[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mimo że Nik Deck zachowywał cały czas milczenie, to jednak zauważył, że nikt nie
podjął propozycji pasterza. Złożyć wizytę w zamku Karpaty, teraz gdy został nawiedzo-
ny, któż by się ośmielił? Któż chciałby stracić może nawet głowę?... Wszyscy znajdowali
najsłuszniejsze racje, aby tego nie czynić!... Sędzia poza tym nie był już w wieku, w któ-
rym można ryzykować wyprawy tak trudne. Nauczyciel zaś musiał zajmować się swą
szkołą, Jonasz swą oberżą, Frik pasać swe owce, inni wieśniacy doglądać bydła i siano-
kosów.
Nie! Nikt nie miał zamiaru się poświęcać i każdy powtarzał sobie: Ten, kto będzie
miał czelność pójść do fortecy, z pewnością nigdy nie wróci!
W tym momencie drzwi oberży gwałtownie się otworzyły, wzbudzając przerażenie
obecnych.
26
Był to jednak tylko doktor Patak i byłoby trudno wziąć go za jedną z tych czarują-
cych lamii, o których opowiadał był bakałarz Hermod.
Jego pacjent był już martwy co przynosi zaszczyt jego przenikliwości medycz-
nej, a może nawet talentowi więc doktor Patak przybiegł na zebranie w ,,Królu Ma-
cieju .
No, wreszcie! wykrzyknął sędzia Koltz.
Doktor Patak pośpiesznie rozdawał uściski dłoni wszystkim zgromadzonym, tak jak-
by rozdawał pigułki, następnie tonem dość ironicznym zawołał:
A więc, przyjaciele, zajmujecie się ciągle fortecą... fortecą Czorta! ... Ach, wy tchó-
rze!... Jeśli ten stary zamek chce dymić, pozwólcie mu dymić!... Czyż nasz uczony Her-
mod nie dymi i to przez cały dzień?... Doprawdy, na całą okolicę padł blady strach!...
Tylko o tym słyszałem w czasie mych wizyt!... Upiory roznieciły tam ogień?... A dlacze-
góż by nie, skoro nabawiły się kataru!... Można sobie wyobrazić, jak zimno jest w poko-
jach baszty w maju... Poza tym nikt nie zajmuje się wypiekiem chleba dla tamtego świa-
ta! A przecież trzeba się czymś karmić tam, w górze, jeśli jest prawdą, że możliwe jest
zmartwychwstanie!... Być może to piekarze niebiescy przybyli dokonać wypieku...
Na zakończenie sypnął całą serią dowcipów, nadzwyczaj mało podobających się lu-
dziom Werstu, które mimo to doktor Patak wygłaszał z nieprawdopodobnym zarozu-
mialstwem.
Pozwalano mu jednak mówić.
W końcu sędzia zapytał:
No dobrze, doktorze. Więc nie przykładacie żadnego znaczenia do tego, co dzie-
je się w fortecy?...
%7ładnego, sędzio Koltz.
Czy nic powiedzieliście kiedyś, że będziecie gotów udać się tam... jeśli ktoś rzuci
wam takie wyzwanie?...
Ja?... odrzekł dawny pielęgniarz, nieco zmartwiony, że przypomniano mu jego
słowa.
Przypomnijmy sobie... Czy to nie wy tak mówiliście i powtarzaliście? podjął
z naciskiem nauczyciel.
Mówiłem... niewątpliwie... i naprawdę... i mogę to powtórzyć...
To trzeba będzie wykonać powiedział Hermod.
Wykonać?
Tak... i zamiast wyzwania... poprzestaniemy na prośbie dodał sędzia Koltz.
Rozumiem... moi przyjaciele... bez wątpienia... taka propozycja...
Ach, tak? Ponieważ się wahacie wykrzyknął karczmarz nie będziemy was
prosić... My was wyzywamy!
Wyzywacie mnie?...
27
Tak, doktorze!
Jonaszu, posuwacie się za daleko odezwał się sędzia. Wiemy, że Patak jest
człowiekiem honoru... I co powiedział, to uczyni... oddając przysługę wsi i całej okoli-
cy.
Jak to, mówicie poważnie?... Chcecie, abym się udał do zamku Karpaty? podjął
doktor, którego rumiana twarz stała się nagle bardzo blada.
Nie będziecie chyba uchylać się od tego? odrzekł kategorycznie sędzia Koltz.
Proszę was... Moi kochani przyjaciele... proszę was, rozważmy, bardzo proszę!
Wszystko już rozważone odpowiedział Jonasz.
Bądzcie sprawiedliwi. Co mi z tego przyjdzie, że tam pójdę? I co tam mogę zna-
lezć?... Kilku dzielnych ludzi, którzy schronili się w fortecy... i którzy nie przeszkadza-
ją nikomu...
No, dobrze ripostował nauczyciel Hermod. Jeśli są to dzielni ludzie, nie po-
trzebujecie się niczego lękać z ich strony. Będzie okazja zaofiarować im wasze usługi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]