[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podziwu, jak bardzo przypominała mu mamę. Nie chodziło o sam wygląd, ale raczej o
sposób, w jaki się poruszała i gestykulowała, a przede wszystkim o głos.
Czuł się bardzo dziwnie, gdy po wielu latach wiózł ją na wyspę, na której wycho-
wywała się razem z jego mamą. Był zachwycony, ale też zdziwiony, że bez wahania
zgodziła się z nim polecieć. Wcześniej kilkakrotnie, czasem dość dosadnie, dawała mu
do zrozumienia, że nie chce mieć z nim do czynienia. Zanim zaprzestał prób naprawienia
stosunków rodzinnych, raz czy dwa zatrzasnęła mu nawet drzwi przed nosem, więc spo-
dziewał się, że będzie ją musiał dłużej przekonywać.
Gdy opuszczali lądowisko, nie odezwała się ani słowem, ale kiedy zerknął ukrad-
kiem na jej twarz, dostrzegł błysk w oczach. Wiedział, że powrót na wyspę jest dla niej
ogromnym przeżyciem. Tym bardziej cieszył się, że zdołał spełnić ostatnie życzenie
matki, która kazała mu znalezć sposób, by pomóc Dacii.
R
L
T
- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu jestem - powiedziała w końcu, gdy wchodzili
do domu w towarzystwie asystenta Drakona.
- Czy wiele się tu zmieniło? - zapytał Theo, przytrzymując dla niej drzwi.
Niespodziewanie przypomniał sobie dzień, w którym przywiózł na wyspę Kerry.
Wiele się między nimi zmieniło od tego czasu. Jego uporządkowane życie zostało wy-
wrócone do góry nogami. W jego pustym dawniej mieszkaniu czekali teraz żona i syn.
Pomyślał o ostatniej kłótni i poczuł nieprzyjemne ukłucie w sercu. Sam był zdzi-
wiony, jak bardzo poruszył go zdesperowany wyraz twarzy Kerry, gdy powiedziała, że
wie, że on nigdy nie da jej spokoju. Równie mocno ubodło go to, że w nocy, gdy leżeli
razem w swoim olbrzymim łóżku, odsunęła się od niego najdalej, jak mogła.
- Na zewnątrz wszystko wygląda tak samo - odpowiedziała ciotka. - Nawet dom
niespecjalnie się zmienił. Wstawiono tylko inne meble.
- Pozostaje jeszcze kilka istotnych kwestii do rozwiązania. Chodzi głównie o gaj
oliwny i tradycyjną, starą prasę, która była używana do wyciskania oliwy z oliwek -
oświadczył Theo, wracając do rzeczywistości. - Skontaktowałem się już z kilkoma eks-
pertami. Są chętni do współpracy, jeśli postanowisz wznowić produkcję oliwy.
- Chciałem zwrócić pani uwagę na te obrazy - wtrącił asystent Drakona, gdy pro-
wadził ich śnieżnobiałym korytarzem. - Ale na chwilę muszę państwa przeprosić.
Sprawdzę, czy w kuchni już wszystko gotowe.
- Och! - wykrzyknęła Dacia i uniosła obie dłonie do twarzy.
Jedną ze ścian zdobiły obrazy namalowane przez jej nieżyjącego męża - miłość jej
życia. Gdy podeszła bliżej, dosłownie zadrżała z emocji. Przekrzywiała głowę, podzi-
wiając kolejne pejzaże. Theo dostrzegł spływające po jej policzkach łzy.
Nagle sam poczuł dziwny ucisk w gardle. Zapanował jednak nad emocjami i podał
ciotce chusteczkę do nosa. A potem bez zastanowienia oparł dłonie na jej szczupłych ra-
mionach i serdecznie ją uścisnął. Może zachował się tak impulsywnie, bo kobieta tak
bardzo przypominała mu matkę. Jednak gdy ciotka Dacia podskoczyła jak oparzona,
Theo chrząknął i opuścił ręce.
- Przepraszam - mruknął, cofając się o krok. - Zbyt szybko pozwoliłem sobie na
taką poufałość.
R
L
T
- Nie, to ja przepraszam - odparła Dacia z błyskiem w oczach. - Tak bardzo jestem
ci wdzięczna, że robisz dla mnie to wszystko.
- Ależ to nic takiego.
- Nieprawda. To bardzo dużo - powiedziała z przekonaniem. - Po tym, jak odwró-
ciłam się od ciebie i wielokrotnie odrzuciłam twoją pomoc, nie zasługuję na taką wyro-
zumiałość.
- Cieszę się, że udało mi się znalezć sposób, by wszystko wróciło na swoje miej-
sce. Straciłaś wyspę z winy mojego ojca. A dzięki mnie ją odzyskałaś.
- Masz rację, ale nie ponosisz winy za czyny swojego ojca. Niestety byłam na tyle
głupia, by odwrócić się nie tylko od niego, ale również od własnej siostry i jej synów.
Teraz, gdy na ciebie patrzę i widzę na jakiego wspaniałego i przystojnego mężczyznę
wyrosłeś, żałuję, że straciłam tyle lat z waszego życia.
Theo nie wiedział, co powiedzieć. Mama i Dacia nigdy nie były sobie szczególnie
bliskie. Bardzo się od siebie różniły. Dacii wystarczało proste, zwykłe życie, podczas
gdy jego mama aspirowała do wyższych sfer. Pragnęła luksusu, który zapewniło jej mał-
żeństwo z ojcem Theo. Zrobiło mu się smutno na myśl o tym, że nie przełamały się i nie
zdążyły pogodzić przed śmiercią mamy.
- Przepraszam, że za każdym razem odrzucałam twoją pomoc. Odesłałam ci nawet
obrazy, które tyle dla mnie znaczyły. Moje zachowanie było niewybaczalne i małostko-
we, szczególnie że zadałeś sobie tyle trudu, by je odzyskać. Raniłam nie tylko was, ale
także siebie. Gniew zaćmił mi umysł. Przez lata na własne życzenie rezygnowałam z
czegoś, co zapewniłoby mi poczucie bezpieczeństwa.
- Dlaczego zmieniłaś zdanie? Byłem zachwycony, gdy zgodziłaś się przyjechać tu
ze mną, ale nie ukrywam, że jednocześnie zaskoczył mnie twój entuzjazm.
- Wstyd się przyznać, ale gdyby nie prośba ze strony starego człowieka, który był
niegdyś właścicielem tej ziemi, a ostatnio skontaktował się ze mną i poprosił, żebym go
odwiedziła w szpitalu, nigdy bym się na to nie zgodziła.
- Jak to? - zdziwił się Theo.
- Poszłam na spotkanie z Drakonem Notarą. Powiedział mi, że chcesz kupić od
niego wyspę, by pózniej mi ją zwrócić - wyjaśniła ciotka Dacia. - Nie mogłam uwierzyć
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]