[ Pobierz całość w formacie PDF ]

marzycielem. Dziewczyny ze szkoły piszczały na jego widok, a on nie pomijał \adnej dobrej
okazji. Im gorszą miał opinię, tym lepiej mu szło.
Kiedy się poznali, nie mógł uwierzyć, \e Carrie ma czternaście lat, ale przysiągł sobie, \e
jej nie tknie. śe poczeka. Tymczasem niespodziewanie polubili się i zaprzyjaznili.
Stał się postrachem dla kilku pryszczatych chłopaków, którzy śmieli o niej zle mówić!
Dlatego tylko, \e nad wiek rozwinięta budziła emocje wiadomej natury, a traktowała ich jak
powietrze.
Lubił jej szorstki sposób bycia, ekscentryczne poczucie humoru, to, \e potrafiła walczyć.
Na początku nie rozumiał, dlaczego nie  leci na niego jak większość dziewczyn. I  co
dziwniejsze  nie przejmuje się jego fatalną opinią. Nie zapomni tego Carrie do końca \ycia!
Właściwie ufała mu od pierwszego wejrzenia. Takie zaufanie, doszedł kiedyś do wniosku,
mo\e być strasznym jarzmem.
 RRex, moje ssstopy są jak sssople lodu!
 To zobaczymy, czy się rozpuszczają.
Uło\ył ją na posłaniu z liści, zdjął botki, delikatnie, jeden po drugim, wylał z nich wodę,
zauwa\ając przy okazji dziurę w podeszwie.
 Chyba po\egnasz się z bucikami.
 Ojciec mnie zabije. Mają dopiero trzy lata.
 Nie martw się, coś wymyślimy.  Chwycił dziecięce stopy i zaczął ogrzewać je
własnym oddechem.
Wtedy coś pękło. Silna wola, wewnętrzne przysięgi  na nic się zdały. Rex objął ustami
du\y palec Carrie i zaczął ssać go powoli, z namaszczeniem, nie odrywając wzroku od jej
twarzy.
Ona westchnęła, opadła na łokcie i jakby zamarła. Nie zareagowała nawet wtedy, gdy
poły kurtki opadły na ziemię, odsłaniając nagi, mlecznobiały brzuch. Krew napłynęła mu do
twarzy. Po chwili le\eli obok siebie ze splątanymi nogami, palcami szukając ciepła w
zakamarkach kurtki.
Tak to się zaczęło. Carrie odsunęła na moment głowę, zaczęła coś mówić, zupełnie
niewyraznie, i nagle zamilkła. Spod długich rzęs wyjrzały ciemne, spłoszone oczy i odnalazły
rozognione spojrzenie Rexa.
Jeden pocałunek, pomyślał. I ani kroku dalej. Ogrzeję ją trochę i zaraz wstanę.
Jej usta były niewiarygodnie słodkie. Wilgotne i dr\ące. Starał się myśleć o niewinności
Carrie, ale za pózno. Poczuł, \e przekracza próg własnego po\ądania, \e wymyka się
swojemu rozsądkowi.
 Nie denerwuj się, malutka, będzie dobrze, zobaczysz. Otwórz tylko usta, ja ci poka\ę,
jak to się robi.
 Jego język wypełnił ją, łagodnie, jakby czekając na odpowiedz.
 Nie wiem, czy powinniśmy...  nie mogła powiedzieć ani słowa więcej. Strach i
po\ądanie stłumiły jej oddech.
 Dlaczego nie? Nie chcesz chyba dostać zapalenia płuc?
 Nie jest mi wcale zimno.
 To dobrze. Mnie te\ jest gorąco  szepnął.
 Uniósł się na rękach, \eby uwolnić jej piersi. Przez mokrą tkaninę stanika
prześwitywały dwa krnąbrne koniuszki.  Och, Carrie!  zachrypiał.  Jak mo\na mieć taką
białą skórę?
Nie było dla niego ratunku. Opadł na nią oszołomiony, słysząc bicie własnego serca.
Wprawnym ruchem odpiął haftki biustonosza. Oddychał szybko, niezdolny wykrztusić ani
słowa. On, który mimo swoich niespełna siedemnastu lat wierzył, \e jest znawcą kobiet, w
najśmielszych marzeniach nie wyobra\ał sobie podobnej doskonałości! Ciało Carrie
wzbudzało w nim nie tylko po\ądanie, ale te\ dławiący gardło zachwyt.
 Przestań się gapić.  Usiadła raptownie, zrzucając kurtkę jak niepotrzebny kokon, ale
natychmiast zasłoniła piersi skrzy\owanymi ramionami.
 Carrie? Co się dzieje, kochanie? Powiedziałem coś złego? Nie jesteś chyba...
zakłopotana, co? Są cudowne. Niesamowite. Wiesz, język mi się plącze, kiedy na nie patrzę.
