[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zapadÅ‚a. Potem ludzie na trybunach zerwali siÄ™ z miejsc, zaczÄ™li krzy¬czeć do
trenerów obu chłopców. Jasnowłosy przeciwnik próbował wyrwać się z uścisku
Jamiego, cal po calu, przesuwaÅ‚ siÄ™ w kierunku linii koÅ„co¬wej, odwracaÅ‚ na bok,
wrzeszczał. Zrezygnował z walki, skłonny był po prostu uciec. Kilkoro ludzi
spojrzało z przerażeniem na Dianę, jakby by}a odpowiedzialna za brutalny atak
syna.
Krzyknęła:  Jamie, przestań!
Ramię jego przeciwnika zrobiło się sine pod niepohamowanym uści skiem,
rozpaczliwie kopaÅ‚ nogami w powietrzu. SÄ™dzia zagwizdaÅ‚ przera¬zliwie. Jamie nie
puszczał. Przytrzymywał chłopca przy macie, wykręcał mu rękę, z której odpadł
czerwony pasek. Było to jak wołanie o pomoc
 Jamie!  wołała.  Kochanie...
SÄ™dzia ruszyÅ‚ naprzód. Ubrani w sportowe marynarki trenerzy zerwa¬li siÄ™ na
nogi. Czerwoni na twarzy, z krzykiem rzucili siÄ™ w kierunku ma¬ty. SÄ™dzia upadÅ‚
na kolana i położył obie dłonie na ramionach Jamiego. Ten odwrócił się do niego
i uderzyÅ‚ go mocno w pierÅ›. SÄ™dzia straciÅ‚ rów¬nowagÄ™ i przewróciÅ‚ siÄ™ na plecy.
Dianę wykrzyczała imię syna.
Jamie klęknął na jedno kolano. Wykorzystując możliwości dzwigni, unosił powoli
ramiÄ™ przeciwnika... Trach. DianÄ™ usÅ‚yszaÅ‚a, jak odgÅ‚os Å‚a¬mania roznosi siÄ™ po
trybunach. Zastygła w miejscu, dłonią zasłoniła usta. Obserwowała, jak jej syn
uśmiecha się triumfująco nad nieprzytomnym pokonanym wrogiem. Jamie odwrócił się
w stronÄ™ trenerów. Zamarli. Po¬tem chÅ‚opiec wyciÄ…gnÄ…Å‚ do góry rÄ™kÄ™ i zacisnÄ…Å‚
pięść. Dianę spostrzegła, że spogląda na nią, gdy biegł w kierunku otwartych
drzwi dwuskrzydłowych prowadzących na boiska. Cały czas unosił rękę w
makabrycznym geście zwycięstwa.
Detektyw Frank Neale wyglÄ…daÅ‚ tak, jak go sobie Corde wyobrażaÅ‚. Ob¬ciÄ™ty najeża
blondyn, muskularny, z rumianÄ… gÅ‚adkÄ… cerÄ…. ByÅ‚ zbyt profe¬sjonalny, by umieÅ›cić
na radiowozie nalepkÄ™ z napisem: Jeżeli zdelegalizu¬jemy posiadanie broni, to
tylko przestępcy będą uzbrojeni, ale na pewno miał taką na swoim prywatnym
samochodzie (amerykańskim) z napędem na cztery koła.
Dzięki Bogu czekał na Corde'a i Kresge'a, którzy byli po dwugodzinnej szaleńczej
jezdzie, z termosem najlepszej kawy, jaką Corde kiedykolwiek pił, i czterema
kanapkami z pieczenia woÅ‚owÄ…. Zjedli je, kiedy pÄ™dzili po¬nurymi ulicami
podupadajÄ…cego Fitzbergu do miejsca, które Neale okre¬Å›liÅ‚ jak RSD. ZnajdowaÅ‚o
siÄ™ na parkingu przy Holiday Inn.
 RSD?  spytał Kresge.
 Ruchome Stanowisko Dowodzenia  odparł Neale.
 Aha.
Corde pomyślał, że będzie takie jak w New Lebanon: radiowóz z dwie-jna
radiostacjami. Jednak nie, był to klimatyzowany van ford, w środku którego mogło
siÄ™ zmieÅ›cić szeÅ›ciu policjantów. Na dachu tkwiÅ‚ talerz an¬teny Kresge wskazaÅ‚
na kuloodporne szyby z przodu pojazdu.
 Jezu  szepnął Corde.  Może też mają działa.
Nie byÅ‚o żadnej artylerii, tylko stojak na karabinki M-16 z celownika¬mi
laserowymi, szara skrzynka z granatami ogÅ‚uszajÄ…cymi, rzÄ…d radiosta¬cji,
monitorów oraz inna wyszukana elektronika.  To wszystko na jedne¬go przestÄ™pcÄ™?
 spytał Kresge.
Prosty jak lufa karabinu Neale odparł:  Przestępca jest przestępcą, a mordercy
to mój najmniej ulubiony gatunek.
 Mój też  potwierdził Kresge.
Corde miał nadzieję, że w przyszłości będzie mógł się porozumiewać z Kresge'em
za pomocą oczu. Spytał Neale'a:  Gdzie teraz jest Gilchrist?
 TO przekazuje, że w pokoju.
 TO?  spytał Kresge.
 Taktyczna Obserwacja. Mówią, że jest w pokoju, ale sytuacja nie jest
czysta. SÄ… z nim dwie osoby, dwie prostytutki.
 W jego profilu nie stwierdziliśmy, że morduje z pożądania, ale jest
nieprzewidywalny.
 Wykorzystujemy urządzenie podsłuchowe  poinformował Neale.  Już zapłacił
tym dwóm damom i zaczęła się zabawa. Jeżeli czegoś się domyśli, to powinniśmy
siÄ™ wÅ‚amać, ale teraz proponujÄ™ poczekać, aż bÄ™¬dzie sam. Czy on może wziąć
zakładników?
 Zrobi wszystko  podkreślił Corde  żeby uciec.
 Okay  mruknÄ…Å‚ Neale.  To za pana zgodÄ… czekamy.
Wiatr zaczyna wirować w niecce cmentarza i wdziera siÄ™ pod jednoczÄ™¬Å›ciowy strój
zapaśniczy Jamiego.
Chłopiec drży z zimna. Wstaje. Ostrożnie przechodzi obok grobu Phi-lipa i
opuszcza cmentarz. Idzie powoli w stronÄ™ rzeki Des Plaines. W tym miejscu
odległość między brzegami jest niewielka, a nurt na tyle bystry, na ile może być
w krainie farm Zrodkowego Zachodu. wierć mili dalej rzeka rozgałęzia się i
obmywa małą wysepkę gęsto porośniętą krzewami i drzewami. Nie można przejść
rzeki w bród, ale dostÄ™p do wyspy umożli¬wia powalona gruba brzoza. On i Philip
setki razy korzystali z tej drogi, by dostać się do pojazdu z Wymiaru, który
wyspa przypominała. Jamie idzie teraz po pniu, patrzy na wzburzoną mydlaną wodę
zanieczyszczoną fosforanami. Na wyspie kroczy znajomą ścieżką. Przechodzi obok
sterow¬ni kosmicznego pojazdu, maszynowni, wyrzutni torped xaserowych, sta ku
ratunkowego...
Jamie się zatrzymuje. Po drugiej stronie wyspy widzi wieczorneg wędkarza leniwie
zarzucającego wędkę. Jamie czuje się zdradzony, złością. To jest ich prywatny
teren, jego i Philipa. Nikt nie ma prawa tu¬taj wchodzić. Od Å›mierci Philipa
Jamie przychodzi tutaj prawie codzien¬nie, by krążyć po pokÅ‚adach statku. Jest
wściekły na tego człowieka, że najechał na wyspę, wziął ją w posiadanie niczym
wojownik Hononów Wędkarz odwraca się i patrzy na chłopca zaskoczony, potem
uśmiecha si i macha do niego ręką. Jamie ignoruje go i w ponurym nastroju
rozpoczy na drogÄ™ powrotnÄ….
Jamie zatrzymuje się pod sosnami, których korony są oświetlon przez słabe
Å›wiatÅ‚a Higgins. Rzuca kamienie w wodÄ™. W bulgocie spienio¬nej rzeki wydaje mu
się, że słyszy stłumione rytmy zespołu Geiger  prze nikliwy riff gitarowy,
wrzaski spoconego solisty. Czuje, że dwa komary usiadły mu na rękach. Po chwili
zabija je wÅ›ciekÅ‚ym uderzeniem, zosta¬wiajÄ…c krwawe plamki na przedramionach.
SÅ‚ucha ryku wody.
Zrób. To. Sobie.
Musisz zrobić to sobie.
Ty. Musisz. Zrobić. To. Sobie.
Niebo już dawno straciło niebieski kolor, teraz ma szarą barwę xase-rowej
torpedy przed detonacjÄ…. Chmury na chwilÄ™ siÄ™ rozdzielajÄ… i Jamie widzi pierwszÄ…
gwiazdę tego wieczoru. Przepełnia go rozpacz i ból. Ogar nięty paniką biegnie na
most z brzozy. Wchodzi na drzewo.
Zrób to sobie. Musisz zrobić to teraz!
Jamie idzie, a potem zatrzymuje siÄ™ w poÅ‚owie drogi. Unosi do góry rÄ™¬ce jak
Dathar-IV na pomoÅ›cie budynku rzÄ…dowego, tysiÄ…c stóp nad sÅ‚o¬necznymi
kryształami, podczas gdy z każdej strony otaczają go oddziały Hononów. Jamie
Corde wyciąga ręce nad głowę i balansuje na palcach nad przepaścią z rwącą wodą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Lora Leigh Fyrebrand
    Daniels_B.J_ _Wć…wóz_śÂ›mierci
    Francesco Algarotti Neutonianismo per le dame
    187. Lennox Marion Na chwilć™ czy na zawsze
    Fromm Erich Ucieczka od wolnosci
    Zelazny_Roger_ _Droga
    P. Sygnowski = Angielskie Zwroty (Full 58 str)
    Frederik Pohl Heechee 4 Annals of the Heechee
    136. Kay Patricia Tylko Ty!
    Kosmiczne Wakacje Renata Opala
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zdrowieiuroda.opx.pl