[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Czyżby? - rzucił.
Wyjął jej z dłoni opróżniony do połowy kieliszek i odstawił na stół, a potem
powiódł palcem po nadmiernie wystającym obojczyku dziewczyny i poczuł, jak
zadrżała.
- Tylko od nas zależy, czy ją uprościmy - ciągnął. - Dlaczego po prostu nie
przyznać, że nadal odczuwamy do siebie nawzajem pociąg i oboje tego chcemy?
Emma wpatrywała się w niego z rosnącym przerażeniem. A więc on sądzi, że
wróciła, aby... dobić targu! Szybki rozwód w zamian za erotyczną noc.
- Nie to miałam na myśli - odparła.
Lecz Vincenzo nie słuchał, wpatrzony w jej falujące piersi. Nie doświadczał
tak palącego pożądania od czasu, gdy ostatni raz kochał się z Emmą. A raczej, gdy
uprawiał z nią seks, poprawił się w duchu, ponieważ w tamtym ich desperackim
zbliżeniu w Rzymie nie było ani krzty miłości. Może zresztą nigdy nie łączyło ich
uczucie, a jedynie przypływy nieodpartej żądzy.
- Mniejsza z tym - rzekł. - Chodzi mi tylko o jedno.
Wpił się w jej usta długim namiętnym pocałunkiem. Tym razem było inaczej
niż poprzednio w jego gabinecie. Nikt nie mógł im przeszkodzić, a Emma wiedzia-
ła, że została ostatecznie pokonana. Za kilka minut będzie musiała powiedzieć
Vincenzowi coś, co nieodwołalnie zmieni jego życie, a potem znieść jego gniew i
pogardę.
S
R
Lecz w tym momencie pragnął jej, a ona przyznawała w duchu, że także nig-
dy nie przestała go pożądać. Czemu więc nie mieliby skorzystać z tej okazji i po raz
ostatni zasmakować rozkoszy, zanim wszystkiego nie zasnują ciemne chmury?
- Och, Vincenzo... - jęknęła, przywierając do jego muskularnej piersi.
Odepchnął od siebie wspomnienia wywołane tym namiętnym westchnieniem i
przygarnął Emmę do siebie. Poczuł, że jej szczupłe ciało drży i znów zaczął ją ca-
łować. Płonęło w nim pożądanie, jakiego nie doświadczył nigdy z żadną inną ko-
bietą. Co ona mu zadała, że aż tak bardzo jej pragnie?
- Dotknij mnie! - wydyszał. - Tak jak dawniej.
Usłyszała w jego głosie błagalną nutę... a może tylko jej się zdawało? Lecz
też tego pragnęła, więc z lubością wsunęła dłoń pod cienką jedwabną koszulę i po-
gładziła jego owłosioną pierś.
- Tak? - szepnęła.
- Piu!
- Więcej?
- Si! O wiele więcej!
Przesunęła rękę niżej. Usłyszała, że wyrwało mu się gardłowe sycylijskie
przekleństwo. Jakby nie mógł znieść tego, że popadł w niewolę zmysłów... choćby
nawet i rozkoszną.
- Ach, Emmo! - jęknął.
Powiódł dłonią po jej ciele, które znał tak dobrze... i zmarszczył brwi, gdyż
wydało mu się odmienione. Nie chodziło tylko o chudość Emmy; odniósł wrażenie,
że jej piersi mają inny kształt - przynajmniej, o ile mógł ocenić przez materiał.
- Zciągnij tę cholerną sukienkę - polecił.
Emmę pomimo podniecenia ogarnęła irytacja.
Chyba Vincenzo nie oczekuje, że na jego rozkaz posłusznie się rozbierze - jak
czyniła dawniej, zaraz po ślubie? Przecież to byłoby tak, jakby mu się sprzedawała!
S
R
A czyż w istocie tak nie jest? - odezwał się szyderczy głos w jej głowie. Jednak po-
stanowiła zignorować ów głos. Oblizała suche wargi i szepnęła:
- Ty... ty mnie rozbierz.
- Skoro nalegasz - mruknął.
Naturalnie, miał w tym wprawę. Zastanawiała się z bólem, ile kobiet rozbie-
rał, odkąd od niego odeszła. Tymczasem Vincenzo zdjął z niej tanią sukienczynę i
pogardliwie cisnął na podłogę.
- Chcę na ciebie patrzeć - oświadczył.
Cofnął się o parę kroków i powiódł po niej palącym spojrzeniem czarnych
oczu, niczym promieniem diabelskiego lasera.
Skuliła się pod jego wzrokiem. Zapragnęła zakryć ramionami piersi i ścisnąć
kolana, by uniknąć nieuchronnej krytycznej oceny jej wychudłego ciała, nędznej
bielizny i...
- Rajstopy! - rzucił drwiąco. - Odkąd to zaczęłaś je nosić?
Odkąd przestałam być własnością miliardera! - miała ochotę wykrzyknąć. On
chyba nie zdaje sobie sprawy, że wkładanie jedwabnych pończoch niezbyt pasuje
do wstawania o świcie, by nakarmić piersią niemowlę.
Myśl o dziecku i konieczności powiedzenia o nim mężowi na moment ją
zmroziła. Emma chciała powstrzymać Vincenza i uświadomić mu, że to wszystko
jest daremne. Jednak on już ściągnął jej rajstopy, wsunął głowę między jej uda i
całował ją tam przez materiał zwykłych bawełnianych majteczek. Pragnęła go sza-
leńczo, niemal boleśnie...
- Vincenzo... - wyjęczała.
- Chcesz iść do łóżka? - zapytał z żarem.
Lecz Emma obawiała się, że to zniszczyłoby ulotny nastrój tej chwili i dałoby
jej czas na rozmyślenie się. Do głosu doszedłby rozsądek i odwiódłby ją od tego, co
sprawiało, że czuła się znów w pełni kobietą. I tak już rozum podpowiadał jej, że to
szaleństwo... jednak ciało miało w tej kwestii całkiem odmienne zdanie. Zresztą
S
R
Vincenzo jest nadal moim mężem - powiedziała sobie - więc mam prawo przeżyć z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Kendrick Sharon Jak róşa w peni lata
    Kendrick Sharon Miłość po włosku
    187. Lennox Marion Na chwilć™ czy na zawsze
    Quincy Morris Gustainis Justin
    Glen Cook Starfishers 01 Shadowline
    Google and Facebook Alliance to make privacy obsolete
    Flint, Eric Ring of Fire SS anth Grantville Gazette Vol 4
    LEŃ TW Jan Brzechwa
    Christie Agata Karty na stóśÂ‚
    Wignall Kevin Na kogo wypadnie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • robertost.xlx.pl