z niepokojem stwierdziła, że coraz bardziej jej zależy, żeby Case
pochwalał jej poczynania. To było dla niej ważne. A niech to! Patrzyła, jak
detektyw Houston krząta się po jej maleńkiej kuchni, i czuła, że jeśli nie będzie
ostrożna, to w końcu się w nim zakocha.
Zatrzymał się, oparł o zlew i spojrzał na nią.
- No, więc wygląda na to - mruknął - że nie wybiję ci z głowy tej kolacji.
Może zadecydujemy przynajmniej, jak to rozegrasz. Nawet nie próbuj wkładać
tej czarnej sukienki z dziurą zamiast pleców.
- 89 -
S
R
- Nie jest odpowiednia na kolację w Lotus Blossom.
- To dobrze. Skąd ty ją w ogóle wytrzasnęłaś?
- Kupiłam w lumpeksie. Włożyłam ją na przyjęcie z okazji Halloween.
Przebrałam się za Panią Ciemności.
- Aha! No więc nie wkładaj niczego takiego, co mogłoby sugerować
Purdy'emu, że gotowa jesteś zostać jego kochanką.
- Nie martw się - odpowiedziała Jo. - Nie sądzę, żeby sprawy zaszły aż
tak daleko. Powiedz mi lepiej, czy mam wziąć jakiś sprzęt do nagrywania.
- Nie, zresztą nie mam przy sobie nic takiego.
- Co z ciebie za detektyw, skoro chodzisz bez urządzeń do podsłuchu?
- Taki, który nie chce zostać aresztowany.
- Czyli będę musiała zabrać mój wysłużony dyktafon i... Co się stało?
Case kręcił głową.
- Myślisz, że Purdy pozwoli ci nagrywać rozmowę?
- Na pewno. Jestem reporterką i mogłabym napisać o nim artykuł.
- Nie umówił się z tobą na wywiad. Chodzi mu najwyżej o mały romans,
żeby odwieść cię od zamiaru pisania o nim czegokolwiek. Myślisz, że udałoby
mu się tyle razy uniknąć więzienia, gdyby udzielał wywiadów?
- Mogę go przynajmniej zapytać, czy pozwoli mi nagrać rozmowę.
- O uporze! - mruknął Case. - Na imię ci Jo Ella.
- A co ty będziesz w tym czasie robił?
- Będę w pobliżu. Spotkamy się w domu Purdy'ego.
- Możesz grać dalej biednego przygłupa. Ja się nad tobą ulituję i
usiądziemy razem. Wszyscy pomyślą, że mam dobre serce.
- Nawet nie wiesz, jak ten przygłup może ci pomóc. Case wstał i ruszył w
stronę drzwi. Stojąc z ręką na klamce, odwrócił się w jej stronę i pogroził
palcem.
- Pamiętaj, że to, co dzisiaj robisz, jest tylko przedstawieniem.
- 90 -
S
R
Jo usłyszała w jego głosie tę samą nutę, która pojawiła się, gdy rozmawiał
z nią Harold Purdy. Ciągle jeszcze nie mogła zrozumieć. To nie mogła być
zazdrość. Uśmiechnęła się do siebie. Nie była typem kobiety, która wzbudza
zazdrość.
- Będę pamiętać - obiecała żarliwie.
Case milczał przez kilka sekund, patrząc na nią w skupieniu, jakby miał
jeszcze coś do powiedzenia.
- Co takiego?
- Bądz ostrożna. Purdy może być kimś innym, niż podejrzewamy. Na
pewno nie jest głupi, skoro utrzymał się w tym biznesie tak długo.
Case zniknął w ciemnościach. Zdenerwowana Jo zamknęła drzwi na
klucz. Cieszyła się, że sobie poszedł. W końcu mógłby się zorientować, jak
bardzo się boi. Nie wiedziała, czego się spodziewać, ale na pewno nie pragnęła
spędzić wieczoru na opędzaniu się od zalotów Purdy'ego. Nie chciała też cały
czas zastanawiać się, jak uniknąć niebezpieczeństwa. Tak naprawdę wierzyła, że
ze strony Harolda nie ma się czego obawiać. On był złotoustym naciągaczem,
ale nie używał przemocy. A jednak wolałaby, żeby Case jej towarzyszył. Nawet
jeśli teraz udawał półgłówka, wiedziała, że może na nim polegać.
Wzięła głęboki oddech, żeby się uspokoić. Przecież tego właśnie chciała,
upomniała się surowo. Dobra reporterka nie bierze nóg za pas, gdy pojawia się
pierwsze niebezpieczeństwo. Nie potrzebuje też asekuracji w postaci
inteligentnego, dobrze umięśnionego i seksownego detektywa.
- W instytucie studiowałem pod kierunkiem doktora Ralpha
Twickleswortha, którego badania nad czasem i przestrzenią są powszechnie
znane.
- Naprawdę, Haroldzie? To fascynujące. - Jo uśmiechała się pogodnie i
popijała herbatę. Na razie wszystko szło gładko. Mimo że Case ją rozgniewał,
postanowiła skorzystać z jego rady i ubrała się w czarną spódnicę i białą
- 91 -
S
R
jedwabną bluzkę, zapiętą pod samą szyję na guziki z perełek. Harold
zachowywał się nienagannie.
Wszystko w tym człowieku wydawało się perfekcyjne. Ubranie - dobrze
skrojone i dyskretnie eleganckie. Nawet apaszka zamiast krawata w jakiś sposób
do niego pasowała. %7ładen włosek z jego fryzury nie odstawał przypadkowo, a
brwi wyglądały na wymodelowane. Miał zadbane dłonie, nie zniszczone żadną
fizyczną pracą. Wskazówka jego rolexa przesuwała się płynnie z jednej sekundy
na drugą, bez żadnych drgań. Prowadził wyrafinowaną i dowcipną rozmowę. Po
prostu nie sposób było mu się oprzeć.
Dlaczego więc walczyła ze sobą, żeby nie położyć głowy na stole i po
prostu nie zasnąć?
- Nie słyszałam dotąd o teorii doktora Twickleswortha - powiedziała,
tłumiąc ziewanie. Mógłbyś mi ją wyjaśnić? - Sięgnęła do torebki po dyktafon. -
Chyba nie będziesz miał nic przeciwko temu, żebym nagrała twoją wypowiedz,
prawda?
Zamilkł na chwilę i na widok jej szerokiego uśmiechu zmrużył oczy. On
też się uśmiechnął, odstawił buteleczkę z sosem sojowym i płynnym ruchem
sięgnął przez stół, żeby wyjąć dyktafon z jej ręki.
- Och, nie róbmy tego. To małe elektroniczne urządzenie zepsuje
intymność naszego spotkania.
Intymność? Jo wyprostowała się i uśmiechnęła słodko, zabierając mu
magnetofon i chowając go z powrotem do torebki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Evans Gardner Patricia Wakacyjna milosc 03 Na drugim brzegu teczy
    Dancing Moon Ranch 11 Imperfect Magic Patricia Watters
    411. Hagan Patricia Gliniarze i caluski
    136. Kay Patricia Tylko Ty!
    Robertson Patricia Niewinne kłamstwo
    Jo Clayton Drinker 01 Drinker Of Souls
    Hassel_Sven_ _Krolestwo_Piekiel_ _Powstanie_warszawskie
    Boruń Krzysztof Ósmy krąg piekieł
    Graham Masterton Studnie Piekieł
    Loving A
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl