[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pieniędzy, dojeni też w tym sensie, że nasza łatwowierność jest wykorzystywana i ma-
nipulowana przez kogoś, kto robi to zawodowo, przez profesjonalistkę. Pierwotne me-
dium (brzmiało to jak jakieś medyczne określenie na raka, nowotwór pierwotny ),
doktor Mason bez wątpienia przekazał jej wszystko, czego on się dowiedział o sprawie.
Media tak działają i wszyscy o tym wiedzą.
Należało wyjść przed wielką wiadomością, a teraz było już za pózno, miała ją zrzucić
na nasze głowy pozbawiona skrupułów staruszka ze znakiem dolara w oczach i umie-
jętnością wynajdowania słabych miejsc w ludzkiej psychice. Nie wyszliśmy jednak i te-
raz już nic nie mogło nas uratować od wysłuchania, co tak poruszyło Jeffa, co spowodo-
wało, że wrócił do Tima i Kirsten pod postacią tajemniczych zjawisk, które oni codzien-
nie zapisywali na użytek przyszłej książki Tima.
Miałam wrażenie, jakby doktor Rachel Garret bardzo się postarzała, siedząc w swo-
im wiklinowym fotelu i przyszła mi na mysi starożytna Sybilla, nie pamiętałam, która to
była, ta z Delf czy z Kumę, która poprosiła o nieśmiertelność, ale zapomniała dodać, że
chce pozostać młoda i w rezultacie żyła wiecznie, ale tak się zestarzała, że w końcu przy-
jaciele powiesili ją w worku na ścianie. Rachel Garret przypominała ten strzęp przetar-
tej skóry i wiązkę kruchych kości przemawiającą z worka przybitego do ściany. Do ja-
kiej ściany w jakim mieście Imperium, tego nie wiem. Może ta Sybilla jest tam nadal,
może ta istota siedząca na wprost nas jako Rachel Garret była w istocie tą samą Sybilla.
Tak czy owak nie chciałam słyszeć, co ma nam do powiedzenia, chciałam wyjść.
Siadaj zakomenderowała Kirsten.
Wtedy dopiero uświadomiłam sobie, że bezwiednie wstałam. Reakcja ucieczkowa,
pomyślałam. Instynktowna. W odpowiedzi na bliskość wroga. Gadzia część mózgu.
Kirsten szepnęła Rachel Garret, ale teraz wymówiła to imię prawidłowo:
Sziszen, czego nie robię ani ja, ani kiedyś Jeff, ani Tim. Ale tak wymawiała to ona sama,
zanim nie zrezygnowała, nie zdoławszy namówić do tego nikogo, przynajmniej w Sta-
nach.
Słysząc to, Kirsten wydała zduszony jęk.
A staruszka w wiklinowym fotelu powiedziała:
Ultima Cumaei venit iam carminis aetas;
Magnus ab integro saeculorum nascitur ordo:
Iam redit et Virgo, redeunt Saturnia regna;
Iam nova...
Mój Boże zawołał Tim. Toż to Czwarta Ekloga Wergiliusza.
103
Dosyć powiedziała słabym głosem Kirsten.
Ta staruszka czyta w moich myślach, powiedziałam sobie. Wie, że myślałam o Sybil-
li.
Rachel Garret zwróciła się teraz do mnie:
Dies irae, dies illa,
Solvet saeculum In favilla,
Teste David cum Sibylla.
Tak, ona czyta w moich myślach, upewniłam się. Wie nawet, że ja wiem. Kiedy my-
ślę, ona recytuje mi moje myśli z powrotem.
Mors Kirsten nunc carpit szepnęła Rachel Garret. Hodie. Calamitas... timeo...
Wyprężyła się w swoim wiklinowym fotelu.
Co ona mówi? zwróciła się Kirsten do Tima.
Wkrótce umrzesz powiedziała do niej spokojnie Rachel Garret. Myślałam,
że to dzisiaj, ale to nie będzie dzisiaj. Widziałam to tutaj, ale Jeff mówi, że jeszcze nie.
Dlatego wrócił: żeby cię ostrzec.
Jak umrze? spytał Tim.
On nie jest pewien powiedziała Rachel Garret.
Gwałtownie? dopytywał się Tim.
On nie wie powiedziała starowinka. Ale przygotowują już dla ciebie miej-
sce, Kirsten. Całe jej podniecenie minęło, robiła teraz wrażenie całkowicie opano-
wanej. To okropna wiadomość, Kirsten powiedziała. Przykro mi, Kirsten. Nic
dziwnego, że Jeff narobił tyle zamieszania. Zazwyczaj jest powód... oni nie wracają bez
powodu.
Czy można coś zrobić? spytał Tim.
Jeff uważa, że to jest nieuniknione odpowiedziała po chwili doktor Garret.
W takim razie po co wracał? spytała Kirsten ze złością. Twarz jej zbielała.
Chciał ostrzec też ojca powiedziała stara pani.
Przed czym? spytałam.
On ma jeszcze szansę powiedziała Rachel Garret. Nie, Jeff mówi, że nie. Jego
ojciec umrze wkrótce po Kirsten. Zginiecie oboje. To będzie niedługo. Istnieje jakaś nie-
pewność co do ojca, ale nie co do kobiety. Gdybym mogła udzielić wam bardziej szcze-
gółowych informacji, zrobiłabym to. Jeff jest nadal ze mną, ale nie wie już nic więcej.
Rachel Garret zamknęła oczy i westchnęła.
Wyglądała, jakby uszła z niej cała energia, kiedy tak siedziała w starym fotelu ze sple-
cionymi dłońmi, potem nagle pochyliła się i sięgnęła po swoją filiżankę.
104
Jeffowi bardzo zależało, żebyście wiedzieli powiedziała wyraznie rześkim gło-
sem. Czuje się teraz znacznie lepiej. Uśmiechnęła się do nas.
Kirsten, nadal popielata na twarzy, spytała, czy może zapalić.
Wolałabym nie powiedziała doktor Garret. Ale skoro musisz...
Dziękuję. Kirsten drżącą ręką zapaliła papierosa. Wpatrywała się uporczywie
w starą kobietę ze złością i niechęcią, albo tak mi się wydawało. Pomyślałam: tak jest, za-
bij spartańskich posłańców, moja damo, uznaj, że to ich wina.
Chcemy pani bardzo podziękować zwrócił się Tim do doktor Garret równym,
kontrolowanym głosem. Zaczynał stopniowo odzyskiwać panowanie nad sobą i nad sy-
tuacją. Zatem Jeff ponad wszelką wątpliwość żyje na tamtym świecie? I to on przy-
szedł do nas z tym, co nazywamy zjawiskami ?
O tak potwierdziła doktor Garret. Ale Leonard już wam to mówił. Leonard
Mason. Już to wiedzieliście.
A czy to nie mógł być zły duch udający Jeffa, a nie Jeff? spytałam.
Doktor Garret kiwnęła głową, jej oczy rozbłysły.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]