[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Umarlak także to doskonale rozumiał i dlatego w pełnym galopie wjechał
w jezioro i... zniknął. Bez najmniejszego plusku, jak gdyby w mgnieniu oka się
rozpłynął.
Naciągać cugli nie było potrzeby  kobyłka sama zwęszyła coś
niedobrego i przeszła w stępa, ostrożnego i bezszelestnego. Podkradłszy się
prawie do samego brzegu, Smółka zaprychała i odskoczyła w tył. Nie ze
strachu, ale dając do zrozumienia: niech gospodyni najpierw wywie się sytuacji,
a wierna kobyłka, w razie czego, zaniesie bolesną wiadomość przyjaciołom i
bliskim.
Zrozumiawszy aluzję, zeszłam z konia, postąpiłam krok do przodu... i
dokładnie w ten sposób, że zachłysnęłam się od niespodzianki.
To było nie jezioro, a... mgła. Biała i gęsta, jak mleko, pluskała równo z
brzegami parowu, z rzadka obmacując je krótkimi języczkami fal. Nad nim, jak
i nad wodą, unosiła się lekka mgiełka, wiało ciepłem. I magią. Taką samą, co i
w zamku, przy fendjulińskim grobowcu. Tylko tu jej było dużo  tak dużo, że
aż mnie ścisnęło w dołku od skoncentrowanej w parowie mocy.
Spróbowałam jej zaczerpnąć i wchłonąć, jednak mgła niespodziewanie
zgęstniała jeszcze bardziej, stając się prawie namacalną i uprzejme, ale
niezłomne uchyliła się od mojej ręki. Nie dla ciebie. Wybacz.
 dla kogo? Umarlaka? Nie, ta magia nie miała nic wspólnego z
nekromancją. Do naturalnego zródła także nie była podobna. Ona istniała jakby
sama z sobie, jako żywa istota, pobłażliwie spoglądając na zaskoczoną
wiedzmę.
Wygląda na to, że umarlak po prostu się w niej schował, jak w zwyczajnej
mgle. Wjechał trochę głębiej i zatrzymał się, złośliwie chichocząc sobie pod
nosem lub tym co tam u niego się utrzymało.
Namotawszy na nadgarstek sznurek od amuletu, zdecydowanie weszłam
we mgłę. Ale, kiedy ona skłębiła się równo nad czubkiem mojej głowy,
zrozumiałam, jaka to beznadziejna sprawa. W niej nie tylko umarlaka  ale
własnych kolan nie było można dostrzec.
 Niech Ci będzie, kochaniutki,  pomyślałam ponuro, włączając bieg
wsteczny.  Wądół nieduży, wszystkie brzegi są widoczne. Zobaczymy, ile tam
wysiedzisz. Osobiście, nigdzie się nie śpieszę, a ty to dopiero wraz ze świtem
będziesz mieć og-g-gromne problemy!
* * *
Poranek okazał się jasny i bezwietrzny. Po nocnym przymrozku, który
sumiennie wybielił trawę, na horyzoncie przedarło się słoneczko wyglądające na
szczerą drwinę nad zesztywniałą od zimna wiedzmą. Czy warto było liczyć na
to, że umarlak raczy zjawić się przed moimi świetlanymi oczami?!
Dalej sterczeć nad jeziorem nie było sensu. Jeśli umarlak nie wylazł z
niego nocą, to za dnia tym bardziej się nie odważy. Prostych słonecznych
promieni ani żywych nieboszczyków, ani zjawy nie kocham, a zacienionego
miejsca, którym on mógł się przedostać do zamku, obok nie było. Wkrótce w
Kruczych Szponach zatrąbią pobudkę, jak nas złapią, to chyba nie pogłaszczą po
główce za samowolne wypożyczanie fendjulińskich zbroi.
Opamiętawszy się, ściągnęłam z głowy hełm i umieściłam go pod pachą.
Na jednym z skrzydełek wisiał zardzewiały wieniec  widocznie, upadł na
mnie w momencie pojawienia się stwora. Zamachnąwszy się, ze złością
rzuciłam go w mgłę, mając nadzieję trafić umarlaka w czerep. Niech będzie,
wrócę wieczorem, nigdzie ty się przed mną nie schowasz!
Wskoczyłam na konia, i poczłapałyśmy truchcikiem z powrotem,
grzechocząc, jak cały szereg katorżników z kajdanami na nogach.
A niech to leszy! Przy zagajniku, w połowie drogi do zamku, majaczyła
samotna figurka, która z napięciem wpatrywała się w czyste pole. O co
właściwie chodzi, nie trzeba było długo wróżyć.
 Pani Wiedzmo, to nieuczciwe!  z daleka zaczął lamentować Tiwalij i,
potykając się o kępy, wybiegł mi naprzeciw.  Pani znowu mnie okantowała!
 Zaczarowałam,  spokojnie poprawiłam, podjeżdżając bliżej.  W
zamku wszystko w porządku? Strażnicy doszli do siebie?
  co z nimi było?  zmieszał się chłopak, czasowo zapomniawszy o
swoich pretensjach.
 Jeśli bym wiedziała, nie pytałabym.
 Pół godziny temu, z nimi było wszystko w porządku!  cóż Pani...  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Dailey Janet Noc na pustyni(1)
    21=Beyond the Marius Brothers 8 Elan
    Stephanie Bond byc_gwiazda
    Gary Schmitt Of Men and Materiel, The Crisis in Defense Spending (2007)
    Glen Cook Starfishers 01 Shadowline
    Zelazny, Roger A Night in the Lonesome October
    Dave Mead Stix (retail) (pdf)
    kaizen2 Mauer
    63. Roberts Nora Od pierwszego wejrzenia
    Howlett John Tango November
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl