[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeby nas wszystkich wysłać na resztę dnia do wujka Jaya,
żebyśmy nie kręcili się pod nogami.
- Tylko żadnych hamburgerów na lunch, bardzo proszę -
poinstruowała wujka, kiedy po nas przyjechał. I wręczyła mu
dwudziestodolarowy banknot. - Cokolwiek w miarę zdrowego, na
przykład pizza i paluszki serowe.
- Jasne - powiedział wujek Jay, wsuwając pieniądze do
kieszeni. - Zrozumiano.
I jak tylko dojechaliśmy do niego do domu, zapytał:
- Kto chce pierożki z mikrofalówki?
Wszyscy chcieliśmy. Lubimy jezdzić do wujka, bo on nam
pozwala wypić po całej puszce coli, a nie podzielić się jedną do
trzech szklanek. I ma telewizor, który jest niemal tak samo duży
jak moje łóżko. Poza tym w jego mieszkaniu jest niewiele rzeczy,
pomijając japońskie łóżko z cienkim materacem. Ale telewizor
wszystko wynagradza. Kiedy oglądamy na nim kreskówki, to jest
zupełnie tak, jakbyśmy znalezli się pod powierzchnią morza ze
SpongeBobem.
Jak tylko przyjechaliśmy, zajrzałam do Wang Ba. %7łółw
mieszkał w wannie, w łazience byłego współlokatora wujka.
Teraz wujek Jay nie ma już współlokatora, bo mówi, że obecność
obcego faceta hamowała jego zdolności twórcze. Wujek Jay
bardzo ładnie urządził tę wannę. Wstawił żółwiowi parę kamieni,
żeby mógł się wspinać. Posadził rośliny i nalał mnóstwo wody,
żeby mógł pływać. To był taki zupełnie prywatny staw.
Trudno stwierdzić, czy żółw jest szczęśliwy, czy nie. Ale muszę
powiedzieć, że Wang Ba wyglądał na dość szczęśliwego. To
znaczy, jak na żółwia. I nie śmierdział już tak paskudnie, jak
kiedyś...
- Dlaczego jesteś taka przygnębiona, koleżanko? - zapytał
wujek, stając w drzwiach z moim talerzem pierożków i pełną
puszką coli w rękach.
- Och - sapnęłam. Chyba musiałam mieć smutną minę. -
Narobiłam sobie w piątek kłopotów w szkole, bo wdałam się w
bójkę na babeczki.
- Super - stwierdził wujek Jay.
- Wcale nie super - zaprzeczyłam, biorąc sobie pierożka i colę.
- Bo teraz mama mówi, że nie dostanę kotka.
- Najwyrazniej rodzice są nieświadomi twojej niezwykłej
pozycji społecznej. Jesteś teraz obrończynią praw zwierząt -
mówił wujek. - Poczekaj, aż wszystko się uspokoi, spróbuj
pomagać w domu, i tak dalej. Twoja mama się opamięta. Zawsze
tak jest.
- Sama nie wiem - powiedziałam. - Ostro się wściekła.
- No cóż - westchnął wujek. - Wiem, że to nie kociak. Ale
zawsze będziesz miała żółwia.
Popatrzyłam na zwierzaka. I przypomniałam sobie, jak
tamtego wieczoru planowałam uciec z domu, żeby zamieszkać z
wujkiem Jayem. Teraz zrozumiałam, że chyba się cieszę, że tego
nie zrobiłam. Bardzo kocham wujka i tak dalej.
Ale te jego pierożki były zimne w środku.
Po godzinie oglądania Cartoon Network i trzech grach video
mama i tata wreszcie zadzwonili, żeby powiedzieć, że ludzie od
przeprowadzki już pojechali. I że wujek Jay może nas przywiezć
do naszego nowego domu. Więc wsiedliśmy do samochodu.
Kiedy wjechaliśmy na podjazd, robiło się już ciemno. Ale po
raz pierwszy, w oknach naszego nowego domu paliły się światła.
I muszę przyznać, że... wcale nie był taki przerażający jak
kiedyś.
W sumie wyglądał... No cóż, zupełnie jak dom.
Co prawda mama i tata nie mieli czasu powiesić zasłon nigdzie
poza naszymi pokojami, i tak dalej. A w środku, prawie żadne z
pudeł nie było jeszcze rozpakowane. I żaden mebel nie stał tam,
gdzie powinien, bo ludzie od przeprowadzki zostawili je byle
gdzie, a potem sobie pojechali.
Ale kiedy nasze rzeczy znalazły się w środku, ten nowy dom
zaczął wyglądać... Jak dom.
Na górze, w moim pokoju, tata zmontował już łóżko z
baldachimem. Na ścianach wisiały półki, w szafie były moje
ubrania, a moje książki też leżały tam, gdzie powinny.
I kiedy przy łóżku zapaliłam lampkę nocną i zasłoniłam okno,
to nadal był ładny pokój.
A pózniej, kiedy schowałam swoją księgę zasad tam, gdzie
należało - czyli pod łóżkiem - dotarło do mnie, że to rzeczywiście
najładniejszy pokój na świecie.
Nawet jeśli łazienka po drugiej stronie korytarza nadal
wymagała trochę pracy - kafelki na podłodze były bardzo zimne,
a z kranu nad umywalką leciała jeszcze brązowa woda, bo tak
dawno nikt go nie używał.
Nawet jeśli klapa na strych nadal wyglądała nieco
niesamowicie, z tą zwisającą obok linką.
Ale zaczynało do mnie docierać, że w nowym domu wcale nie
będzie tak zle. Zwłaszcza kiedy już się szykowałam do łóżka, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]