[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tropność kapłańska. Bo nie należy zapominać, że silni dążą z taką samą naturalną konieczno-
67
ścią od siebie, jak słabi ku sobie; jeśli pierwsi łączą się w związek, to dzieje się to tylko w
zamiarze agresywnego wspólnego działania i wspólnego zadowolenia swej woli mocy, z
wielkim oporem osobniczego sumienia; ostatni natomiast skupiają się właśnie z r a d o ś c i ą
z powodu tego skupienia się,  ich instynkt czuje się przy tem równie zadowolony, jak in-
stynkt urodzonych »panów« (to znaczy samotniczej drapieżnej species czÅ‚owieka) czuje siÄ™ w
głębi organizacyą podrażniony i zaniepokojony. Na dnie każdej oligarchii kryje się  całe
dzieje uczą tego  zawsze t y r a ń s k i popęd; każda oligarchia drży ustawicznie z powodu
wytężenia, którego potrzebuje wśród niej każda jednostka, by nie przestać nad tym popędem
panować. (Tak było naprzykład w G r e c y i: Platon wykazuje to w stu miejscach, Platon,
który znał swoich  i samego siebie...)
19.
Zrodki kapłana-ascenty, któreśmy dotąd poznali  ogólne przytłumienie poczucia życia,
machinalna czynność, drobna radość, przedewszystkiem radość, płynąca z miłości blizniego,
organizacya trzody, obudzenie gromadnego uczucia mocy, skutkiem czego niezadowolenie
jednostki z siebie samej przygłusza się jej uciechą z powodu rozwoju gromady  oto, mierząc
miarą nowoczesną, jego n i e w i n n e środki w walce z uczuciem przykrości: zwróćmy się
teraz do bardziej zajmujÄ…cych, do »winnych«. W nich wszystkich chodzi o jedno: o jakÄ…kol-
wiek w y b u j a ł o ś ć u c z u c i a,  używaną jako najskuteczniejszy środek ogłuszenia,
przeciw tłumionej obezwładniającej długiej bolesności: skutkiem czego wynalazczość ka-
pÅ‚aÅ„ska okazaÅ‚a siÄ™ niewyczerpanÄ…, wymyÅ›lajÄ…c to jedno pytanie: »p r z e z c o osiÄ…gnąć
można wybujaÅ‚ość uczucia?«... Brzmi to twardo: jasnem jest, że brzmiaÅ‚oby milej i może le-
piej wpadaÅ‚o w uszy, gdybym powiedziaÅ‚: »kapÅ‚an-asceta korzystaÅ‚ zawsze z z a p a Å‚ u, który
tkwi we wszystkich silnych uczuciach«. Lecz po co pieÅ›cić zniewieÅ›ciaÅ‚e uszy naszych nowo-
czesnych przeczuleńców? Po co ustępować z n a s z e j s t r o n y choćby na krok ich świę-
toszkostwu słów? Dla nas psychologów byłoby to już świętoszkostwem w c z y n i e, pomi-
jając, że wzbudzałoby w nas wstręt. Bo jeśli w czem, to w tem tkwi d o b r y s m a k psy-
chologa ( inni mogą rzec jego uczciwość), że przeciwdziała haniebnie p r z e m o r a l n i o n
e m u sposobowi mówienia, którym zamulone jest. właśnie całe nowoczesne sądzenie czło-
wieka i rzeczy. Bo nie należy się łudzić co do tego, że najwłaściwszą cechą nowoczesnych
dusz, nowoczesnych książek jest nie kłamstwo, lecz wcielona n i e w i n n o ś ć w kłamliwo-
Å›ci moralnej. Mus odkrywania tej »niewinnoÅ›ci« ciÄ…gle na nowo tworzy może najwstrÄ™tniej-
szą część naszej pracy, wśród całej tej niebezpiecznej w sobie roboty, której psycholog dziś
podjąć się musi; jest to jedno z n a s z y c h wielkich niebezpieczeństw,  jest to droga, która
może n a s właśnie do wielkiego wiedzie wstrętu... Nie mam wątpliwości pod tym względem,
d o c z e g o jedynie służyć będą, służyć potomności mogą książki nowoczesne, wogóle w s z
y s t k o; co nowoczesne (przypuszczając, że mają trwałość, czego oczywiście nie trzeba się
obawiać, a również przypuszczając, że będzie kiedyś jakaś potomność o surowszym, tward-
szym, z d r o w s z y m smaku):  służyć będą jako środki wymiotowe,  a to dzięki swemu
moralnemu przesłodzeniu i fałszowi, dzięki swemu najwnętrzniejszemu feminizmowi, który
siÄ™ chÄ™tnie »idealizmem« nazywa, i w każdym razie za idealizm siÄ™ uważa. Nasi dzisiejsi wy-
ksztaÅ‚ceni, nasi »dobrzy« nie kÅ‚amiÄ…  to prawda; lecz to jeszcze n i e wystarcza, by ich czcić!
WÅ‚aÅ›ciwe kÅ‚amstwo, szczere, rezolutne, »uczciwe« kÅ‚amstwo (o którego wartoÅ›ci posÅ‚uchaj-
cie tylko Platona), byłoby dla nich czemś o wiele za surowem, za silnem; czemś, coby wyma-
gało od nich, czego od nich wymagać nie w o l n o, otworzenia oczu na siebie samych, umie-
jÄ™tnoÅ›ci rozróżniania w sobie samych »prawdy« od »faÅ‚szu«. Im przystoi jedynie k Å‚ a m s t w
o n i e u c z c i w e; wszyscy, którzy dziÅ› czujÄ… siÄ™ »dobrymi ludzmi«, sÄ… zupeÅ‚nie niezdolni
68
odnosić się do jakiejkolwiek rzeczy inaczej, niż n i e u c z c i w i e, o b ł u d n i e, bezdennie
obłudnie, lecz niewinnie obłudnie, serdecznie obłudnie, modrooko obłudnie, cnotliwie obłud-
nie. Ci »dobrzy ludzie« sÄ… dziÅ› wszyscy razem aż do gruntu i dna przemoralnieni i w stosunku
do uczciwości zhańbieni i ześwinieni po całą wieczność: któżby z nich zniósł jeszcze p r a w
d Ä™ »ponad czÅ‚owiekiem« !... Lub mówiÄ…c uchwytniej: ktoby z nich zniósÅ‚ prawdziwÄ… biogra-
fię!.., Kilka przykładów: Lord Syron skreślił najosobistsze o sobie wyznania, lecz Tomasz
Moore byÅ‚ »za dobry« na to: spaliÅ‚ papiery swego przyjaciela. To samo uczynić miaÅ‚ dr.
Gwinner, wykonawca ostatniej woli Schopenhauera: bo i Schopenhauer skreślił coś o sobie, a
może nawet na siebie (»...................«). Dzielny Amerykanin Thayer, biograf Beethovena,
stanął nagle w ciągu swej pracy: doszedłszy do pewnego punktu tego czcigodnego i naiwnego
żywota, nie mógł wytrzymać go dłużej... Morał: jakiżby roztropny człowiek napisał dziś jesz-
cze sumienne o sobie słowo? Musiałby chyba należeć do zakonu świętej śmiałości szału. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Fryderyk Nietzsche O pożytkach i szkodliwości histori
    Friedrich Nietzsche Knjiga o filozofu
    Immanuel_Kant_ _Uzasadnienie_Metafizyki_Moralnosci_(3)[1]
    03 The Twilight Watch
    Sterling S M,Drake D KuśĹźnia
    Giovanni Verga I Malavoglia
    Norw
    Craven Sara Luksusowy kamuflaśź 6
    CASKIE KATHRYN ZASADY NARZECZENSTWA
    Hathaway 1 Mine Till M
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zdrowieiuroda.opx.pl