[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jeden strzał nie powstrzyma napastnika" - powtarzał jej Chester. -  Więc musisz strzelić kilka razy.
Celuj w korpus. Musisz koniecznie pamiętać, że jeśli ktoś się włamie i go nie powstrzymasz, to on
wykorzysta twoją broń przeciwko tobie. Większość kobiet... No tak, ale ty nie jesteś jak większość
kobiet".
Nie, pomyślała, nie jestem i życie to udowodniło.
Przesunęła bezpiecznik i podniosła pistolet, celując w otwarte drzwi sypialni. Wiedziała, że napastnik
pojawi się w drzwiach na ułamek sekundy i wtedy będzie musiała podjąć decyzję, czy strzelić, czy nie.
A to mógł przecież być tylko sąsiad. Albo jedna z córek. Albo Chester. Ktoś, kto albo nie usłyszał jej
nawoływania, albo nie przejmował się odpowiadaniem. A może to był jakiś włóczęga, który tak jak
ten
WWÓZ ZMIERCI
141
w latach siedemdziesiątych zastrzelił Margaret 0'Dell w jej łóżku, ukradł jej samochód i uciekł do
Kanady.
W progu pojawiła się krępa postać. Położyła palec na spuście, rozpoznając w intruzie Errola Wilsona.
On tylko uśmiechnął się, widząc pistolet.
- To właśnie w tobie uwielbiam. Tak strasznie dramatyzujesz.
Korciło ją, żeby pociągnąć za spust i zastanawiała się, dlaczego nie zrobiła tego za pierwszym razem,
gdy pojawił się u niej ze swoimi grozbami. Niestety, znała odpowiedz.
- WynoÅ› siÄ™ stÄ…d!
Errol oparł się o futrynę i skrzywił usta w uśmiechu.
- Powiedziałam: wynoś się stąd!
- Nie zrób błędu, którego będziesz żałowała przez resztę życia. Dosyć już się naczekałem.
- Powiedziałam o wszystkim Chesterowi.
- Chesterowi? - Roześmiał się, podchodząc do niej. - Nawet jakbym miał ci uwierzyć, to wiem, że to
nie przed nim trzymałaś wszystko przez te lata w tajemnicy.
- Moje dziewczyny są już dorosłymi kobietami. Przyjmą prawdę ze zrozumieniem.
Errol musiał wyczuć strach w jej głosie. Zachichotał. Był już zaledwie metr od niej. Serce waliło Liii
w piersiach, ale mocno trzymała pistolet w dłoni.
- Obydwoje wiemy, kogo chronisz i jak daleko się posuniesz, żeby nie wyjawić swojej tajemnicy.
Był tak blisko niej, że widziała pożądanie w jego oczach.
142
B. J. DANIELS
- Jeśli nie wyjdziesz, strzelę.
- No jasne - odparł kpiąco. -1 łatwo ci przyjdzie wyjaśnienie wszystkim, dlaczego mnie zastrzeliłaś.
Zaparło jej dech w piersiach, kiedy zobaczyła, jak łatwo wyrwał jej pistolet z ręki i zabezpieczył broń,
zanim odrzucił na łóżko.
- Dobrze wiesz, że długo czekałem na ten dzień. Nie chciałem cię do tego zmuszać, ale zrobię to.
Lila zasłoniła usta dłonią, by powstrzymać się od krzyku, gdy poczuła mokre usta Erróla Wilsona na
szyi. Kątem oka dostrzegła leżący na łóżku pistolet.
Errol pchnął ją na łóżko i uśmiechając się, zaczął rozpinać koszulę.
Już raz go przepędziła z domu, to było tego dnia, gdy widziała go Eve. Wcześniej też się jej udawało.
Patrzyła na jego goły tors, a on zaczął się nad nią pochylać, kłując ją klamrą paska w brzuch. Sięgnęła
ręką w róg łóżka po pistolet. Tak łatwo byłoby go teraz zabić.
Pomyślała o córkach, a szczególnie o Eve, i jej palce zacisnęły się na kolbie pistoletu. Errol całował ją
w szyję, pewien tego, że wreszcie ją będzie miał, gdy Lila z rozmachem uderzyła go pistoletem w tył
głowy. Odgłos uderzenia przypominał rozbicie melona o beton.
Errol tego się nie spodziewał. Odchylił się z wyrazem ogromnego zdziwienia na twarzy i aż jęknął z
bólu.
Lila zepchnęła go z siebie. Zsunął się z łóżka, lądując twardo na podłodze. Siedział i gapił się na nią,
ciężko oddychając.
- Powiedziałam ci, żebyś się wynosił.
WWÓZ ZMIERCI
143
Delikatnie dotknął ręką tyłu głowy i gdy zobaczył na palcach krew, z niesmakiem się skrzywił.
