[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Bardzo się cieszę - powiedział Ben tak jakoś ciepło.
bie Miranda. - Tylu jest przecież samotnych ludzi.
- Muszę wyjechać na kilka dni. Wracam dopiero w niedzielę
po południu. Czy mogę przyjechać po ciebie około szóstej?
- Cześć.
- Możesz.
- Cześć - powiedziała cicho Samanta.
Samanta odłożyła słuchawkę. Czuła coś w rodzaju łaknie-
Ta wymiana pozdrowień miała w sobie coś bardzo intym
ia. Zrozumiała, że tak smakuje oczekiwanie.
nego. Musiała się uśmiechnąć.
- A więc chciałabyś wyjść za mąż?
Jego głos był uwodzicielski. Zapraszał do śmiechu albo...
- Jasne. A kogo mogę sobie wybrać? - zapytała.
- Kogo tylko zechcesz, moja śliczna. Czy mama już
wycelowała we mnie pistolet? Zaprosiła cię na niedzielny
obiad?
- Zaprosiła, ale odmówiłam.
- Co za siła charakteru. - Ben był pełen podziwu. - Jak
ci się to udało?
- Zmieniłam temat.
- Zmusiłaś moją matkę do zmiany tematu? Jakim cudem?
Teraz śmiali się oboje. Samanta nie spodziewała się, że
wspólny śmiech może tak bardzo zbliżyć ludzi.
- Zaczęłyśmy rozmawiać o samotnych ludziach, którzy
nie mogą sobie znalezć odpowiedniego partnera.
TAKA MIAA DZIEWCZYNA 69
spokojnie przyjmowała te jego napomknienia, ale teraz ogar
nęła ją irytacja.
Co on sobie właściwie wyobraża? pomyślała zagniewana.
Jest trochę zbyt pewny siebie. Sądzi chyba, że jak mi zapro
ponuje małżeństwo - jeśli w ogóle zdecyduje się to zrobić
- to przyjmę jego propozycję z radością. Wydaje mu się
ROZDZIAA SZSTY
chyba, że na świecie nie ma innych mężczyzn, a nawet jeśli
są, to żaden nie wytrzyma konkurencji z paniczem McCour-
- Zastanawiam się, czy jednak nie kupić tamtego miesz
tem. Ciekawe, dlaczego nigdy nie przyszło mu do głowy, że
kania w domu Romanowów - powiedział Justin. - A ty co
komuś mogę się wydać tak samo pociągająca jak jemu. Be
o tym sądzisz?
nowi od razu się spodobałam. A może sama jestem sobie
- Czy chodzi ci o to wielkie mieszkanie z ogromnym
winna? Zawsze się uśmiecham, kiedy tak do mnie mówi. Nie
tarasem? - Samanta po raz pierwszy usłyszała nazwę budyn
wymagam żadnych deklaracji, żadnych zapewnień. Zawsze
ku, który odwiedzili kilka tygodni wcześniej.
zachowuję się tak, jakbym żebrała o jego akceptację. Nic
- A o cóż by innego? Przyznam, że podobają mi się te
dziwnego, że jest pewny swego.
domy: Romanowów, Tudorów, Burbonów. Są bardzo solidne
Postanowiła to zmienić. Przynajmniej to jedno mogła zro
i mają doskonałą lokalizację.
bić: odmówić współpracy.
- Nie potrzebujesz takiego dużego mieszkania. Wystar
- Mam rozumieć, że chcesz, żebym z tobą zamieszkała?
czyłoby ci mniejsze i przytulniejsze lokum.
- spytała.
- Mówisz tak, bo nie przywykłaś do przyjęć na wielką
Zaskoczyła go, ale Justin szybko się otrząsnął. Spojrzał na
skalę - odparł Justin i uśmiechnął się pobłażliwie.
nią tym swoim spojrzeniem, które sprawiało, że nie potrafiła
Bardzo ją zirytował, choć na ogół zdarzało mu się to
mu niczego odmówić. Dopiero teraz przyszło jej do głowy,
bardzo rzadko.
że on specjalnie tak na nią patrzy, bo doskonale wie, jak jego
- Nie wydajesz wielkich przyjęć. W ogóle nie organizu
wzrok na nią działa.
jesz w domu żadnych imprez ani nigdzie nie bywasz. Ja
- Zdawało mi się, kochanie, że w tej sprawie jesteśmy
przynajmniej od czasu do czasu wydaję obiad dla ciebie
zgodni - powiedział z naganą w głosie.
i naszych przyjaciół.
Samanta wiedziała, że w normalnych warunkach po takiej
- Masz rację. - Justin zrobił zbolałą minę. - Nie chciałem
reprymendzie po prostu by się uśmiechnęła i nie drążyła tego
cię urazić. Chodziło mi o to, że musi minąć trochę czasu,
tematu. Zapomniała tylko zapytać siebie, dlaczego właściwie
zanim przyzwyczaisz się do życia na wielką skalę. Ale kiedy
tym razem warunki nie były normalne.
się przyzwyczaisz, będziesz zadowolona, że masz do dyspo
- Czyżby? Więc może mi powiesz, w jakiej to sprawie
zycji tyle przestrzeni.
się z tobą zgodziłam?
