[ Pobierz całość w formacie PDF ]

widziała tylko barczystego mężczyznę, który w pośpiechu zrywał z siebie
T-shirt. Promienie słońca widocznego między chmurami lśniły na gładkiej
skórze jego ramion.
- Maggie? - zaczął niepewnym tonem.
- Tak - szepnęła krótko. Nie potrzebował dodatkowej zachęty.
Czekała niecierpliwie, aż się rozbierze. Gdy kończył, ściągnęła
sukienkę i została w skąpej bieliźnie z beżowej koronki. Położyła się znowu
na miękkim posłaniu z mchu i patrzyła na niego.
Ręce mu drżały, a kiedy to spostrzegła, nie wiedzieć czemu nabrała
pewności siebie. Uwaga, nadchodzi niezwyciężona Maggie, więc słabi
mężczyźni padają na kolana i drżą, pełni obaw.
Bena Huntera nie sposób było nazwać słabeuszem. Jego tors, ramiona i
nogi miały kolor ciemnej kawy z mlekiem. Klatkę piersiową porastały
czarne włosy schodzące wąskim klinem aż do...
- Niesamowite - szepnęła, gdy zdjął wreszcie dżinsy i rzucił je za siebie.
- Nic nie mów... Nic nie mów - powtarzał schrypniętym głosem. -
Pozwól mi tylko...
Poznawali
siebie
w
milczeniu,
ponieważ
oboje
byli
nazbyt
zaabsorbowani, żeby mówić. Maggie jęknęła, gdy wśród namiętnych
pieszczot Ben nagłe odsunął się od niej.
- Proszę! - wyjąkała, spragniona jego ciepła i szalonych pocałunków.
- Chwileczkę... - odparł zdławionym głosem. Gdy sięgnął po dżinsy,
chwyciła go za rękę.
76
- Nie waż się teraz zostawiać mnie samej - mruknęła groźnie.
- Zwykłe noszę przy sobie... Powinienem mieć..- tłumaczył nieudolnie.
W chwilę później był już przy Maggie, która z radości przymknęła oczy.
Kolanem rozsunął jej uda i ukląkł między nimi.
- Jesteś piękna - szepnął z przejęciem. - Niezwykle piękna.
Całował jej oczy i szyję, wdychając zapach kosmetyków i
oszałamiającą woń rozgrzanej namiętnością skóry. Zasypywał pocałunkami
ramiona i piersi, biodra i brzuch. Nie poprzestał na tym. Gdy podniósł
głowę, Maggie jęczała z pożądania. Drżał na całym ciele.
Przyciągnęła go do siebie drobnymi, lecz nadspodziewanie silnymi
rękami. Zamilkli oboje i nie odezwali się ani słowem, dopóki płomień żądzy
nie został ugaszony.
Dużo czasu minęło, nim zdołali się poruszyć. Ben przetoczył się na
plecy, pociągając Maggie za sobą, okrywając się nią jak kocem, przyjemnie
ciepłym i trochę wilgotnym. Oboje mieli wrażenie, że dopiero za kilka dni
znajdą dość sił, aby wstać.
Od strony gór dobiegł grzmot, wiatr szarpał wierzchołki drzew. Ben
odczekał, aż oddech się ustabilizuje, i szepnął:
- Maggie, sądzę, że niedługo złapie nas tu deszcz.
- Aha.
- Chcesz wracać?
Zdobyła się na ogromny wysiłek, pokręciła głową i mruknęła
przecząco.
Zamknął oczy i uśmiechnął się. - Ja też nie.
Poczuła na pośladku kroplę deszczu. Tylko jedną. Ben odzyskiwał siły.
Tym razem była na górze, więc przejęła inicjatywę.
W milczeniu schodzili po zboczu. Maggie była wykończona, a Ben [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    349. Browning Amanda Na południu Francji
    GR862. DUO Galitz Cathleen Duma i namiętność
    Gold Kristi Namiętny szejk
    BAIRD JACOUELINE Grzeszna Namiętność
    Donald Robyn Kolory Polinezji
    0744.Browning Dixie Mężczyzna ze snu
    CZERWCOWE TORNADO Browning Dixie
    Dixie Browning Spotkanie na lotnisku
    Browning Dixie Umowa na pięćdziesiąt lat
    Chmielewska, Joanna Babski Motyw
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl