[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uważali, że nie powinna zbyt dużo rozmyślać. Jej rodzina leżała już w
ziemi, nadszedł więc czas, by wróciła do normalnego życia, by
zostawiła całą tę tragedię za sobą. Wszystkim poza nią wydawało się to
bardzo proste.
Tymczasem Ella czuła się jeszcze gorzej niż w czasie, gdy trwały
przygotowania do pogrzebu. Wtedy przynajmniej musiała załatwiać
różne sprawy i podejmować decyzje, co pozwalało jej choć na chwilę
zapomnieć o tragedii, która ją dotknęła. Teraz od smutnych myśli nie
odrywali jej nawet mali kuzyni, którzy wyjechali na tydzień do
rodziców Lucy.
Siedziała więc w milczeniu i patrzyła na deszcz, który padał niemal
nieprzerwanie od dwóch dni. W lepszych momentach wracała myślą
do podróży do domu Lucasa, która odbywała się w podobnej aurze.
Zazwyczaj jednak jej myśli błądziły po szarych pustkowiach,
chwytając się wszystkiego, czego tylko mogły - erupcji żalu nad samą
sobą, nostalgicznych wspomnień czy, coraz częściej, palącej żądzy
zniszczenia winowajców, pragnienia, które trawiło ją od środka, choć
nie wiedziała nawet, kim są ci ludzie.
Z coraz większą złością, a czasem wręcz nienawiścią myślała o
policji, która nie robiła żadnych postępów w śledztwie. W końcu
zaczęła nienawidzić samą siebie, bo przecież nadal żyła, nadal mogła
dopilnować, by sprawiedliwości stało się zadość, lecz nie robiła nic: ta
bezczynność wydawała jej się gorsza od zdrady.
Usłyszała trzask zamykanych drzwi na parterze, a potem
przytłumione głosy. Nie wiedziała, kto kryje się na dole, była jednak
pewna, że rozmowa dotyczy właśnie jej. Domownicy i goście często
rozmawiali o niej w ten właśnie sposób, przyciszonymi, pełnymi troski
głosami, jakby była chora albo zamierzała popełnić samobójstwo.
Głosy ucichły. Przez chwilę Ella wytężała słuch, nie usłyszała
jednak nic aż do momentu, gdy ktoś zapukał do jej drzwi. Drgnęła,
wystraszona, po czym podniosła książkę i sztucznie beztroskim głosem
zaprosiła do wejścia, ktokolwiek tam był.
Gdy drzwi się otworzyły, zerknęła na odbicie w ciemnej od deszczu
szybie.
Postać, którą tam zobaczyła, ponownie przyprawiła ją o szybsze
bicie serca i wywołała prawdziwy mętlik w głowie. Czuła się jak
człowiek dotknięty amnezją, wiedziała bowiem, że patrzy na
człowieka, którego kocha, lecz nie miała pojęcia, gdzie ukryła
wspomnienie tej miłości.
Chris podbiegł do niej, objął ją i uściskał mocno. Odłożyła książkę i
również go uściskała, reagując odruchowo na ciepło i dotyk jego ciała.
Szeptał jej do ucha, mówił, jak bardzo za nią tęsknił, przepraszał, że nie
przyjechał wcześniej, i że nie pojawił się na pogrzebie.
Pogłaskała go po głowie.
W porządku, rozumiem. Odsunęła się nieco, pocałowała go i
zaproponowała: Może usiądziemy?
Wydawał się zakłopotany, jakby powiedziała coś dziwnego, albo
jakby coś w jej wyglądzie budziło jego niepokój, uśmiechnął się jednak
i odpowiedział:
Jasne.
Rozmawiali przez chwilę jak obcy sobie ludzie, wymieniali
uprzejme uwagi. Widziała, że Chrisowi sprawia to sporo trudności, nie
miała jednak pojęcia, jak przejść do normalnej, swobodnej rozmowy.
W końcu, jakby chwytając się ostatniej deski ratunku, Chris
powiedział:
- Rozmawiałem z twoim wujkiem i jednym z policjantów, czy nie
powinniśmy gdzieś wyjechać we dwoje na kilka dni. Choć Elli
zdawało się, że nie zareagowała w żaden sposób na tę propozycję,
Chris musiał coś jednak dostrzec, bo dodał: - Niekoniecznie już teraz,
możemy to zrobić za kilka tygodni. Pojechalibyśmy w jakieś spokojne,
relaksujące miejsce.
- Takie jak Montecatini?
- Właśnie dlatego powinniśmy gdzieś pojechać, żeby pozbyć się
tych skojarzeń.
Spojrzała na zroszone deszczem okno. Gdyby policjanci znalezli
zabójców, mogłaby wyjechać gdzieś z Chrisem, ale nie sądziła, by
kiedykolwiek do tego doszło. Nie czułaby się bezpieczna ani spokojna
bez względu na to, dokąd by pojechali.
- Policja nie ma pojęcia, co robić. - Wydawał się zdezorientowany,
dodała więc z uśmiechem: - Jeśli ich złapią, pojadę. Po prostu nie
znoszę myśli...
- Wiem. Ale jeśli policja ich znajdzie, zastanowisz się
nad tym?
Skinęła głową, a on znów ją pocałował i przytulił, znów szeptał o
tym, jak bardzo za nią tęsknił, choć teraz miał na myśli co innego. Jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]