[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Takie marzenie to już diagnoza. Jestem chora. Moje macierzyństwo
jest chore. Moje małżeństwo ma zimnicę" z wysoką gorączką.
Dwudziesta trzecia trzydzieści. Człowiek jest zmuszony lekceważyć
istnienie. Czy mógłby inaczej wytrzymać na ziemi? Każda chwila jest
wypełniona świadomością nieskończonej niezwykłości i skomplikowania
rzeczywistości ponad wszelką wyobraznię, i żelaznej, ale też i elastycznej,
konsekwencji wbudowaniu wszelkich form bytu...
Czy to można w ogóle wytrzymać bez lekceważenia? Nie można.
Dzieci zachorowały na świnkę i ze względu na mój stan ciążowy
zostały zabrane do dziadków W domu zapadła głucha cisza. Jakby świat
wykonał ostatni szalony piruet i upadł na deski.
Wszystko zamarło. Buciki, kocyki, kubeczki, ściereczki - rozrzucone
i nieżywe, jak rekwizyty po spektaklu. A ja opadłam na fotel i patrzę na
scenę mojego życia.
Ja - zwykły człowiek
przy którego poczęciu
pomiędzy dwa trące ciała
wdał się diabeł
i uległ wzruszeniu....
Moje życie jest zamętem i wściekłym chaosem. Moje dzieci są
cudem i miłością.
Pewien gatunek OS składa swe jaja w ciele żywych motylich
gąsienic... Gąsienica taka chodzi jak w ciąży z tym cudzym potomstwem"
w łonie i, jak gdyby nigdy nic, zajada liście kapusty. %7ływi się i nie wie, że
SI nie należy już do niej, lecz do larw os, które rosną i dojrzewają w jej
wieloskrętnym ciałku, pożerając ją od środka, by wreszcie pewnego dnia
opuścić swą już zdewastowaną, martwą jadłodajnię, pozostawiając pusty
oskórek. (Rozsypujące się stoły i potłuczone talerze...) Pewnemu
gatunkowi much dostał się podobny prezent od psychopatycznej Natury:
samica nie składa jaj na zewnątrz; jej potomstwo wykluwa się w jej łonie,
tam dojrzewa, stopniowo likwidując mamusię od środka. Po czym
wyfruwa. A stara mucha pozostaje, pusta w środku, martwa, jak porzucony
samolocik, co nigdzie nie poleci...
Jezu, czy naprawdę nie ma innych światów do wyboru? Czy ja,
męczennica wielu ciąż, nie poczuję się kiedyś jak matka-atrapa, już
całkiem zużyta, zjedzona, wykorzystana do imentu? Czy dam radę
wychować troje dzieci i pozostać cała?
Mam wrażenie, jakbym nie dziecko nosiła w sobie, ale sto zarodków
nie napisanych wierszy. One napierają na mnie od środka, bo by się
chciały urodzić, wypowiedzieć". Ale ja nie mam w tym życiu czasu na
wiersze, a jednocześnie czuję, że mi to bardzo zle robi. Bo od nie
napisanych wierszy gnije dusza poety...
Teraz, gdy zostałam sama w domu, mogłabym spróbować. Jednak
jestem do tego stopnia oszołomiona brakiem codziennych zajęć, że tylko
patrzę w okno albo coś podczytuję.
Dziś po raz pierwszy od tygodni przespałam obojętnie całą noc.
W pustym pokoju dzieci, nie czekając na pózny powrót Pawia, nie
zrywając się rankiem, jak na dzwięk trąbki, by obsługiwać nowy dzień. Na
śniadanie przeczytałam 20 numer Zeszytów Literackich".
Dużo o Jeleńskim i Gombrowiczu. Sympatyczny był człowiek, ów
Jeleński, tak wynika z jego wspomnień i listów, i z rozmowy, jaką odbył z
nim Staszek Rosiek. A więc ludzie rozmawiają ze sobą.
O literaturze rozmawiają, o sensie twórczości rozmawiają ze sobą,
błyskotliwi są, wymieniają poglądy, stawiają problemy, trafiają w sed-no,
rozmawiają, są razem... Wspólnota ludzi myślących. Boże, ja tu marnuję
lata na podtrzymywanie nagich rudymentów egzystencji, a tam gdzieś w
świecie mądrzy ludzie budują wyższe wartości... (gdy tylko to napisałam,
natychmiast się zaśmiałam, bo mi przed oczami stanęła jak żywa Jadwiga
Barańska, czyli Barbara Niechcicowa, co nie chciała życia u podstaw,
tylko wartości...).
Po tym śniadaniu" wróciłam do łóżka. Aby dalej spać.
Sen, jako dobro najwyższe... %7łyjąc - czyż nie marzymy nieraz o tym,
by zapomnieć życie?
Zniknąć z powierzchni ziemi, zapomnieć i żeby mnie zapomniano.
Jak rzeki okresowe, które znikają z pola widzenia, jakby odwróciła się
stronica w księdze czasu, jakby nigdy nie było nic, tylko piasek.
Jest słodycz samotności, słodycz opuszczenia, słodycz istnienia, o
którym zapomniano.
Nic. Nikt. Nigdy.
Ave! Pustym domom, samotnym ludziom, wyschniętym rzekom,
lodowatym wiatrom, odlatującym gwiazdom. Bądzcie szczęśliwi,
szczęśliwe, w swym bezistnieniu.
Wywierzysko. Tak się nazywa miejsce, gdzie podziemna rzeka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]