[ Pobierz całość w formacie PDF ]

I kiedy już, już miał się wedrzeć na sam szczyt, Favorite zaciągnął się do woja.
W grę wchodziły umowy z wytwórniami filmowymi i co tylko. A póki co ar-
mia odesłała chłopaka wartego milion dolarów do Afryki Północnej, skąd wrócił
równie bystry i żwawy jak worek kartofli.
 To niedobrze.
 Jeszcze jak. Dla mego ojca był to wielki cios. Nigdy już nie doszedł do
siebie. Całymi latami łudził się, że któregoś dnia Favorite wydobrzeje, odzyska
formę, urządzi wielki come back, a jemu samemu zapewni luksusy i bogactwo aż
do końca życia. Biedny głupiec.
Wstałem.
34
 Czy mógłby pan podać mi nazwę i adres szpitala, w którym przebywa pan
Favorite?
 Proszę zapytać moją sekretarkę. Musi mieć to gdzieś zapisane.
Podziękowałem, że znalazł dla mnie chwilę czasu, i wyszedłem. W zewnętrz-
nym gabinecie poprosiłem sekretarkę o odnalezienie i zapisanie adresu, który
zgodnie z moim przypuszczeniem okazał się Kliniką imienia Emmy Dodd Ha-
rvest w Poughkeepsie.
 Była pani kiedyś w Poughkeepsie?  spytałem, wkładając złożony wpół
świstek papieru do kieszeni koszuli.  To cudowne miasto.
 %7łartuje pan? Nigdy nie byłam nawet w Bronksie.
 Nawet w zoo?
 W zoo? A po co miałabym chodzić do zoo?
 Nie wiem  odparłem.  Ale powinna pani kiedyś tam zajrzeć. Kto wie,
może się nawet pani zadomowi.
Ostatni jej obraz, jaki, wychodząc, zarejestrowałem, to rozchylone szeroko
czerwone wargi, okrągłe jak kółko hula-hoop wokół bezkształtnej bryłki gumy do
żucia na jej mięsistym, różowym języku.
Rozdział dziewiąty
Na parterze Brill Building mieściły się dwa bary, wychodzące na Broadway.
Jeden należał do Jacka Dempseya i był mekką miłośników boksu, drugi, Turf, na
rogu 49 ściągał muzyków i tekściarzy. Fasada z błękitnych kostek sprawiała, iż
lokal wyglądał równie ponętnie i zachęcająco jak grota na Capri.
Wewnątrz okazywało się inaczej, była to zwyczajna knajpa z wyszynkiem.
Obszedłem bar i znalazłem faceta, którego szukałem, Kenny ego Pomeroya,
akompaniatora i aranżera siedzącego w muzycznym biznesie dłużej, niż ja włó-
czyłem się po tym świecie.
 Się ma, Kenny  wyszeptałem, sadowiąc się na sąsiednim stołku.
 No no, toż to Harry Angel, słynny łaps. Dawnośmy się nie widzieli, bratku.
 Upłynęło trochę wody. Ale, ale, Kenny, widzę w twojej szklance dno. Siedz
tu i nigdzie nie odchodz, a ja zaraz coÅ› na to zaradzÄ™.
Dałem znak barmanowi; zamówiłem manhattan oraz jeszcze jedną kolejkę dla
Kenny ego.
 Sköl, chÅ‚opie  rzekÅ‚, wznoszÄ…c szklaneczkÄ™, kiedy postawiono przed na-
mi drinki. Kenny Pomeroy był łysym tłuściochem z nosem jak żarówka i całą ma-
są podbródków ułożonych jeden na drugim jak sterta części zapasowych. Jego styl
ubierania ograniczony był do parkowo żółtych garniturów i sygnetów z gwiezd-
nymi szafirami. Jedynym miejscem, gdzie go widziałem, poza studiem nagranio-
wym, był bar Turf. Pogadaliśmy przez chwilę o starych czasach, po czym Kenny
spytał:
 A tak nawiasem mówiąc, co cię przywiodło w te strony? Zcigasz jakichś
przestępców?
 Niezupełnie  odparłem.  Mam zlecenie, przy realizacji którego mógł-
byś mi chyba pomóc.
 Jak najbardziej. Kiedy tylko zechcesz.
 Co możesz mi powiedzieć o Johnnym Favoricie?
 Johnny Favorite? Mówisz o powrocie do przeszłości.
 Znasz go?
 Nie. Ale parę razy przed wojną byłem na jego występach. Ostatni raz wy-
stępował, o ile dobrze pamiętam, w Starlight Lounge w Trentonie.
36
 Nie widziałeś go w okolicy w ciągu, powiedzmy, ostatnich piętnastu lat?
 %7łartujesz sobie? Facet nie żyje, no nie?
 Niezupełnie. Jest w szpitalu, na północy stanu.