- Ty jędzo - jęknął.
- Brudzisz mi podłogę krwią - powiedziała Lila, odbezpieczając pistolet i celując w jego głowę. - Jeśli
myślisz, że cię nie zastrzelę, to się grubo mylisz. Wyobraz sobie, jak zareaguje twoja żona, gdy szeryf
powie jej, że cię zastrzeliłam, bo w moim domu chciałeś mnie zgwałcić.
- Będziesz tego żałować - warknął.
Wstał z podłogi, ale nie zrobił żadnego ruchu w jej stronę. Zachwiał się jedynie lekko, zapinając
guziki koszuli. Powoli skierował się do drzwi. Lila szła za nim, cały czas celując w jego głowę.
- Nie po raz pierwszy będę czegoś żałować w życiu - powiedziała na głos do siebie, obserwując, jak
Errol wsiada do samochodu i odjeżdża.
Carter był tak pogrążony w rozmyślaniach, że nie spostrzegł nawet, że zrobiło się bardzo pózno. Prze-
glądał zgromadzone dowody - kawałek skóry z kurtki, stary notatnik z niemożliwym do oczytania po
tylu latach wypłowiałym pismem, papierek od cukierka, paczuszka gumy do żucia, kilka zdjęć ofiary i
jego ubrania.
Dżinsy były jeszcze w dobrym stanie. Koszula była tak wypłowiała, że trudno było nawet ustalić jej
kolor. Uwagę Cartera zwróciły buty ofiary - popularna marka. Jednak odróżniał je wyjątkowy kolor:
były granatowe, tak jak pasek przy spodniach.
Carter obejrzał torbę z nasionami marihuany znalezionymi w samolocie. Maximilian Roswell miał
144
B. J. DANIELS
rację. Ten samolot szmuglowal narkotyki. Może Max miał też rację, podejrzewając, że kobieta i
dziecko były tylko przykrywkami. Ale czyje to było dziecko? I kim jest ofiara? I jak to wszystko do
siebie dopasować?
Carter schował fotografie do torebki. Zamknął wszystko w metalowej szafie i pojechał do domu.
Paczka, która stała na schodach jego domu, zniknęła. Nie było też żadnej innej niespodzianki
czekającej na niego przed domem. Nie było też Deeny.
Nie wiedział, czy ma czuć ulgę, czy obawę. Instynkt podpowiadał mu, że Deena mu nie odpuści. Z
pewnością planuje jakiś nowy atak, którego on nie będzie w stanie przewidzieć.
Wyczerpany po całym dniu pracy chciał już po prostu położyć się do łóżka. Spojrzał na dom, za-
stanawiając się, czy nowe zamki były w stanie powstrzymać Deenę. Być może włamała się i czeka na
niego w środku. Przecież już tyle razy to robiła.
Zaczął wychodzić z policyjnego SUV-a, gdy zatrzeszczało radio.
- Włamanie do biura doktora Hollowaya - poinformowała go dyspozytorka.
- Już jadę.
- Zastępca Samuelson też jest już w drodze.
Eve usłyszała policyjną syrenę zbliżającą się do budynku, w którym mieścił się gabinet doktora Hol-
lowaya. Nie miała czasu zastanawiać się, czego szukał tutaj Bridger Duvall.
Wyszła z budynku i, nie odwracając się za siebie, pobiegła do swojego pikapa. Stojąc już przy samo
WWÓZ ZMIERCI
145
chodzie, spojrzała za siebie. Na szczęście nikt jej nie gonił. Otwarła drzwi wozu i wsunęła się za kie-
rownicÄ™.
Martwiło ją to, że w piwnicy została jej torba z narzędziami. Niestety, po uderzeniu nią Duvalla
wysunęła się jej z rąk i wylądowała gdzieś w piwnicy.
Ruszając, zobaczyła jakąś kobietę w budce telefonicznej. Rozpoznała w niej Deenę Turner Jackson.
Czy to możliwe, żeby Deena nie miała telefonu komórkowego, zdziwiła się w myślach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    0599. Jordan Penny Dziewczyna dla Daniela
    Giordano Daniela & Jan Pajak Piram
    Bieńkowska_Danuta_ _Daniel_na_Saharze
    Daniel Tony Kandela
    07. Carrington Tori Seksualne safari
    WśÂ‚adysśÂ‚aw ZieliśÂ„ski Pod znakiem trupiej czaszki
    Joel Rosenberg KOTHW 03 The Crimson Sky
    CZERWCOWE TORNADO Browning Dixie
    Friedrich Nietzsche Knjiga o filozofu
    Barry Sadler Casca 01 The Eternal Mercenary
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • robertost.xlx.pl