[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przede mną twoje plany. Gdybym wcale
O nich nie wiedział, pózniej mógłbym uznać,
%7łe świetnie sprawę załatwiłeś; jednak
Teraz rzecz muszę w zarodku potępić.
Dość już! Pij lepiej.
59
MENAS (na stronie)
Skoro tak, to więcej
Twej nadwątlonej fortuny nie poprę.
Kto szuka sławy, a gardzi okazją,
Ten nigdy drugiej szansy nie dostanie.
POMPEJUSZ
Zdrowie Lepida!
ANTONIUSZ
Na brzeg go zanieście.
Ja, Pompejuszu, ten puchar wychylę.
ENOBARBUS
Zdrowie, Menasie!
MENAS
Cześć, Enobarbusie!
POMPEJUSZ
Lejcie po brzegi!
ENOBARBUS (wskazując na sługę, który wynosi L e p i d u s a)
To siłacz, Menasie!
MENAS
Niby dlaczego?
ENOBARBUS
Nie widzisz, że trzecią
Część świata dzwiga?
MENAS
Więc trzecia część świata
Jest dziś pijana. Gdyby tak świat cały
Miał niezle w czubie wartko by się toczył.
ENOBARBUS
Więc się napijmy, aby to przyspieszyć.
MENAS
Lej!
POMPEJUSZ
To wciąż nie jest egipska biesiada.
ANTONIUSZ
Ku temu zmierza! Stuknijmy się, proszę.
Zdrowie Cezara!
60
CEZAR
Właściwie mam dosyć.
To ciężka praca: przez mózg wciąż filtruję
Wino, lecz fusy już go zatykają.
ANTONIUSZ
Poddaj się chwili.
CEZAR
Wolę być jej panem.
Bodajbym pościł surowo dni cztery,
Niż tyle wypił w przeciągu jednego.
ENOBARBUS (do A n t o n i u s z a)
Imperatorze wielki! Może teraz
Zacząć egipskie bachanalia, tańcem
Uświetnić wieczór?
POMPEJUSZ
Zwietna myśl, żołnierzu.
ANTONIUSZ
Wezmy się razem za ręce...
Zanim zwycięska fala wina wszystkich
Nie porwie w nurty zapomnienia Lete.
ENOBARBUS
Wszyscy za ręce. Niech muzyka głośna
Zacznie szturmować nasze uszy. Teraz
Was poustawiam. Ten chłopak zaśpiewa.
Podczas refrenu, niech każdy przytupie,
Ile w swych nogach siły znalezć zdoła.
Rozbrzmiewa muzyka. E n o b a r b u s ustawia ich ręka w rękę.
CHAOPIEC (śpiewa)
Przybądz tu wielki wina królu-panie,
Tłusty Bachusie, co uwielbiasz spanie!
W twych kadziach można utopić swe troski,
Włosy przystroić twoim gronem boskim.
Daj nam popijać, póki świat się kręci,
Daj nam popijać, póki świat się kręci.
CEZAR
Nie macie dosyć? %7łegnaj, Pompejuszu.
(do A n t o n i u s z a) Mój dobry bracie, na brzeg idzmy razem.
Nasza powaga krzywi się na takie
Płoche błazeństwa. Szlachetni panowie,
Trzeba się rozstać. Policzki nam płoną.
Silny Enobarb słabszy jest od wina,
61
Nawet mój język kaleczy, co mówię.
Dzikie pijaństwo zmieniło nas w błaznów.
Słów już wystarczy. Dobranoc, panowie.
Mój Antoniuszu, podaj mi swą rękę.
POMPEJUSZ
Na brzegu sprawdzę, ile możesz wypić.
ANTONIUSZ
Zgoda, mój panie, podaj mi prawicę.
POMPEJUSZ
Och, Antoniuszu. Dom mojego ojca
Zabrałeś, jednak bądzmy przyjaciółmi.
Zejdzmy do łodzi.
Wychodzą wszyscy oprócz E n o b a r b u s a i M e n a s a.
ENOBARBUS
Hej, uważajcie, by nie wpaść do wody.
Na brzeg nie wracam, Menasie.
MENAS
Więc chodzmy
Do mej kajuty. Te bębny! Te trąby!
Flety! Co jeszcze! Niech Neptun usłyszy,
Jak głośno wodzów największych żegnamy.
Grzmijcie donośnie, aż się zadławicie!
Słychać trąby i bębny.
ENOBARBUS
Hej, wiwat! W górę czapki.
Rzuca w powietrze swą czapkę.
MENAS
Wiwat! Chodzmy,
Szlachetny panie.
Wychodzą.
62
AKT III
Scena l
Równina w Syrii
Wchodzą W e n t y d i u s z, S y l i u s z i inni oficerowie i żołnierze w triumfalnym
pochodzie. Przed W e n t y d i u s z e m niosą zwłoki P a k o r u s a.
WENTYDIUSZ
Teraz już, Partio, twój łuk jest złamany.
Oto Fortuna zechciała łaskawie,
Abym mścicielem Markusa Krassusa
W tej wojnie został. Ponieście przed wojskiem
Ciało ich syna królewskiego. Oto,
Twój syn Pakorus, królu Orodesie,
Zmiercią zapłacił za Marka Krassusa.
SYLIUSZ
Choć twój miecz jeszcze paruje krwią wrogów,
Uciekających Partów musisz ścigać.
Mknijmy przez Medię i Mezopotamię.
Trzeba oczyścić wszystkie ich kryjówki.
Twój wódz Antoniusz, w rydwanie zwycięstwa
Ciebie posadzi, a głowę ozdobi
Laurowym wieńcem.
WENTYDIUSZ
Syliuszu, Syliuszu,
Dość już zdziałałem. %7łołnierz rangą niższy,
Pamiętaj, czasem sięga zbyt wysoko.
Jednak, Syliuszu, musisz to zrozumieć:
Lepiej zostawić dzieło nie skończone,
Niż zdobyć mieczem sławę nazbyt wielką,
Gdy nasz dowódca nie ma w tym udziału.
Więcej wygrali Antoniusz i Cezar
Mieczem swych ludzi, nizli osobiście.
Sosjusz, mej rangi żołnierz Antoniusza,
Dowodząc w Syrii szybko sławę zyskał
Z bitwy na bitwę, więc w niełaskę popadł.
Ten, kto na wojnie więcej dokonuje
Niż sam dowódca, może go przewyższyć.
Ambicja, cnota żołnierska przynosi
Nie zysk, lecz stratę w końcowym rachunku.
Dla Antoniusza więcej mógłbym zrobić,
Lecz to dla niego byłoby obrazą,
Co me zasługi w proch by obróciło.
63
SYLIUSZ
Masz, Wentydiuszu, tę szczególną cechę,
Bez której żołnierz jest tylko narzędziem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]