[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak odpowiada ostrożnie Emily. Mieszkam pod Londynem.
Mieszkałaś tu wcześniej czy przeprowadziłaś się, żeby wziąć udział w programie?
%7łeby wziąć udział w programie. Odpowiedzi Emily są krótkie i zwięzłe. Nie sądzę, żeby
miała ochotę na rozmowę z Tiffani, i wcale jej się nie dziwię.
To znaczy, że byłaś wykorzystywana?
Słysząc to, rozdziawiam usta. Jestem tak zszokowana, że patrzę na Tiffani
i z niedowierzaniem kręcę głową. Tymczasem ona zaciska usta w wąską kreskę i czekając na
odpowiedz, wbija wzrok w Emily.
Tiffani! szepcze przerażona Rachael. To takie nietaktowne.
To tylko pytanie odpowiada Tiffani i zerka na nią kątem oka. Chwilę pózniej znów
patrzy na Emily. No i? Byłaś?
Nie musi odpowiadać rzucam oschle. Mrużę oczy i patrzę na Tiffani. Nie chcę zwracać
na siebie jej uwagi, ale właśnie przekroczyła pewną granicę.
Oczy Tiffani błyskają w moją stronę.
Nie powinnaś wybierać, co zamierzasz zjeść, zamiast wtrącać się w rozmowę?
Tiffani mruczy Rachael. Zagryza wargę i rzuca mi przepraszające spojrzenie. Tiffani
wzrusza ramionami, jakby nie rozumiała, w czym tkwi problem.
%7łołądek podchodzi mi do gardła. Próbuję zignorować jej uwagę, ale nie jest to łatwe.
Trudno udawać, że nie sprawia mi przykrości, zwłaszcza że czuję się jeszcze podlej niż chwilę
temu. Nie chcę tu siedzieć i czekać na kelnerkę, bo jeśli nic nie zamówię, Rachael zgromi mnie
spojrzeniem, a Tiffani najpewniej pośle mi jeden ze swoich złośliwych uśmieszków, wolę więc
uniknąć tej sytuacji.
Przepraszam mruczę. Emily natychmiast wstaje, żeby zrobić mi przejście. Rachael
podejrzliwie marszczy brwi. Toaleta rzucam pospiesznie i odchodzę od stolika.
Znajduję toaletę w drugim końcu lokalu i zamykając za sobą drzwi, uświadamiam sobie, że
jest dość mała. Ledwie kilka kabin i umywalek. Na szczęście jestem tu sama, więc opieram się
o ścianę obok suszarek do rąk i wzdycham.
Nie chcę tam wracać. Nie chcę znów stawać twarzą w twarz z Tiffani. Mam ochotę stąd
wyjść, wrócić do mieszkania i znalezć pocieszenie w Tylerze. Przez chwilę próbuję sobie
przypomnieć układ restauracji i zastanawiam się, czy dam radę niepostrzeżenie przemknąć
z ubikacji do wyjścia. Myślę też o Emily, która siedzi tam w towarzystwie dwu, zupełnie obcych
dziewczyn, z których jedna ewidentnie działa jej na nerwy. Tiffani to zauważyła i jestem pewna, że
zrobi wszystko, żeby ośmieszyć Emily, tak jak próbuje ośmieszyć mnie. %7łałuję, że nie poprosiłam
Emily, żeby poszła ze mną. %7łałuję, że ją tam zostawiłam. Wiem, że dla jej dobra w końcu będę
musiała tam wrócić. Ale jeszcze nie teraz. Teraz mogę tylko mieć nadzieję, że Rachael wezmie jej
stronę, jeśli Tiffani poczyni kolejne niestosowne uwagi.
Mój spokój nie trwa jednak długo, bo pięć minut pózniej drzwi się otwierają i do toalety
wchodzi jedyna osoba, od której starałam się uciec.
Co tak długo? pyta Tiffani. Splata ramiona i robi krok w moją stronę. Nawet na nią nie
patrzę. Mijam ją i kieruję się w stronę drzwi. Zaczekaj.
