[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mimo to się uśmiechał. Naprawdę noga mniej go bolała.
Jeszcze nim Faith i Walker zdą\yli wstać z ławki, z pobliskich
drzew poderwały się wróble i zaczęły wydziobywac
okruchy. Maleńkie ptaszki niemal lądowały na palcach Faith.
- Są bardzo odwa\ne, nie sądzisz? - spytała.
- Nie mogą sobie pozwolić na nieśmiałość. Zaraz pojawią
się większe ptaki. Wtedy wróble będą mogły zapomnieć
o uczcie.
- To niesprawiedliwe.
Zerknął na nią z ukosa.
- A kto powiedział, \e walka o przetrwanie jest sprawiedliwa?
Otworzyła usta, westchnęła i w końcu powiedziała:
- Wcią\ mam taką nadzieję, chocia\ wiem, \e to nieprawda.
Kącik ust Walkera wygiął się delikatnie w górę.
- To ci wolno, złotko. Ale oczy musisz mieć zawsze szeroko
otwarte.
Walker oparł się o elegancką ró\owo-złocistą ściankę
ograniczającą od tyłu stoisko Faith. Sala wystawowa miała
rozmiary du\ego hotelowego westybulu i mniej więcej taki
sam rozkład. Wszelkie interesy załatwiano na obwodzie tego
pomieszczenia. Na środku stały kwieciste, miękko wyściełane
sofy i fotele, a wśród nich stoły z mahoniowego lub wiśniowego
drewna. Mogły to być europejskie antyki albo ich
wspaniałe imitacje. Ogromne bukiety kwiatów zapowiadały
nadchodzącą wiosnę i budzące się \ycie. W odległym kącie
pomieszczenia czekały przekąski i szampan. Uło\ono je
w strategicznym miejscu, zmuszającym złaknionych gości
do przejścia przez całą wystawę, nim dostaną bąbelki. Dyskretne
trio smyczkowe grało Bacha - głównie fugi - \eby
klienci nie odczuwali potrzeby podnoszenia głosów.
Jednak nie mo\na było się pomylić co do prawdziwego
celu, w jakim zebrało się tu tylu ludzi. W wytwornym wnętrzu
przede wszystkim robiono interesy.
Walker stał w takim miejscu, z którego widać było ka\dą
osobę podchodzącą do stoiska Faith. Na teren ekspozycji nie
wpuszczono jeszcze publiczności, ale wszędzie snuli się sami
wystawcy i stosownie ubrani ochroniarze. Jubilerzy witali się
ze starymi przyjaciółmi i bacznie przyglądali się nowym konkurentom.
Ludzie z ochrony krą\yli w całkowitym milczeniu.
Faith stała pochylona nad swoją gablotką wystawową
i wykładała przywiezione przez siebie klejnoty. Walker
uznał, \e jest to widok, który zapiera w piersiach dech. Dosłownie.
Długie, niezwykle długie nogi i gładkie jak jedwab
uda, w połowie odsłonięte dzięki podsuwającej się do góry
spódniczce. Smukłe pośladki, na tyle drobne, by mę\czyzna
o du\ych dłoniach mógł je ścisnąć i sprawdzić sprę\ystość
kobiecego ciała. Delikatnego. Gorącego. Ukrytego w cieniu.
- Potrzebny mi naszyjnik - powiedziała Faith.
- Ju\ ci go daję.
Walker sięgnął do zamka błyskawicznego swoich jedynych
odpowiednich na taką okazję spodni.
Faith gwałtownie odwróciła głowę w jego stronę.
- Ani mi się wa\! Nie tutaj!
Zmiał się dopóty, dopóki jej policzki nie zrobiły się tak ró\owe
jak wargi. Nie powinien się z nią w ten sposób dra\nić,
ale sprawiało mu to ogromną przyjemność. Przypominało
dotykanie jej bez wyciągania ręki.
- Idz stąd - nakazała, niezbyt delikatnie go odpychając. -
Sio! Za pięć minut otwierają wystawę. Potrzebny mi ten towar.
