[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozwikłać... tak się obawiają przecieków. Dyskutowali nad możliwością utworzenia z nas
trojga zespołu całkowicie dochodzeniowego do badania gorących skandalików w rodzaju: co
jest zle na Thecie Szentmari.
- A co wy dwoje o tym myślicie? - zapytała ostrożnie Nancia. - Teraz, kiedy jest już po
procesie. I... nie powiedzieliście mi o Fassie.
- A tak, Fassa. - Błysk wesołości w oczach Foristera trochę przygasł. - Sev jedzie z nią
na Rigel IV, wiedziałaś o tym? Mówi, że spróbuje podjąć pracę jako prywatny detektyw lub w
ubezpieczeniach, by przeczekać jej wyrok.
- Dwadzieścia pięć lat?
- Dziesięć. Okazali łaskę ze względu na jej pomoc w usidleniu Polyona; i za
wzruszającą próbę bronienia mnie, kiedy Polyon trzymał nas wszystkich jako zakładników
wewnątrz Osobliwości. Większość z tego była na twoich nagraniach. - Forister uśmiechnął się
łagodnie. - Chociaż było tam też kilka luk.
Teraz to nadchodzi. Starała się nie myśleć o tym aspekcie procesu.
- Przecież mówiłam ci, że cierpiałam na częściową utratę pamięci - przypomniała mu
Nancia.
- Mówiłaś, mówiłaś... Mniejsza z tym. Sąd nie był pewien, co z tym wszystkim zrobić
- przecież została już aresztowana i mogła chcieć pokazać się w jak najlepszym świetle na
procesie. Ale jedna sprawa, która się zdarzyła, zanim ją aresztowano, przekonała ich, że Fassa
nie była tak egocentrycznie oszukańcza, jak jej przestępczy towarzysze. Wygląda na to, że
kiedy zawaliła się fabryka, którą ona zbudowała na Shemali, nowy budynek wzniosła za
darmo. Tak zeznał Sev Bryley. Wydaje mi się, że słyszałem, jak Polyon mówił, iż
sterroryzował ją, by zrobiła taką zamianę. Ale proces Polyona skończył się, zanim Sev
opowiedział tę historię, tak więc nie mógł być ponownie wezwany na przesłuchanie. A jeden
z tych impulsików w twoich nagraniach zdarzył się akurat w momencie, kiedy Polyon
tłumaczył nam tę sprawę.
Nancia poczuła żar promieniujący z obwodów jej górnego pokładu.
- Przecież mówiłam ci, że cierpiałam na braki w pamięci - powtórzyła.
- W każdym razie dogodnie zaaranżowane.
- W porządku. Skasowałam tę część danych. Fassa borykała się z kłopotami gorszymi
od tych, które ty lub ja kiedykolwiek napotkaliśmy - powiedziała Nancia. - Z tego, co
usłyszałam, obserwując ją i Seva... nie wiesz, co jej zrobił ojciec?
- Domyślam się - odrzekł Forister.
- No więc. To nie tłumaczy tego, co ona uczyniła, wiem o tym. A mogłoby to ją zabić,
gdyby wydało się w sądzie. Tyle że nie miała wielu szans. Nigdy nie wiedziała, jak to jest
mieć przy sobie kochającą rodzinę. Miałam o wiele więcej szczęścia - nawet jeżeli o tym przez
chwilę nie wiedziałam. Myślałam, że zasługuje chociaż na jedną szansę.
- Po tym stwierdzeniu zaległa cisza.
- Ja... to było nieuczciwe - przyznała Nancia. - Wiem o tym. I jeżeli wy dwoje nie
chcecie już być moimi partnerami...
- Wiedzieliśmy o tych budynkach - zaznaczyła Micaya. - My też tam byliśmy, jak
pamiętasz. Ja nie widziałam potrzeby, by wstać w sądzie i zaprzeczać wzruszającym raczej
zeznaniom Seva. Ani twój mięśniowiec.
Odrzuciła głowę do tyłu i jednym łykiem opróżniła swój kieliszek importowanego
wina. Forister skrzywił się.
- W takim razie... - Nancia była zakłopotana.
Forister poklepał jej tytanową kolumnę.
- To była... taka próba - powiedział. - Mic myślała, że za długo przebywałaś z
Calebem, że byłaś zbyt zaabsorbowana jego czarno-białym stosunkiem do świata, by
utworzyć z nami elastyczny, dobry zespół badawczy. Możemy zetknąć się z delikatnymi
sprawami. Będziemy zmuszeni do wydawania opinii - nie mogąc polegać na przepisach SK,
by odpowiedzieć na każde pytanie. A ja uważałem, że jesteś już na tyle dojrzała, by
formułować swoje własne oceny moralne - i że wiesz, kiedy zachować milczenie. Mimo
wszystko nie kłamałaś, mówiąc o złych uczynkach Fassy. Wszystko jest jasne w twoich
zeznaniach. Po prostu... balansowałaś między tym, czego nie mogłaś powiedzieć o jej
tragicznym dzieciństwie, a tym, czego nie musiałaś mówić o jej pracy na Shemali.
- Nie gardzicie mną za to?
- Zrobiłem to samo - zauważył Forister. - I to nie korzystając z twoich wewnętrznych
wiadomości o dzieciństwie Fassy.
- Więc... to nie było złe?
- Jesteś już dorosła, Nancia. Możesz polegać na swoich własnych ocenach. Co ty o
tym sądzisz? - zapytał Forister.
Nancia ciągle myślała, gdy dotarli do pierwszego progu Osobliwości w drodze na
Thetę Szantmari. Z Foristerem i Micayą przywiązanymi w swoich kabinach zatoczyła łuk
przez zapadające się przestrzenie w łatwym, błyskotliwym locie nurkowym. Przestrzeń i czas
przekręciły się i uformowały na nowo wokół niej, gdy wybierała drogę przez ciągle
zmieniające się matryce transformacji. Przez kilka sekund doskonałego, ślizgowego,
niebezpiecznego przejścia tańczyła i pływała w swej własnej przestrzeni, podejmując
samodzielne decyzje.
Tak jak to robiła do końca swej kariery.
KONIEC
[ Pobierz całość w formacie PDF ]