[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pożądania z niższego okresu bytu jeszcze się czasami u nas oóywają,
to znaczy tylko, że reforma, którą zaprowaóili u nas nasi ojcowie
 jest jeszcze niezbyt ugruntowana w naszych duszach i musimy ją
wzmocnić. Taki ferment, jaki tu wywołać pragnie Czarwaka, powta-
rza się u nas od czasu do czasu, co jedno pokolenie, mniej więcej
trzykrotnie w ciągu stulecia, tj. co trzyóieści trzy lata i cztery mie-
siące. Dlatego to ojcowie nasi postanowili, aby trzykrotnie w ciągu
stulecia jeden człowiek dobrowolną ofiarą życia ostatniego odkupił
grzechy i błędy swego pokolenia. Zazwyczaj sam naczelnik Słońce
składa siebie na ofiarę, ale jeżeli się zjawi kto, co gotów sam zamiast
niego zginąć na stosie  Słońce nie może mu przeszkoóić, nie mo-
że jego ślubom zadać kłamu i musi przystać na tę zamianę. Jutro
właśnie jest óień ofiary. Wióiałam naczelnika i przedstawiłam mu
swoją niezłomną wolę, że ja, Damajanti, dawno już ślub uczyniłam
i przysięgłam zamiast niego ofiarować się bogom! A niech moja ofia-
ra nie bęóie bezpłodna!
 Cześć Damajanti, cześć!  wołała cała sala, ja zaś aż skamie-
niałem z poóiwu i przestrachu.
Istotnie Campanella mówi, że od czasu do czasu Słońcogroóia-
nie składają bogom ofiarę; jednakże nie biorą w tym celu zwierząt,
gdyż byłaby to ofiara niedobrowolna. Esencją zaś ofiary jest wolność:
kandydat sam się przedstawia; najczęściej czyni to sam Metafizyka.
t t in r a  óiś popr. forma: interesy.
i Miranda 65
Nie przypuszczałem, aby ten obyczaj się zachował. A jednak dla tra-
dycji czy dla jakiej mistyki obyczaj trwa  i oto Damajanti, opętana
jakąś myślą natrętną, zapragnęła tego uroczystego samobójstwa.
xi
Byłem prawie jak obłąkany. Co robić, aby tę kobietę powstrzymać od
szaleństwa? Odprowaóiłem ją do domu Wiśwamitry, zresztą z ca-
łym tłumem publiczności, która była wysoce przejęta postanowie-
niem Damajanti  i żywe okrzyki na jej cześć wygłaszała. Damajanti
im poóiękowała i prosiła, aby w spokoju się rozeszli.
Natychmiast jej posłuchano. Znalezliśmy się sami, bliscy, Wi-
śwamitra z żoną, Wasiszta z żoną oraz ja i Damajanti.  Zasiedliśmy
w ogroóie i rozważaliśmy postanowienie tej kobiety.
Nikt zresztą nie był tym tak poruszony, jak ja. I Wiśwamitra,
i Wasiszta baróo spokojnie, a nawet z pewnym lichym entuzjazmem
traktowali zamierzoną ofiarę. Trzeba zaznaczyć, że obecny naczelnik
państwa Narajana był baróo kochany i uchoóił za jakąś wyższą isto-
tę: on to miał rzeczywiście zamiar ułożyć ze siebie ofiarę Bogu, ale
błaganie i wola Damajanti i jej jakaś opętańcza a niepokonana żąóa
samopoświęcenia były tak potężnym czynnikiem, że Narajana musiał
jej ustąpić.
Czyżby mnie ustąpiła? Ani mowy o tym.
 Posłuchaj, Damajanti  mówiłem błagalnie.  Rozkaż, a na-
tychmiast poddam się obrzędowi dematerializacji. Będę twym nie-
wolnikiem, tylko nie odchodz z tego świata. Zostań tu na ziemi.
 Wióę, że słabą jest twoja wiara w nieśmiertelność ducha. My-
lisz się; gdybyś się odcieleśnił i stał się jako jeden z nas, tobyś mnie
lepiej rozumiał i nie odwoóił byś od przysięgi, którą uczyniłam.
Wieóiałbyś, że będę żyć dalej, choć może na innej płaszczyznie i że
pręóej czy pózniej zobaczymy się ze sobą. Traktujesz te rzeczy jak
człowiek. Patrz, jak spokojni są ci wszyscy, którzy są tu ze mną.
 Nie rozumiem istotnie, jakie znaczenie może mieć dla tej spra-
wy nieokreślonej  ofiara twego młodego życia. Rozumiem, jeżeli
ktoś umiera dla ukochanych, dla ojczyzny, dla jakiejś sprawy, o którą
toczy się walka; jeżeli kto ginie za wyóieóiczonych, uciśnionych,
wyklętych& Ale za co ty giniesz?
 Nie ginę. Nie umieram. %7łyć będę, ofiarę składam, aby dać
świadectwo prawóie, nie żadnej poszczególnej, nie żadnej określo-
nej, ale samej istocie rzeczy, jej nirwidialnej esencji. Ty może tego
nie rozumiesz, bo wy zatraciliście poczucie ofiary dla celów nadrze-
czowych i pozaświatowych  (chciała pewnie rzec: transcendental-
nych). Nie było sposobu, musiałem zrezygnować.
Smutny poszedłem do domu. Jeżeli ona zginie, cóż ja tu miałbym
do roboty? Jak najpręóej chciałem uciec z tej wyspy. Nie wieóiałem,
czy jutro iść na to straszne widowisko, czy raczej oczy zamknąć, aby
i Miranda 66
go nie oglądać. Ale właśnie Wasiszta moje myśli przeniknął i rzecze
mi:
 Damajanti cię prosi, abyś koniecznie był jutro na uroczysto-
ści. Naprzód bęóiemy w świątyni Słońca, a stamtąd wielką procesją
udamy się na Pole Marsowe, góie Damajanti wstąpi na stos.
Jak przez mgłę przypomina mi się to wszystko. Gdyż byłem pół
nieprzytomny i wtedy, kiedym szedł do świątyni  i wtedy, kie-
dym stał na polu ofiary! Wczesnym rankiem udaliśmy się na Fo-
rum miejskie, góie centralny punkt zajmowała świątynia Słońca. Ze
wszech stron gromaóili się luóie, starsi i młodsi, mężczyzni i ko-
biety. Przed świątynią na niewielkim placu stał Ardżuna i kilku jego
pomocników i ostatnim dotknięciem głaóili posąg, którego pierw-
sze chwile naroóin wióiałem w pracowni. Teraz ustawiano go przed
świątynią; była to doskonała rzezba w stylu indyjskim, wyobrażająca
Jedność boską w jej trzech atrybutach głównych, które tu kierowały
troistą falą życia. Wobec sprawy Damajanti sprawa nowego pomnika
minęła bez wrażenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Ojciec Pio gospodarz Pana Boga Antonio Pandiscia
    Antonio Fogazzaro Piccolo mondo moderno
    Shakespeare William Antoniusz i Kleopatra
    Milne. .GROUP.THEORY.(1996).[sharethefiles.com]
    (ebook german) Plenzdorf, Ulrich Die neuen Le
    Julia Dobrowolska 01 Zniwiarz Grzegorzewska Gaja
    Diana Palmer Wakacje w Meksyku (Mystery Man)
    LB Gregg 03 Cover Me
    Kurtz, Katherine Adept 01 The Adept
    Alan Dean Foster The Man Who Used the Universe
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zdrowieiuroda.opx.pl