Strona 65
Elizabeth Lowell - Rubinowe bagna
Walker nie chciał jej zostawiać, ale potem, po wejściu
zwiedzających, nie będzie ju\ tak bezpiecznie. Wziął laskę,
obszedł przeszkloną gablotkę i skierował się do męskiej toalety.
Puszysty, wyblakły, lecz wcią\ barwny perski dywan
stłumił odgłosy kroków.
Wychodząc z sali wystawowej, Walker złapał jednego z ubranych
po cywilnemu ochroniarzy i kiwnął głową w stronę Faith.
- Ma problemy z cholernie głupim sukinsynem, który nie
przyjmuje do wiadomości słowa  nie" - wyjaśnił Walker
z południowym akcentem.
Mówiąc to, uścisnął dłoń ochroniarza i wsunął mu dziesięć
dolarów.
- Nie spuszczaj z niej oka, póki nie wrócę, dobrze? To
potrwa najwy\ej minutkę.
Pieniądze zniknęły w kieszeni zle dopasowanego ciemnego
garnituru.
- Nie ma sprawy, koleś. Cała przyjemność po mojej stronie.
Błysk w bladobłękitnych oczach mę\czyzny świadczył
o tym, \e pomimo siwych włosów, nalanych policzków i sporego
brzucha wcią\ bije w nim serce południowego d\entelmena,
który a\ do śmierci będzie ochraniał - i podziwiał -
parę kształtnych nóg.
Walker ruszył korytarzem w stronę męskiej toalety. Nim
do niej dotarł, ukrył się na chwilę we wnęce i wyjął z kieszeni
kurtki jeden z telefonów komórkowych nale\ących do Donovanów.
Aparat ten miał wbudowane urządzenie kodujące.
Po pierwszym sygnale odezwał się Archer.
- Lepiej, \eby to było coś dobrego.
- Mówi Walker. Obudziłem cię?
Archer spojrzał na Hannah. Była ciepła i śliczna. Skubała
zębami jego brzuch.
- Ju\ nie spałem. Masz kłopoty?
- Mo\e to zwykła paranoja.
- Słucham.
Wstrzymał dech. Hannah uśmiechnęła się jak kotka. I jak
kotka go lizała.
- Dziś w nocy włamano się do hotelu, w którym Faith
miała zrobioną rezerwację. Pokój, który zamówiła, przewrócono
do góry nogami. Rozpruto równie\ i opró\niono znajdujący
się na parterze sejf. Kobieta, która zatrzymała się
w tym pokoju, została zamordowana przez faceta, który bardzo
lubi bawić się no\em.
- Chryste!
Hannah uniosła głowę, zmartwiona. Archer z ogromnym
trudem uśmiechnął się do niej uspokajająco, po czym musnął
jej wilgotne usta. Oparła policzek na jego brzuchu i przytuliła
się do sztywnego członka Archera.
- Większość normalnych włamywaczy nie potrafi rozpruwać
sejfów i... tak dalej - powiedział Archer ostro\nie. -
A przynajmniej du\ych sejfów.
- Mów dalej - powiedział Walker, zaciągając.
- Kto wiedział, gdzie ma się zatrzymać Faith?
Hannah zaczęła delikatnie przygryzać to, do czego przed
chwilą się przytuliła.
Archer wstrzymał dech.
- Organizatorzy wystawy - odparł Walker. - A tak\e
członkowie rodu Montegeau, Donovanowie i ka\dy, kto był [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Cole, Allan & Chris Bunch Die Sten Chroniken 04 Division Der Verlorene
    Farmer, Philip Jose World of Tiers 04 Behind the Walls of Terra
    1893115925 {398FAFD3} Java Collections [Zukowski 2001 04 26]
    Lien_Merete_ _Zapomniany_ogród_04_ _Glosy_z_przeszłości
    Hardy Boys Case 04 The Lazarus Plot
    Zwiadowcy 04 Bitwa o Skandię Flanagan John
    Travers Pamela 04 Mary Poppins w parku
    Cree, Ann Elizabeth Lord Rotham's Wager (Mills & Boon)
    Fremdsprache Deutsch _04
    Laurell K. Hamilton Death Of A Darklord
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • psmlw.htw.pl