[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poczekaj, aż staniesz na szczycie góry... Nic nie może się
równać z szusowaniem ze szczytu. Jesteś pewna, że ten
instruktor jest dobry?
- Wydaje się niezły. Ale skąd mam wiedzieć, czy jest dobry?
Jak dobrym trzeba być, by móc uczyć taką początkującą
narciarkę jak ja? - zapytała.
- Och, cholera, chciałbym być zdrowy! Rahman uderzył
pięścią w poduszkę. Amanda była
przecież taka bezbronna. Aatwo mogła ulec jednemu z
instruktorów, jeśli zacząłby ją podrywać. Po skończonej lekcji
zaprosiłby ją do baru, zaproponował grog na rozgrzewkę...
Rahman aż zacisnął zęby.
- Nicole też pragnie, byś jak najszybciej wyzdrowiał. Szkoda,
że nie mogła zostać na obiedzie.
- Nie miałbym z nią o czym rozmawiać. To najbardziej nudna,
nieciekawa... - urwał. - I co jeszcze robiłaś? Po skończonej
jezdzie poszłaś do któregoś z barów?
RS
93
- Tylko na chwilę. Chciałam się rozgrzać. No tak, tego się
można było spodziewać...
- Ktoś cię podrywał? - spytał.
- Rozmawiałam z kilkoma ludzmi. Wszyscy są bardzo
przyjaznie nastawieni.
Rahman wiedział, jak wyglądały takie barowe rozmowy.
Wszyscy się wszystkim przyglądają, mężczyzni wyławiają z
tłumu co ładniejsze kobiety. On sam też to robił. Gdyby
zobaczył wtedy Amandę, nie zawahałby się podejść i
wypróbować jednej z wielu sprawdzonych metod podrywu. Co
Amanda by wtedy zrobiła? Czy wie, jak pozbyć się natrętnych
mężczyzn? A może w ogóle nie uważała ich za natrętów? W
wyobrazni już słyszał tę rozmowę:
- Udał ci się dzień?
- Owszem, chociaż kilka razy się wywróciłam.
- Skąd jesteś?
- Z Chicago.
- Przyjechałaś na narty aż z Chicago?
I tak dalej, aż do chwili gdy Amanda da się zaprosić na
mocniejszego drinka. Rahman zmrużył oczy; czuł się jeszcze
bardziej sfrustrowany niż zazwyczaj. Amanda nie wyczuła, że
dzieje się z nim coś niepokojącego.
- Pójdę wziąć gorącą kąpiel. Na stokach było zimno.
Zadygotała i wstała, masując biodro.
- Co ci się stało? - zapytał.
- Upadłam kilka razy, ale to nic poważnego. Tylko siniak.
- Pokaż - rozkazał. Spojrzała na niego zaskoczona.
- Daj spokój - odparł. - Między nami nie powinno być miejsca
na fałszywą skromność. Widziałaś mnie prawie nagiego, i to w
opłakanym stanie. Wstydziłem się? Nie. Chcę się tylko upewnić,
czy nie zrobiłaś sobie krzywdy. Słyszałem, że lekarze i
pielęgniarki są ostatnimi ludzmi na świecie, którzy szukają
pomocy medycznej.
RS
94
- To tylko plotka - zapewniła go z uśmiechem. Mimo to
podeszła do niego i odsłoniła biodro, pokazując brzydki, ciemny
siniec.
Ponownie zadrżała, gdy delikatnie pogładził jej skórę.
- Idz się wykąpać - mruknął po chwili. Siedział i patrzył, jak
nad ośnieżonymi górami zapada zmierzch. Nie słyszał, jak w
łazience na końcu korytarza leje się woda, ale wyobrażał sobie
Amandę zdejmującą ubranie. Potrafił sobie też wyobrazić, jak
wygląda, gdy stoi w pomieszczeniu pełnym pary. Jak Wenus
wyłaniająca się z morskiej piany. Szczupłe biodra, długie nogi,
płaski brzuch i pełne piersi. Ogarnęło go tak silne pożądanie, że
zakręciło mu się w głowie.
Tego by tylko brakowało! Amanda wróci i zastanie go
nieprzytomnego na kanapie. Reagował zbyt emocjonalnie, a
przecież nawet nie próbował się z nią kochać. Nawet nie
powiedział jej, że jest najsłodszą, najwspanialszą,
najcudowniejszą kobietą, jaką spotkał. %7łe żałuje, iż poznali się
w takich nieprzyjemnych okolicznościach. %7łe jeśli kiedykolwiek
kogoś pokocha, to będzie to kobieta podobna do niej.
