[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w rodzaju przyrodzonej siwizny i ci, którzy od dzieciństwa noszą na sobie jej piętno, muszą dojść do
instynktownego przekonania o starości rodu ludzkiego: starość zaś ma swoje starcze zajęcia,
mianowicie patrzeć wstecz, przeliczać, zamykać, szukać pociechy w tym, co było, we wspomnieniach,
jednym słowem - starości przystoi kultura historyczna. Tymczasem ród ludzki jest krzepki i wytrwały i
nie chce, by po tysiącleciach, a nawet po setkach tysiącleci patrzono na jego postępy  w przód lub
wstecz  to jest nie chce być jako całość rozpatrywany ze stanowiska nieskończenie małego atomu,
pojedynczego człowieka. Cóż znaczy te parę tysiącleci (inaczej: 34 pokolenia, jeśli liczyć 60 lat na
jedno życie ludzkie), aby u początku tego okresu móc mówić o  młodości", na końcu zaś o  starości
gatunku"! Czy w tym obezwładniającym przeświadczeniu o uwiądzie ludzkości nie kryje się aby błąd
przejęty ze średniowiecznej teologii chrześcijańskiej, idea rychłego końca świata, z lękiem
oczekiwanego sądu? Czy wizja ta nie odmienia się wskutek wzmożonej potrzeby historycznego
osądzania, w tym sensie, jakoby nasza epoka - ostatnia z możliwych  uprawniona była do odbycia
owego sądu powszechnego nad całą przeszłością, sądu, którego wiara chrześcijańska nie oczekiwała
przecież bynajmniej od człowieka, ale od  Syna Człowieczego"? Dawniej owo kierowane zarówno do
ludzkości, jak do jednostki memento mori było wiecznie dręczącym cierniem, a zarazem zwieńczeniem
średniowiecznej wiedzy i sumienia. Riposta nowszych czasów - memento vivere - dzwięczy jeszcze,
prawdę mówiąc, dość nieśmiało, nie rozbrzmiewa pełnym głosem i trąci nieomal nieuczciwością.
Albowiem ludzkość tkwi wciąż mocno w memento mori, a świadczy o tym właściwa jej uniwersalna
potrzeba historii: mimo potężnych uderzeń skrzydłami wiedza nie zdołała się wyzwolić, pozostało w
niej głębokie poczucie beznadziejności i przybrało owo historyczne zabarwienie, które posępnym
mrokiem otacza dziś wszelką wyższą edukację i kulturę. Religia, która spośród wszystkich godzin
życia ludzkiego za najważniejszą poczytuje godzinę ostatnią, religia, która zapowiada kres życia na
ziemi w ogóle i skazuje wszystkich żyjących na życie w piątym akcie tragedii, z pewnością pobudza
najgłębsze i najszlachetniejsze siły, ale wroga jest wszelkim nowym szczepom, śmiałym próbom,
nieskrępowanym pożądaniom, hamuje wszelki lot w nieznane, bo nie pociąga jej tam ani miłość, ani
nadzieja: każe temu, co dopiero się staje, gwałtem się narzucać, aby potem, w stosownym \ czasie,
zepchnąć je na bok albo poświęcić, jako siłę uwodzącą do istnienia, jako siłę kłamliwie
przedstawiającą wartość istnienia. Mieszkańcy Florencji pod naciskiem pokutnych kazań Savonaroli
dokonywali sławnych ofiar całopalnych, ciskając na stos obrazy, manuskrypty, zwierciadła, maski 
otóż chrześcijaństwo chciałoby to samo uczynić z każdą kulturą, która pobudza ludzkie dążenia i
której hasłem jest memento vivere; a jeśli nie może tego dopiąć prostą drogą, bez ceremonii,
mianowicie środkami przemocy, to osiąga swój cel, sprzymierzając się z kulturą historyczną,
najczęściej nawet bez jej wiedzy, i przemawiając jej głosem, odrzuca wzgardliwie wszystko, co jest w
trakcie stawania się, oraz spowija aurą zapóznienia i epigoń-stwa, krótko mówiąc - przyrodzonej
siwizny. Cierpka i dogłębna zaduma nad miałkością dziejów, nad dojrzałością świata do sądu zmieniła
się w mgiełkę sceptycznej świadomości, że w każdym razie dobrze jest znać dzieje, bo za pózno już,
by robić coś lepszego. Zmysł historyczny poraża swoje sługi biernością i skłonnością do retrospek-
tywy; i niemal tylko wskutek chwilowego zapomnienia, gdy zmysł ów akurat uśnie, człowiek
dotknięty historyczną gorączką uaktywnia się, by - z chwilą zakończenia akcji - przystąpić do sekcji
swego czynu, analitycznym ujęciem zapobiec dalszemu jego oddziaływaniu i na koniec, obdarłszy ze
skóry, przerobić na  historię". Pod tym względem żyjemy nadal w średniowieczu, historia jest wciąż
jeszcze zakapturzoną teologią: i tak samo nabożny szacunek, z jakim laik traktuje kastę naukową, jest
dziedzictwem kleru. Daniny świadczone dawniej na rzecz kościoła dziś świadczy się nauce, choć
oszczędniej; ale że w ogóle świadczy się daninę, o to wystarał się kiedyś kościół, a nie dopiero
nowoczesny duch, który przy wszystkich swych zaletach ma w sobie, jak wiadomo, coś ze sknery i w
szlachetnej cnocie hojności jest partaczem.
Może uwaga ta się nie spodoba, może nie spodoba się tak samo jak wywodzenie nadmiaru historii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Chłód od raju Prawdziwa historia Hannah Frey Jana
    Tillich, Paul The Interpretation Of History (Existential Philosophy
    Wytropić Eichmanna. Poœcig za największym zbrodniarzem w historii
    Sandemo Margit Światełko na wrzosowisku (historyczny)
    Chazan, Robert God, Humanity, and History
    Crowley (1996) Language in History
    Photography An Illustrated History
    Friedrich Nietzsche Knjiga o filozofu
    Nietzsche Z Genealogii Moralnosci
    Fryderyk Hebbel judyta
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • robertost.xlx.pl