I znowu ta nie wypowiedziana obietnica. Dotąd Samanta
TAKA MIAA DZIEWCZYNA
70
TAKA MIAA DZIEWCZYNA
71
- Mam ci się oświadczyć? - zapytał Justin z czułym roz
- Co ty na to, kochanie? - dopytywał się Justin.
bawieniem, które oznaczało, że uważa Samantę za słodkie
Drżała jak osika. Jakiś wewnętrzny głos nakazywał jej
maleństwo i uwielbia jej mały rozumek.
powiedzieć  tak", więc Samanta posłusznie otworzyła usta.
Tak, chciała, żeby się jej oświadczył. Pragnęła się czuć bez
Ale powiedziała zupełnie co innego.
pieczna i kochana. Chciała zostać żoną Justina, choć jednocześ
- Bardzo cię proszę, nie pytaj mnie o to teraz - wyszep
nie bardzo się tego bała. Kochała Justina. Wiedziała, że go
tała.
kocha. Ale małżeństwo, albo nawet zamieszkanie razem, to była
- Czy ja cię obraziłem? - Justin był poirytowany. - Są
poważna decyzja. Nawet jeśli po jakimś czasie zrozumie się, że
dziłem, że się rozumiemy. Chyba nie muszę cię czarować.
to był błąd, trudno będzie cokolwiek zmienić.
Przymilny ton jego głosu podziałał na Samantę tak, jak
Chyba rzeczywiście nie powinnam się tak spieszyć, po
zawsze działał: przekonał ją, że to ona nie ma racji. Może
myślała. Być może Justin ma rację. Czyż nie trzeba dokładnie
Justin naprawdę uważał, że Samanta zna jego zamiary? A ona
wszystkiego przemyśleć? Tak dokładnie, żebym była pewna,
tymczasem sądziła, że Justin się zastanawia, bo wcale nie jest
że chcę z nim zostać na zawsze.
pewien, czy chce się z nią ożenić.
- Justinie... -zaczęła.
- Spójrz na mnie, Sam!
Ale on jakby zrozumiał, że coś się z nią dzieje. Jakby nagle
Spojrzała. Justin trzymał ją za rękę, patrzył jej w oczy.
poczuł się zagrożony. Pochylił się nad stołem, wziął ją za
Uśmiechał się. Czar wrócił.
rękę.
- Kochasz mnie? - zapytał.
- Sam, kochanie - szepnął i uśmiechnął się do niej tym
- Tak.
swoim zniewalającym uśmiechem - czy wyjdziesz za mnie
Oczywiście, że Samanta go kochała. Pokochała go
za mąż?
w dniu, w którym po raz pierwszy weszła do jego gabinetu.
Nie tak to sobie wyobrażała. Wymuszone oświadczyny
Justin siedział przy biurku, tyłem do okna. Słońce złociło
Justina, jej własne wątpliwości... Dlatego nie czuła takiej
jego jasne włosy...
radości, jaka powinna ją w tym momencie ogarnąć.
- W sobotę kupimy pierścionek! - powiedział. - A ja
Ale przecież tego właśnie chcę, przekonywała się Saman
złożę ofertę na to mieszkanie w budynku Romanowów.
ta. Wiem, że tego pragnę, choć z jakiegoś głupiego powodu
Oczywiście, podam znacznie niższą cenę niż ta, której żądają.
nie cieszę się tak bardzo, jak powinnam.
Zobaczymy, co oni na to.
Bardzo potrzebowała miłości i bezpieczeństwa. Pierścio
Samanta uśmiechnęła się. Musiała. Wiedziała, że jest
nek zaręczynowy zapewniłby jej i jedno, i drugie. Zwiad
szczęśliwa, chociaż w tej chwili nie odczuwała ani odrobiny
czyłby o jej przynależności do Justina, o tym, że Samanta
szczęścia.
kocha tego mężczyznę, a on kocha Samantę i że tak będzie
Nic w tym dziwnego, że zdaje mi się, że wpadłabym
zawsze. A wątpliwości? Przecież to naturalne. Tylko krowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Carter Ally Dziewczyny z Akademii Gallagher 02 Tylko mi nie wierz
    Cabot Meg Ally radzi dziewczynom 01 Przeprowadzka
    Cartland Barbara Najpiękniejsze miłoœci 145 Dziewczyna ze snu
    Dziewczyna ze snu Sekrety 02 Barbara McCauley
    0599. Jordan Penny Dziewczyna dla Daniela
    Kirst Hans Hellmunt Błyskawiczne dziewczyny
    Piaskowa dziewczyna Leabo Karen
    Janko Anna Dziewczyna z zapałkami
    Lloyd Alexander Chronicles of Prydain 05 The High King
    Biogramy śźośÂ‚nierzy batalionu im. śÂukasiśÂ„skiego
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl