[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszystko, żeby cię przekonać, że to nieprawda. Powiedz, dlaczego nie
chcesz mnie zabrać do Bostonu? Megan mówi, że chodzi o to, że ja... Ale
przecież ty nie możesz jej kochać, skoro czujesz to samo co ja teraz, tu przy
Jane, przy naszej córce...
- Megan? Ja miałbym kochać Megan?
Nick odsunął się lekko i spojrzał na nią ze zdumieniem. O czym ty
mówisz? Jak ci to mogło przyjść do głowy? Oczywiście, że jej nie kocham!
Helen, ja kocham ciebie, kochałem cię zawsze i zawsze będę cię kochał.
Myślałem, że nie chcesz jechać ze mną do Bostonu, bo bardziej zależy ci na
twoim własnym życiu niż na tym, żeby być ze mną!
- Nigdy...
- Strasznie mnie to dręczyło. Dopiero teraz, kiedy tu jechaliśmy,
pomyślałem, że przecież stanowimy jedno. Czuliśmy dokładnie to samo,
jakbyśmy byli jedną osobą. Razem, nierozłączni. To mi uświadomiło, że
jesteś mi potrzebna jak powietrze. Bez ciebie nie przeżyłbym tej drogi tutaj,
nie wytrzymałbym tego napięcia i niepewności. Chyba nie myślisz...
- Mamo! Tato!
Jonathan wypadł z pokoju Jane. Uśmiechał się, wierzchem dłoni
ocierając łzy.
- Jesteśmy tutaj!
Helen zerwała się z krzesła, w dalszym ciągu czując obejmujące ją
ramiona męża.
- Jane się budzi! Otworzyła oczy! Chyba odzyskuje przytomność!
Helen nie mogła zrobić kroku. Nie mogła uwierzyć, bała się uwierzyć...
Na uginających się nogach ruszyła w stronę pokoju córki...
Oczy Jane były otwarte. Patrzyła bez wyrazu na trzy pochylone nad nią
twarze. Jej usta uchyliły się lekko.
- Paramecium... - szepnęła. - Błękitne Paramecium...
- Co takiego? Jane! Jane! Co to znaczy? - zapytał przez łzy Jon.
- To normalne - wyjaśnił mu ojciec. - Kiedy człowiek budzi się z takiego
stanu, najpierw ogarnia świadomością rzeczy, które ma w najpłytszej
pamięci. Jane odzyskuje przytomność bardzo szybko. Bywa, że pacjenci
trwają w takim stanie po kilka dni. To, że była nieprzytomna tak krótko,
bardzo dobrze rokuje.
RS
107
Nie odrywali od niej wzroku. Do pokoju weszła pielęgniarka, żeby
spojrzeć na monitor.
- Ona...
- Tak. Budzi się.
Jane zamknęła oczy, potem otworzyła je znowu.
- Camberton? - szepnęła pytająco. - Camberton?
- Nie, kochanie. Jesteśmy w Londynie, w szpitalu. Pamiętasz? Mieszkasz
teraz w Londynie, studiujesz weterynarię.
- Oczywiście! - zawołała półgłosem Helen. - Wszystko jasne.
Paramecium czyli rząśniczka. Rano przez telefon mówiła mi coś o
strunowcach, ostatnio się o nich uczyła. Przypomnij sobie, kochanie,
powiedziałaś, że bardzo dużo o nich wiesz. Przypominasz sobie?
- Nie. - Powieki Jane opadły znowu. - Mamo...
- Tak?
- Chcę powiedzieć... Zastygli w oczekiwaniu.
- Słowo. Mama. To ty.
- Tak, najdroższa, to ja, a to tatuś i Jon.
- Mogę z nią chwilę porozmawiać? - Pielęgniarka pochyliła się nad
łóżkiem.
- Oczywiście.
- Jane, doskonale sobie radzisz. Czy mogłabyś znowu otworzyć oczy?
Już raz to zrobiłaś. Otwórz oczy, Jane.
Jej głos był jasny i wyrazny.
- Nie mogę...
- Możesz, kochanie. Wiesz, że możesz.
- Spróbuję.
Spojrzała na nich znowu swoim błękitnym spojrzeniem, dawnym
wzrokiem Jane, w którym było coś z szarozielonych oczu Nicka.
- Wszystko strasznie mnie boli... - westchnęła.
W godzinę pózniej Nick pochylił się do ucha Helen.
- Zasnęła. Musimy iść, niech sobie odpoczywa. Przyjdziemy do niej
pózniej - szepnął.
- Nie mamy dokąd iść.
- Wynajmiemy pokój w hotelu. W dobrym, drogim hotelu. Jon spojrzał
na nich niepewnie.
- Jutro mam bardzo ważny test...
- I co, jeszcze nie zacząłeś się przygotowywać? To do roboty! - W głosie
Nicka brzmiała dawna radość.
RS
108
- Jestem prawie przygotowany - odparł Jon z urazą. - Muszę tylko
powtórzyć.
- To na co czekasz, synu? Wracaj do siebie i ucz się.
Nie do wiary, jak szybko wszystko wróciło do normy. Tak jakby fakt
odzyskania świadomości przez Jane rozjaśnił cały świat. Jane wyzdrowieje,
nie ma żadnych trwałych uszkodzeń mózgu, złamania to tylko kwestia
czasu. Po koszmarze ostatnich kilku godzin Helen czuła się lekka i radosna.
- W takim razie opuszczę was, jeśli nie macie nic przeciwko temu.
Z pewnym zdziwieniem zauważyli, że ich lekkomyślny syn niezwykle
poważnie traktuje swoje studia. Ekonomia polityczna wyraznie go
pociągała.
- Postaraj się coś zjeść w drodze do domu. Byle nie chipsy! - powiedziała
Helen.
- Bardzo chętnie, tylko gdybyście tak mogli... Znacząco spojrzał na ojca,
który domyślnie sięgnął po portfel.
- Tak to co innego. Człowiek będzie się mógł posilić. Chwycił banknot
niemal w locie i żartobliwie skłonił się rodzicom.
- Lecę, żegnam i do rychłego!
- Może cię podwieziemy?
- Dzięki, pojadę metrem.
Przesłał im całusa, pomachał ręką i już go nie było.
Helen chętnie by go pocałowała, potrzymała w ramionach, pogłaskała po
głowie, ale wiedziała, że takich rzeczy nie robi się dorosłemu synowi.
Zwłaszcza jeśli ten syn miał już okazję tego dnia okazać uczucia, jakich od
dawna nie okazywał. Przypomniała sobie jego zapłakaną twarz i dzielnie
pomachała mu ręką.
- Możemy już iść? - zapytał Nick.
Z trudem oderwała wzrok od pleców syna, znikających w windzie.
- Tak, zrobiło się pózno. Wrócimy tutaj za jakiś czas, jeśli nas wpuszczą.
- Wpuszczą. Rozmawiałem z siostrą oddziałową. Jane przez całą noc
będzie na intensywnej terapii, a rano przeniosą ją na ortopedię.
- I wszystko będzie dobrze...
- Wszystko już jest dobrze, Helen. Nasza dziewczynka miała dużo
szczęścia.
Pół godziny pózniej znajdowali się w luksusowym apartamencie
 dobrego i drogiego" hotelu.
- Teraz musisz coś zjeść, Helen.
- Błagam, tylko nie schodzmy do restauracji.
- Zamówić coś do pokoju?
RS
109
- Znakomity pomysł.
Nick zamówił kolację przez telefon i spojrzał na żonę spod
przymrużonych powiek.
- Mam nadzieję, że nie będą się zbytnio spieszyli.
- Dlaczego?
- Dlatego. - Trzymał ją w ramionach i całował, tak jakby nie całował jej
od lat. - Co to był za koszmar.
- Dzisiaj? Tak, to było potworne.
- Nie mam na myśli tylko dzisiejszego dnia. Całował teraz jej włosy.
- Te ostatnie tygodnie były okropne. Helen, powiedz mi, dlaczego
właściwie postanowiłaś nie jechać ze mną do Bostonu?
Odsunęła od niego twarz i spojrzała prosto w oczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Jackson Braun Lilian 23 Kot ktory wyczul pismo nosem
    Rebeliantka Anne Herries
    Gromyko Olga Najwyśźsza wiedśĹźma 1
    J B Stanley [Collectible Mystery 03] A Deadly Dealer (pdf)
    Antoni Lange Miranda
    Aubrey Ross [Enslaved Hearts 02] Pleasures [EC Aeon] (pdf)
    Foster, Alan Dean Quozl
    Barton_Beverly_Grzech_niewiedzy
    Con Air A fegyencjarat Richard Woodley
    TaśÂ„czacy z wilkami Blake Michael
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zdrowieiuroda.opx.pl