Co, Tiffani? warczę i obracam się na pięcie. Nigdy nie będę w stanie jej tolerować.
Co?
Siedziałam dziś do pózna w nocy mówi ze spokojem. Myślałam. Zaczyna krążyć po
toalecie. Z rękami na biodrach chodzi w tę i z powrotem, między mną a suszarkami, które wiszą na
przeciwległej ścianie. Jak zwykle celowo przydaje całej sytuacji dramatyzmu. Ja jednak tego nie
kupuję. Krzyżuję ramiona na piersi i czekam, co ma mi do powiedzenia. A więc wczoraj
wieczorem, kiedy ty i Dean byliście na kolacji, rozmawiałam z Tylerem. Przeprosiłam go za to, co
wydarzyło się w przeszłości. Ucieszył się stwierdza. Nie jestem pewna, czy to, co mówi, jest
prawdą, czy może kłamie w żywe oczy, bo kiedy wieczorem wróciłam do domu, Tyler nie
wspomniał o tym ani słowem. Nie mówił nic o żadnych przeprosinach ani nie wyglądał na
zadowolonego. Myślę, że ja i on moglibyśmy znów być razem ciągnie Tiffani. Staje przede mną
i patrzymy sobie w oczy. Oczywiście, gdybyś ty nie stała nam na drodze.
Wiem, co chce mi powiedzieć, i mogę jedynie roześmiać się jej w twarz.
Naprawdę myślisz, że zrezygnowałby ze mnie, żeby móc być z tobą? Brzmi to tak
żałośnie, że chcąc nie chcąc, przewracam oczami. To jedyna rzecz, która mnie w niej nie przeraża,
jej niedorzeczne intrygi. Myślę, że im jest starsza, tym są gorsze. Boże, ty naprawdę jesteś
szalona.
Oczywiście, że tak nie myślę mówi. Powoli rozciąga usta w złośliwym uśmiechu.
Wiem, że tego nie zrobi; dlatego chcę, żebyś ty to zrobiła.
Chwileczkę rzucam. Nagle jej słowa przestają być zabawne. Coś ty powiedziała?
Cokolwiek jest między wami, zakończ to nakazuje mi. Mruży oczy i nerwowo postukuje
nogą.
Pospiesznie kręcę głową. Musi być niespełna rozumu, jeśli myśli, że zrobiłabym coś
takiego.
Nie ma mowy odpowiadam stanowczo, choć w porównaniu z nią czuję się jak słabeusz.
W takim razie będę zmuszona zadzwonić do Deana. Sięga do torebki i wyciąga telefon.
Uderza palcami w ekran, podnosi wzrok i widząc moje przerażone spojrzenie, uśmiecha się.
Podnosi telefon tak, bym go widziała. Na ekranie widnieje imię Deana i numer jego telefonu.
Nie! Rzucam się w jej stronę i próbuję wyrwać telefon. %7łołądek podchodzi mi do gardła
i nie mogę złapać oddechu. Krew odpłynęła mi z twarzy i jestem blada jak płótno.
Tiffani rozciąga usta w złowieszczym uśmiechu, wyciąga rękę i zatrzymuje mnie. Drugą
rękę podnosi wysoko nad głowę, tak bym nie mogła dosięgnąć telefonu. Włącza tryb
głośnomówiący i w toalecie rozlega się sygnał zgłoszenia.
Zerwij z Tylerem, to nie powiem Deanowi. Umowa stoi?
Tak! krzyczę. Nie mam wyboru. Ręce mi drżą i oddycham z trudem.
Słysząc to, Tiffani odpycha mnie i kończy połączenie, zanim Dean zdąży odebrać telefon.
Jestem tak odrętwiała, że nawet nie czuję ulgi.
A więc tak mówi z szerokim uśmiechem, tak złośliwym, że nie mogę na nią patrzeć.
Naprawdę jest mi niedobrze. %7łałuję, że nie uciekłam z restauracji, kiedy miałam okazję. Zrobisz
to jeszcze dziś. Nie interesuje mnie, co powiesz Tylerowi. Ważne, żeby zrozumiał, że wasz związek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]