Gdy Rahman wróci do miasta, zostaną mu tylko
wspomnienia. Wspomnienia pocałunku, za który Amanda tak
szybko przeprosiła. On też żałował, ale z całkiem odmiennych
powodów. %7łałował, że ich pocałunek trwał tak krótko, że nie
porozmawiali o tym, co się za nim kryło. Bał się jednak
poważnej rozmowy na ten temat. Być może potwierdziłyby się
jego podejrzenia, iż Amanda kierowała się wyłącznie
współczuciem.
Wróciła do pokoju, rozsiewając wokół woń szamponu i
mydła. Wyglądała na bardzo zadowoloną z siebie.
- Wyglądasz... wspaniale - powiedział, starając się, by jego
głos brzmiał spokojnie. - Jazda na nartach dobrze ci zrobiła. Jak
się czujesz?
- Jestem zmęczona i głodna.
- A ja jeszcze bardziej niż zwykle pragnę się stąd wyrwać.
RS
95
- Już niedługo. Jutro, kiedy przyjdzie Heidi, spytamy ją, jak
ma przebiegać dalsza fizjoterapia, gdy wrócisz do miasta.
- W moim mieszkaniu nie ma miejsca na wszystkie przyrządy,
które tu zainstalowano.
- Masz własne mieszkanie?
- Myślałaś, że mieszkam z rodziną? Mam swoje cztery kąty w
wieżowcu na Rosyjskim Wzgórzu, z oszałamiającym widokiem
na zatokę i most. Musisz sama przyjechać i zobaczyć.
Przytaknęła, lecz zdawało się, że obejrzenie jego mieszkania
w najmniejszym stopniu jej nie interesuje. Przecież kiedy
Rahman wyjedzie, ich znajomość dobiegnie końca.
- Będzie mi ciebie brakowało - powiedział.
Choć nie chciał tego mówić, nie mógł się powstrzymać. Nie
wyobrażał już sobie życia bez niej.
- Mnie też będzie ciebie brakowało - odparła, lecz w jej głosie
nie było żadnej emocji, nawet odrobiny ciepła. - Ale gdy
powrócisz do dawnego stylu życia, ledwie będziesz pamiętał ten
epizod. Masz przecież tak dużo do zrobienia, tyle spraw na
głowie. Wielu ludzi niecierpliwie oczekuje twego powrotu.
- Nie wracam do dawnego stylu życia - powiedział z
naciskiem.
To prawda. Rahman miał teraz przed sobą cel: pragnął, by
rodzina była z niego dumna. Chciał, by i Amanda była z niego
dumna, lecz nie wiedział, czy uda mu się utrzymać z nią
kontakt, czy kiedykolwiek ją jeszcze zobaczy.
- To dobrze - stwierdziła. - Masz całkiem nowe podejście do
życia. To się często zdarza ludziom, którzy przeszli przez to, co
ty. W każdym razie tym, którzy mieli szczęście.
- Ja miałem szczęście - rzekł. - Miałem szczęście, bo
spotkałem ciebie. Nie, to nie było szczęście. To przeznaczenie.
Przeznaczenie nas połączyło.
- Jeśli nie ja, to zajmowałby się tobą ktoś inny -powiedziała. -
Prędzej czy pózniej odzyskałbyś pełnię sił.
RS
96
- Moje ciało na pewno by wyzdrowiało, ale nie moja dusza.
To twoja zasługa, że dziś wiele rzeczy postrzegam w innym
świetle.
- Jeśli to prawda, to jest mi bardzo miło. Muszę przyznać, że
ja także się zmieniłam. Pogodziłam się z samą sobą i z życiem.
Mogę już bez gniewu i goryczy myśleć o przeszłości.
- Dorothy Willis zdradziła mi, że najlepszym lekarzem jest
czas i jakieś zajęcie. Ona sama w ten sposób przezwyciężyła ból
po stracie męża.
- To mądra kobieta - przyznała Amanda.
Rahman zauważył, że nie podziękowała mu za pomoc w
otrząśnięciu się ze smutnych wspomnień. Widać to nie jego
zasługa, a zatem nie należą mu się podziękowania.
RS
97
ROZDZIAA SMY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]