[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Noursem z Brookings Institute i biskupem (pózniejszym kardynałem) Jamesem F. A. Mclntyre'em z
Los Angeles i widział przynajmniej pięć statków powietrznych różnego typu, które były badane
przez wojskowych naukowców i urzędników. Light był wstrząśnięty tym co zobaczył, swoją reakcję
określił jako wyrazne uczucie, że świat doszedł do końca z ekscentrycznym realizmem". Oto jego
list:
Gerard Light
10545 Scenario Lane
Los Angeles, California
(list nadszedł 16 kwietnia 1954)
Mr Meade Layne San Diego, California
Mój drogi Przyjacielu, właśnie wróciłem z Muroc. Ten meldunek jest prawdziwy - wstrząsająco prawdziwy!
Odbyłem tę podróż w towarzystwie Franklina Allena z koncernu prasowego Hearsta, Edwina Nourse'a (z
Brookings Institute), który pełnił niegdyś funkcję finansowego doradcy Trumana i biskupa McIntyre'a (sic!) z
Los Angeles (zachowaj na razie w tajemnicy jego nazwisko).
Kiedy po około sześciu godzinach (w czasie których byliśmy dokładnie sprawdzani, także nasze życie
osobiste i działalność publiczna) pozwolono nam wejść do silnie strzeżonej sekcji, doznałem wyraznego uczu-
cia, że świat zmierza do końca z ekscentrycznym realizmem. Nigdy przedtem nie widziałem tak wielu ludzi
kompletnie oszołomionych i zakłopotanych, gdy uświadomili sobie, że ich własny świat rzeczywiście kończy
się ostatecznie. Realność statków powietrznych z innej przestrzeni" od dzisiaj na zawsze już wyszła ze sfery
spekulacji stając się, raczej bolesną, częścią świadomości każdego odpowiedzialnego naukowca i polityka.
Podczas mojej dwudniowej wizyty widziałem pięć różnego typu statków powietrznych badanych przez
specjalistów naszego lotnictwa w obecności i za zgodą Istot Nieziemskich! Brak mi słów by wyrazić moje
wrażenie.
To się naprawdę wydarzyło. Teraz jest to fakt historyczny.
Jak już pewnie wiesz, prezydent Eisenhower podczas swego niedawnego pobytu w Palm Springs
zapragnął spędzić jedną noc w Muroc. Jestem przekonany, że zlekceważy on okropny konflikt między różnymi
autorytetami" i dotrze wprost do społeczeństwa za pośrednictwem radia i telewizji, jeśli impas ten trwać
będzie nadal.
O ile mogę się domyślać - oficjalne oświadczenie jest przygotowywane do wygłoszenia mniej więcej w
połowie maja. Pozostawiam twoim własnym znakomitym umiejętnościom dedukcyjnym wyobrażenie sobie
właściwego obrazu tego intelektualnego i emocjonalnego pandemonium, które niweczy autorytet setek
naszych naukowców i ekspertów w rozmaitych wyspecjalizowanych dziedzinach, jakie tworzą naszą
współczesną fizykę. W kilku wypadkach odczułem żal, gdy obserwowałem niesłychane wprost poruszenie
wśród tych skądinąd wspaniałych umysłów usiłujących znalezć jakieś racjonalne wytłumaczenie, które
pozwoliłoby im podtrzymać znane teorie i twierdzenia. Byłem wdzięczny memu własnemu przeznaczeniu,
które dawno temu skierowało mnie ku metafizyce i zmusiło do poszukiwania własnej drogi. Obserwowanie
wielkich umysłów, które kurczą się z obawy przed zjawiskami, których nie można wytłumaczyć zgodnie z
posiadaną wiedzą, nie jest przyjemne. Pojawianie się i odchodzenie jakiegoś eterycznego ciała stało mi się
tak bliskie przed wieloma laty, że zapomniałem, iż taka manifestacja mogła zakłócić równowagę jakiegoś
człowieka, nie przygotowanego na to tak jak ja.
Nigdy nie zapomnę tych czterdziestu ośmiu godzin w Muroc.
G. L.
Przyjmując, że ten list nie jest żartem, warto zwrócić uwagę na kilka zagadnień, wśród których
wcale nie najmniej ważne jest pytanie, kim był Gerard Light i co robił w bazie Edwards wraz z
owymi trzema dobrze znanymi postaciami, które wymienia. O samym Gerardzie Lighcie niestety
nie wiadomo nic oprócz tego, że Meade Layne, adresat cytowanego listu, opisał go kiedyś w
jakiejś pierwszej publikacji BSRF jako utalentowanego i bardzo dobrze wykształconego
wykładowcę", który lubił parać się jasnowidztwem i okultyzmem. Dodatkowe poszukiwania
przyniosły też informację, że jakiś Gerard Light na początku lat pięćdziesiątych zatrudniony był
jako dyrektor reklamy i sprzedaży promocyjnej w CBS Columbia - w dziale produkcyjnym Columbia
Broadcasting System. Nie ma jednak jasnej odpowiedzi na pytanie, czy był to ten sam Gerard
Light. Reilly Crabb, obecny dyrektor BSRF, powiedział jedynie, że słyszał, iż Light zmarł kilka lat
temu. Jeśli chodzi o trzech innych mężczyzn wymienionych w liście Gerarda Lighta to Crabb
powiedział mi, że wie o kilku próbach, jakie podejmowano przez całe lata, by nawiązać z nimi
kontakt, ale żaden z nich nie tylko nie chciał rozmawiać o tej sprawie, ale nawet potwierdzić
odbioru listu dotyczącego tego tematu. Ponieważ Allen, Nourse i kardynał Mclntyre już nie żyją, ta-
jemnica ta prawdopodobnie nigdy nie będzie wyjaśniona.
Najbardziej interesujące w liście Lighta jest stwierdzenie, że prezydent Eisenhower zapragnął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]