[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mam pewien pomysł... rzekł podekscytowany. Ros szuka jakiegoś
pomieszczenia na swoją letnią pracownię. Pomyślałem o tym magazynie, który
kazałeś zbudować za stajnią w Kelrozen.
Ros miała ochotę z całej siły kopnąć Jasona w kostkę.
Tak... robotnicy dopiero co wyprowadzili się stamtąd i nie miałem co do
niego żadnych planów rzekł Paul po namyśle.
Och, nie sądzę, żeby... zaprotestowała Ros pośpiesznie.
Ależ tak, jestem pewien, że to dobre miejsce przerwał jej Paul. Doprawdy
doskonałe. uniósł kielich, jakby chciał wznieść toast i uczcić ten pomysł. Jutro
pójdziemy i zobaczymy, jak to wygląda.
Jason i Tania gratulowali jej wyjątkowego szczęścia. Odpowiedziała im
uprzejmym uśmiechem. Wiedziała, że im mniej będzie miała do czynienia z
Paulem Burfordem, tym lepiej dla niej. Wszyscy uważali go za dobroczyńcę,
zesłanego do Pengara z nieba, ale ona nie da się oszukać. Nie miała zaufania do
jego bystrych, zagadkowych, błyszczących oczu. Odpowiedz mogła być tylko
jedna: "Nie".
Rozdział 5
Następnego ranka Ros przyszła do Kelrozen z postanowieniem, że jakiekolwiek
by były zalety pomieszczenia Paula, odrzuci propozycję. Okazało się być dokładnie
takie, jakiego szukała, musiała to przyznać.
I co o tym sądzisz? Paul stał z dumnie założonymi rękami, nie bacząc na to,
że zarówno jego podkoszulek, jak i szorty zabrudzone były betonem i błotem. Ros
skupiła uwagę na sprawie pracowni. Walczyła z pokusą. Paul czekał cierpliwie na
jej decyzję. W duszy Ros trwała bitwa pomiędzy ambicją, mówiącą "Nie", a
rozsądkiem, który przekonywał, że druga taka okazja może się nie zdarzyć. Było to
przestronne pomieszczenie o białych ścianach i dużych, podwójnych oknach.
Drzwi naprzeciwko wiodły do małej, skromnie urządzonej kuchni i do łazienki.
Teraz, gdy Dolores zajmuje się domem, do pomocy w prowadzeniu
gospodarstwa wystarczają nam dwie kobiety ze wsi wyjaśnił Paul. W końcu
jednak będę musiał znalezć kogoś, kto będzie doglądał wszystkiego podczas mojej
nieobecności. To właśnie mieszkanie miałem dla gospodyni. Na razie jednak nie
zanosi się na to, byśmy jej potrzebowali, więc możesz spokojnie tu pracować.
Mogła postawić swoją deskę w najlepszym oświetleniu, obok zaś stół, gdzie
leżałyby farby, pędzle i ołówki.
Będziesz tu miała pełną swobodę zapewnił ją Paul. Aap! Ros zręcznie
chwyciła pęk kluczy rzuconych w jej kierunku. Możesz zamknąć drzwi i
wywiesić kartkę "Nie przeszkadzać". Dolores i Tania nie będą ci zawracały głowy.
Będę musiał na jakiś czas wyjechać, aby dopilnować kilku spraw związanych z
projektem. Gdy wrócę uśmiechnął się szelmowsko nie będę cię nachodził,
obiecuję. ściszył poufale głos. Chyba, że poczujesz się tu samotna i
zdecydujesz się zaprosić mnie do siebie.
Odwróciła głowę, żeby posłać mu lodowate spojrzenie, ale kiedy ujrzała jego
komiczną minę, nie pozostało jej nic innego, jak udawać, że z zapartym tchem
podziwia widok z kuchennego okna. Z wielkim trudem powstrzymała wybuch
śmiechu.
A jakiej zapłaty spodziewasz się za to? spytała ostro.
Od przyjaciółki? %7ładnej!
A więc prawdopodobnie będę mogła się nie zgodzić.
Czy chcesz przez to powiedzieć, że nie jesteś moją przyjaciółką? spytał
zmartwiony.
Dlaczego? Mógłbym przysiąc, że wczoraj wieczorem polubiłaś mnie wreszcie
trochę. Nawet śmiałaś się z kilku moich żartów, pamiętasz?
Wczoraj wieczorem wypiłam za dużo wina.
Ach, cała moja nadzieja w winie!
To nieco zaćmiło mój umysł tłumaczyła się Ros, wspominając jednocześnie
wspaniałe zakończenie kolacji, kiedy to za namową Jasona pojechali wszyscy nad
morze i o północy odbyli spacer po plaży.
Wracając do interesów: dopóki nie zawrzemy rozsądnej umowy, nie mogę...
Nie będę korzystać z tego pokoju!
Nie chcesz mieć żadnych zobowiązań wobec złego wilka, czy o to chodzi?
Miałem nadzieję, że już z tym skończyliśmy.
Słowa te były tak dokładnym odzwierciedleniem jej myśli, że poczuła jak
rumieniec okrywa jej policzki.
Nie potrzebuję łaski wycedziła przez zęby ani od ciebie, ani od nikogo
innego zamachnęła się, aby odrzucić klucze. Albo podasz cenę, albo...
Paul podniósł obie ręce:
W porządku, poddaję się szybko wymienił śmiesznie małą sumę, Ros
natomiast zaproponowała tyle, na ile było ją stać przy skromnym budżecie. Jeszcze
przez chwilę trwał ten przedziwny targ, nim w końcu doszli do porozumienia.
Wynajmę pokój na jeden miesiąc, z możliwością przedłużenia pobytu o
kolejny rzekła, chłodnym, stanowczym tonem, maskując emocje. Jej palce z całej
siły zacisnęły się na pęku kluczy.
Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o obrazku, który chciałem kupić?
przypomniał Paul, gdy schodzili wąskimi, kamiennymi schodkami.
Jest twój odparła krótko. Niezręcznie byłoby odmówić mu teraz tego
drobiazgu.
Wyszli na rozświetlone słońcem podwórko. Ros z satysfakcją zamknęła drzwi,
tymczasowej, co prawda, ale własnej pracowni. Pokój podobał jej się od początku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]