[ Pobierz całość w formacie PDF ]
psychoz seksualnych. Szkoda tylko, że sama ciągle ma psychozę za psychozą.
Ive znowu chlipnęła.
Przestań już, Candy! zniecierpliwił się grubas. Czego chcesz od kobiety, która przez
całe życie nie miała ani jednego normalnego faceta? Takiego, żeby nie tylko dla seksu, ale też
i dla uczucia?
A ty skąd wiesz? chlipnęła Kendall, ocierając łzy rękawem.
Dlatego, że pewnie ani razu nie robiła loda wyjaśnił Fox. Marzyła, a nie zrobiła.
Oczywiście, że można się przez to pieprznąć. Seksualne stłumienie straszna rzecz. Nie ma
żartów.
Wiesz to z wariatkowa? rzuciła z ironią Ive. Nie patrz na mnie! Odwróć się!
Nawet jak jesteś zasmarkana powiedział kanonier pouczającym tonem to i tak jesteś
najładniejsza na Skoczku . A może i w całej Grupie F. Wszyscy cię uwielbiają. A tak
nawiasem mówiąc: Margo nie kleiła się do ciebie?
Zamknij się! Kendall ponownie zaczęła chlipać.
Coś ci nie wychodzą komplementy, Mike zauważył ZDO. A Margo nie kleiła się do
nikogo. Może szkoda, że nie.
Fox wyjął z kieszeni ogryzek cygara i zapalniczkę, po czym nie zwracając uwagi na
obecność Borowskiego, zapalił. Pierwszy oficer przyklęknął przy pulpicie i zajrzał w twarz
Ive. Miał smutne, znacznie smutniejsze niż zazwyczaj spojrzenie. Mądre, bezdenne i nieco
szalone oczy. Tęskne. Nagle Kendall objęła ZDO za ramiona i wtuliła mu nos w szyję.
Co to będzie, Jean Paul? zapytała szeptem. Co z nami wszystkimi będzie? Przecież
zwariujemy...
Myślałem, że nadciąga nieszczęście również szeptem odpowiedział Borowski.
Pomyliłem się. Ono już tu jest. Trzymaj się, Candy. Każdy może zwariować, tylko nie ty. Bez
ciebie zginiemy. Jesteś naszą radością, symbolem Grupy F. Wszyscy się do ciebie modlą.
Póki jesteś nasza, Candy, będziemy latali w kosmosie.
Nie chcę na Marsa cicho poprosiła Ive. Znowu wojna. Mam tego dość... Jean Paul,
kochany, zrób tak, żebyśmy nie lecieli na Marsa, przecież ty wszystko możesz...
Wybacz odezwał się po chwili pierwszy oficer. Zapomniałaś, że już nie jestem
dowódcą. Jestem tylko ZDO na Skoczku .
Możesz poprosić Andrew poradził Fox żeby coś uszkodził.
Ja cię uszkodzę! ryknął Borowski, wracając do zwyczajnego zetdeowskiego tonu. Ja
sam ci parę rzeczy uszkodzę. Kanonier dupiasty! Zresztą bzdura tam! Werner nie uszkodzi
jednostki, choćby go cała flota prosiła rzucił, wstając z kolan. Został inaczej wychowany.
Tak, tak Fox znacząco podniósł palec wskazujący. A kto katapultował reaktor na
Dekardzie ?
Bzdury pokręcił głową pierwszy oficer. Folklor. Na Dekardzie zwaliło się
chłodzenie, dlatego reaktor zaczął dygotać. Wybuchł ogromny pożar, panika. Commander
Fush zginął, a to był prawdziwy driver...
Fusha zabito, chcesz powiedzieć.
Mike, przestań pieprzyć głupoty.
O czym mówicie? zapytała Ive, usiłując bezskutecznie przejrzeć się w ekranie
monitora.
Takie tam... Mike wspomina stare legendy.
Nie słyszałaś? zdziwił się Fox.
O czym?
O buncie na desantowcu Rick Dekard .
Mike! huknął na kanoniera ZDO.
O co chodzi, Jean Paul? Dlaczego Kendall nie może wiedzieć o takich rzeczach?
Przecież już wie, do czego chłopcom potrzebne są dziewczynki.
I niech się na tym zakończy jej kształcenie rozkazał Borowski. A ty, bom-bar-die-
rze, na początek skasuj ten swój ogień. Do gwiazdki daleko.
Może jeszcze włożę buty? zaproponował Fox, krzywiąc się, ale wyjął z ust cygaro i
starannie zgasił je o ścianę.
Pierwszy oficer wściekle zasapał, wysuwając do przodu żuchwę. Grubas z ciężkim
westchnieniem wziął ze stołu jedną z ocalałych chusteczek i przetarł ścianę.
Znakomicie powiedział Borowski. A teraz marsz po buty. Po obuciu zameldować
się.
Aye-aye, sir! Czy mogę powstrzymać się od okrzyków zachwytu?
Biegiem! ryknął ZDO.
Fox zniknął jak zdmuchnięty. Pierwszy oficer założył ręce za plecy i przespacerował się
po stanowisku dowodzenia. Oczekiwał na pytania Candy i niemal natychmiast się doczekał.
To był rzeczywiście bunt?
Hałaśliwie odsapnął i wykonał jeszcze jedną rundę od ściany do ściany.
Czyli był stwierdziła Ive. Ciekawe. Siedem osiem lat temu, tak? Jakoś prawie nic
nie wiem o Dekardzie .
Więc chyba nie musisz wiedzieć mruknął Borowski. Po co ci ten wymiotnik? We
flocie i tak wystarczy gówna.
A ktoś tu przed chwilą mówił, że jestem symbolem grupy F przypomniała sobie
Kendall.
Grupa F jest czysta jak szkiełko laboratoryjne. Jak biała suknia narzeczonej. Jak ty,
Candy.
Skąd ci się wzięło, że jestem taka czysta?
Bo ja mam nosa oświadczył nerwowo pierwszy oficer. Widziałem, jak
wyprowadzałaś Enterprise z pikowania. Powinnaś według instrukcji wskoczyć do modułu
awaryjnego i odpalać. A ty kierowałaś jak gdyby nigdy nic. Jesteś astronautą, kapujesz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]