 W takim razie jakim cudem mógłbym go widzieć?
 Bo był w szpitalu, ale już wyszedł  wyjaśniłem.  Poczekaj, spójrz na
tę fotkę.  Wyjąłem z koperty fotografię orkiestry Spidera Simpsona i podałem
mu jÄ….
 Który z nich to Simpson? Nie jest podpisany.
 Perkusista.
 Czym się teraz zajmuje? Wciąż prowadzi kapelę?
 Nie. Perkusiści nie są dobrymi frontmenami.  Kenny upił łyk drinka
i zamyślił się, a jego czoło przecięła głęboka bruzda.
 Ostatnim razem, kiedy o nim słyszałem, pracował w studio nagraniowym
na Wybrzeżu. Możesz odwiedzić Nathana Fishbine a w Capitol Building.
Zapisałem jego nazwisko i spytałem Kenny ego, czy znał innych członków
zespołu.
 Zdarzyło mi się raz, parę lat temu, pracować z pewnym pianistą. 
Kenny wskazał grubym paluchem na fotografie.  Z tym gościem, Redem
Diffendorfem. Grywa teraz na kornecie z Lawrence em Welkiem.
 A co z innymi? Wiesz, gdzie mógłbym ich znalezć?
 No cóż, wiele z tych nazwisk znam. Ci faceci wciąż są w branży, ale nie po-
trafię powiedzieć, z kim teraz trzymają. Musiałbym popytać wśród ludzi z branży,
na ulicach, albo zadzwonić do związku.
 A co z czarnym pianistÄ… nazwiskiem Edison Sweet?
 Z Tootsem? Jest najlepszy. Ma lewą rękę jak Art Tatum. Bardzo dobry. Nie
będziesz musiał długo go szukać. Grywa od pięciu lat w Czerwonym Kogucie
przy 138.
 Jesteś prawdziwą skarbnicą informacji, Kenny. Co byś powiedział na
lunch?
 W życiu. Ale jeszcze jednego seven and seven nie odmówię.
Zamówiłem dla nas obu, a dla siebie dodatkowo cheeseburgera z frytkami,
i czekając, zadzwoniłem do loży 802 Amerykańskiej Federacji Muzyków. Powie-
działem, że jestem wolnym strzelcem piszącym artykuł dla pisma  Look i chciał-
bym przeprowadzić wywiad z żyjącym członkiem orkiestry Spidera Simpsona.
Połączyli mnie z dziewczyną z archiwum członków federacji. Na poczekaniu wy-
myśliłem, że wspomnę w moim artykule o związku, i podałem jej nazwiska człon-
ków zespołu ze zdjęcia, a nawet wyjaśniłem, na jakim instrumencie grywał każdy
z nich. Czekałem dziesięć minut, zanim znów usłyszałem w słuchawce jej głos.
Z piętnastu muzyków czterech zmarło, a sześciu wydalono ze związku. Podała
mi adresy i telefony pozostałych. Puzonista Diffendorf grywający z Lawrence em
Welkiem mieszkał w Hollywood. Spider Simpson również miał chatę opodal L.A.
37
w Valley w Studio City. Inni przebywali tu, w mieście. Byli to: saksofonista al-
towy, Vernon Hyde, zatrudniony obecnie w zespole muzycznym Tonight w NBC
Studios, dwóch speców od instrumentów dętych, Ben Hogarth, trąbka, zamieszka-
ły przy Lexington Avenue oraz puzonista, Carl Walinski z Brooklynu. Zapisałem
to wszystko w swoim notesie, podziękowałem dziewczynie z całego serca i bez
powodzenia wykręcałem wszystkie numery miejscowe. Speca od trąbek nie było
w domu, a w NBC nagrałem się tylko na automatyczną sekretarkę, pozostawiając
numer swego biura.
Zacząłem się czuć nieswojo. Miałem wrażenie, że mnie wystawiono. Czułem
się jak frajer, który pierwszy raz poszedł na polowanie i po całej nocy czuwania
ma wracać do domu z pustymi rękami. Szansa była mniej niż jedna na milion, że
któryś z dawnych kumpli Johnny ego z zespołu natknął się na niego po jego po- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    William Shatner Tek War 05 Tek Secret
    Lensman 09 Smith, E E 'Doc' & Ellern, William B New Lensman
    Carr William Guy, Pawns In The Game (1958) Edition
    Bates H. William Naturalne samoleczenie wzroku bez okularĂłw
    Charles Berlitz, William Moore Zdarzenie w Roswell
    Harry Harrison Stars And Stripes 02 Stars And Stripes In Peril v3.0 (lit)
    William Morris The Wood Beyond the World
    Walter Jon Williams Metropolitan
    WilliamShakespeare RomeoiJulia,Makbet,Otello
    Shakespeare William Antoniusz i Kleopatra
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl