[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i wyciągnęła ją dopiero w sklepie. Płyn do zmywania
naczyń. Płatki śniadaniowe. Popcorn, który Taylor
mógł jeść garściami. Nic nadzwyczajnego, aż do
ostatniego zapisu, chyba Taylora.
Powiedziała mu, żeby dopisał, gdyby czegoś po
trzebował. Widocznie się śpieszył, bo litery były koś
lawe, a całość mało czytelna. Przyzwyczajona do
odcyfrowywania bazgrołów uczniów, Vanessa skupiła
się i po chwili odczytała: małjesiokr". Chyba mały
jesiotr? Ryb mu się zachciało? Potrząsnęła głową,
zdumiona. Taylor zawsze musi wyskoczyć z czymś
TAJEMNICA " 145
niespodziewanym! Sama nie przepadała za rybami,
więc kupiła tylko jedną porcję, a i to łososia, bo jesiotra
nie było.
Gdy pojawił się Taylor, świeżo umyty i ogolony,
kolacja była gotowa, a świeczki na stole płonęły,
tworząc romantyczny nastrój. Vanessa podała przy
stawki, a przed Taylorem postawiła przykryty pół
misek.
- Co to takiego? - zapytał.
- Niespodzianka, na pózniej.
Wydawał się tak zaciekawiony, że Vanessa byłaby
gotowa uwierzyć w jego niewiedzę, gdyby nie przeko
nanie, że sam złożył zamówienie.
Gdy po przystawkach pozwoliła mu unieść przy
krywkę, rozszedł się smakowity zapach duszonej
w maśle ryby.
- Musi ci wystarczyć łosoś, bo jesiotra nie było.
- Co ci przyszło do głowy? - Taylor roześmiał się
głośno.
Vanessa spojrzała na niego zaskoczona.
- Nie mnie, tylko tobie. Przecież zostawiłeś mi
notatkÄ™.
Taylor pochylił się i pocałował ją w policzek.
- Nawet gdy dożyjemy setki, wciąż nie będę w sta
nie zrozumieć, jak pracuje twój mózg.
- O czym ty mówisz?
- Jak doszłaś od serduszka do jesiotra?
- Serduszka?
- Na tabliczce koło telefonu.
- Ja mówię o tej drugiej notatce.
W jego głosie pojawił się cień niepokoju.
- Nie rozumiem.
- Czy nie wpisałeś małego jesiotra na listę zaku
pów, tuż pod popcornem? - spytała zirytowana nieco
Vanessa.
- Nie! - kategorycznie zaprzeczył Taylor.
146 " TAJEMNICA
- Słuchaj, nie żartuj sobie ze mnie. - Vanessa nagle
spoważniała.
- Ani mi to w głowie!
- Ależ... - Vanessa przerwała i dodała po chwili,
znacznie ciszej: - Nic nie rozumiem...
- Mówiłaś coś o liście zakupów?
- Poszłam na zakupy, i to było na liście, na samym
dole. Oczywiście uznałam...
- Vanesso, nic nie wpisywałem na listę zakupów.
- Ale ktoś musiał...
- Masz jeszcze tÄ™ kartkÄ™?
- W torebce.
Taylor długo przyglądał się notatkom na kartce.
Były zrobione równym, okrągłym pismem Vanessy,
poza ostatnią: nabazgraną nierówno, ze zlewającymi
siÄ™ literami.
- Ja tego nie napisałem - oświadczył Taylor.
- Ja też nie! - wykrzyknęła nie na żarty zdener
wowana Vanessa. - Widzisz, że to pismo w ogóle nie
przypomina mojego! - Zaległo ciężkie milczenie.
W końcu powiedziała: - Jeśli nie ty i nie ja, to kto?
Taylor bezradnie wzruszył ramionami. Vanessa
schowała twarz w dłoniach i jęknęła.
- Och, ten telefon! Nikt się nie odezwał.
- Telefon? Kiedy?
- Po południu zasnęłam na kanapie i znowu śnił mi
się ten sen, ale zadzwonił telefon i obudził mnie. Kiedy
podniosłam słuchawkę, było głucho.
- Do którego telefonu poszłaś?
- Do tego w kuchni.
Koło tabliczki do notatek?
- Ja nie...
- Wcale nie mówię, że to ty napisałaś.
- Duchy nie piszą na listach zakupów, Taylor.
- Takie są reguły?
- Skończ z tym sarkazmem.
TAJEMNICA " 147
- To ty mi powiedziałaś, że nie ma żadnych reguł.
Skąd wiesz, że duch, przyciśnięty wyższą koniecznoś
cią, nie może pisać? - Vanessa nie odpowiedziała.
Taylor spytał spokojnie: - Gdzie masz tę książkę
o duchach?
- Na małym stoliku.
Taylor czytał, a Vanessa siedziała cicho, wciśnięta
w kąt kanapy, z wyciągniętymi na siedzeniu nogami.
- Zdarzało się to - oznajmił Taylor, zamykając ksią
żkę. - Zdarzało się, że duchy przesuwały przedmioty,
zamykały drzwi i tak dalej, więc niewątpliwie mogły
również poruszać piórem. Nie jest to bardziej niepraw
dopodobne niż inne rzeczy, które ci się przytrafiły, więc
należy traktować to jako jedną z możliwości.
- Chcesz możliwości? A co powiesz na taką, że
oszalałam? Rozważmy możliwość, że gdzieś usłysza
łam historię O'Malleyow i stworzyłam ducha, a potem
dowiedziałam się o Maggie O'Malley i dodałam dziec
ko, a teraz wypisuję niezrozumiałe słowa na liście
zakupów!
- Nie męcz sama siebie - powiedział Taylor, ale
Vanessa nie dawała sobie przerwać.
- A może gdzieś w podświadomości po prostu
miałam ochotę na jesiotra? Co powiesz na taką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]