Carrie?
Dotknął jej ręki. Drgnęła leciutko i schyliła głowę. Rex pragnął jej rozpaczliwie, ju\ nie
oszukiwał się, \e to tylko pocałunek. Powoli, stary, wyluzuj, nie spłosz jej! podpowiadał mu
instynkt. Cofnął rękę.
 Są za du\e. Wszyscy się ze mnie nabijają. Mo\e gdybym porządnie utyła, nikt by nie
zwracał uwagi, ale jem ile wlezie i nic z tego. Ani deka w górę.  Twarz jej płonęła, z
podkurczonymi nogami wpatrywała się w swoje zabłocone kolana.
 Bo\e, malutka, jak mo\esz się wstydzić takich fantastycznych... takich piersi.
 Wszyscy mają mnie za głupią, jakby Bozia dała mi te... balony zamiast mózgu.
Nienawidzę ich! Naprawdę. Wolałabym wyglądać jak deska do prasowania. Nikt nie kpi z
Lou-Anne Erwin tylko dlatego, \e jest płaska.
 Czy\by? Sam słyszałem, \e nosi banda\ zamiast stanika, a na wypryski lepsza jest
maść.
Dołki w jej policzkach zaczęły dr\eć, a zaciśnięte usta z trudem tamowały wybuch
śmiechu. Sięgnęła po biustonosz, ale Rex go przytrzymał.
 Lepiej zdejmij resztę tych mokrych ciuchów, jeśli nie chcesz się przeziębić.
Ostro\nie. Czule i łagodnie, krok po kroczku. Opanował tę sztukę do perfekcji. Dzięki
niej zawsze dostawał to, czego chciał, i doskonalił swoje umiejętności, ilekroć nadarzała się
okazja. Z bezczelną pewnością siebie.
 Lepiej się przebiorę, zanim nas tu znajdą. Pomagałam Odyousowi zaganiać ostatnie
krowy. Pewnie narobił ju\ wrzasku.
 O co? Za wcześnie, \eby cię ktoś szukał. Po drugie, przez te krzaki nic nie widać. Nie
ma siły, \eby nas znalezli. Carrie?
Próbowała zasłonić się kurtką, ale Rex ukląkł przed nią, i, z rozgorączkowanym
wzrokiem, przytrzymał ręce. Jego ciasne d\insy stały się narzędziem tortur. Musi natychmiast
znalezć jakieś ustronne miejsce! Te stare górskie wawrzyny nie były jednak chińskim murem.
 Stary d\ip zaparkował na tamtym brzegu  powiedział zniecierpliwiony. Oczywiście nie
marzył o spotkaniu ze wścibskim farmerem.
 Moje buty.  Carrie zagryzła wargi.  Rex, gdzie jest moja koszula?  Usiadła i wtedy
kurtka zsunęła się z jednego ramienia.
Na widok jej mokrych d\insów opinających uda, trójkątny wzgórek, brzuch i wąską talię
poczuł fizyczny ból w lędzwiach. Sterczące koniuszki piersi uśmiechały się do niego zza
drobnych dłoni, które, próbując nieporadnie zasłonić nagość, podniecały tym bardziej. Rex po
raz pierwszy w \yciu tracił rozum. On,  doświadczony kochanek, był mokry od potu,
widział tylko Carrie i nie mógł wykrztusić słowa.
Jednym ruchem uło\ył ją na ziemi i objął mocno, chowając twarz w wilgotnych włosach.
Najpierw pocałował delikatnie. Carrie wyprę\yła się i cichym pomrukiem zadowolenia
przywitała wszystkie pieszczoty. Arogancką męskość, którą dra\nił jej ciepłe, zachłanne
wargi.
Rex był u szczytu wytrzymałości. Uniósł się na łokciach, \eby zaczerpnąć powietrza, a
potem zaczął całować jej piersi. Dygotała świadoma wszystkiego, co z nią robi, tracąc
wszelką nieśmiałość. Wygięła plecy i mruczała jak kotka, kiedy ssał najpierw jeden sutek, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    349. Browning Amanda Na południu Francji
    Dixie Browning Kolory namiętności
    0744.Browning Dixie Mężczyzna ze snu
    Dixie Browning Spotkanie na lotnisku
    Browning Dixie Umowa na pięćdziesiąt lat
    Kindred of Arkadia 7 Gifts of Fate Alanea Alder
    Gombrowicz Bakakaj
    21=Beyond the Marius Brothers 8 Elan
    Giordano Daniela & Jan Pajak Piram
    Diwow_Oleg_ _Najlepsza_zaloga_Slonecznego_Tom_1
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pspkrajenka.keep.pl