[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedzieć, Ŝe Shelby Halford sili się na pochlebstwa.
Usta Garretta wygięły się w uśmiechu. Z pewnością nie była teŜ nudna. Uparta, tak, ale to stanowiło dla niego
dodatkowe wyzwanie. Całe Ŝycie spędził wśród upartych McGrathów. Sam był jednym z nich i uwaŜał to za powód do
dumy.
Zajechali do pierwszej napotkanej restauracji szybkiej obsługi dla zmotoryzowanych, gdzie złoŜyli zamówienie przez
okno, bo oboje woleli nie wysiadać. Zjedli śniadanie na parkingu.
- Nigdy przedtem nie próbowałam czegoś takiego - wyznała Shelby, odgryzając kawałek kanapki z jajkiem, wędliną i
serem. - Moje śniadanie to zwykle jakiś owoc, talerz gorącej owsianki i filiŜanka kawy.
- Jesz to samo codziennie?
- Owoce są róŜne, zaleŜnie od pory roku, i zamieniam czasem owsiankę na płatki owsiane praŜone. - Zerknęła na
Garretta. Nawet nie ogolony był bardzo przystojny. Spróbowała odsunąć od siebie te myśli i kontynuować rozmowę. - Ty
zapewne zmieniasz śniadaniowe menu podobnie jak marki wypoŜyczanych samochodów i kolory drzwi wynajmowanych
pokoi.
- RóŜnorodność czyni Ŝycie ciekawym - potwierdził. - Czy kiedykolwiek myślałaś o tym, Ŝeby zaszaleć i zamiast
gorącej owsianki zjeść talerz płatków kukurydzianych?
- Czasami wydaje mi się, Ŝe jestem moŜe trochę zbyt rygorystyczna - przyznała po chwili zastanowienia. - śe
powinnam wprowadzić jakieś urozmaicenia w swoim Ŝyciu.
- Wiele - zasugerował Garrett. - Ale jesteś na dobrej drodze. I zajmę się tym, Ŝebyś na niej wytrwała.
- Ty?
- Do końca mojego pobytu w Halford House będę snuł się za tobą jak cień. I kaŜdy dzień będzie inny.
- A potem powrócisz do swojej kwatery głównej w Buffalo, a ja zostanę, Ŝeby poprowadzić Halford House. -
Wypowiedzenie na głos tego, co było oczywiste dla nich obojga, sprawiło jej przykrość. Nie powinna zapominać, Ŝe
Garrett McGrath tylko na chwilę pojawił się w jej Ŝyciu.
Resztę drogi pokonali w ponurym milczeniu. Słowa Shelby przypomniały Garrettowi, Ŝe wciąŜ jeszcze nie powiedział
jej prawdy. Nie miał jednak odwagi zawierzyć Shelby tajemnicy, wiedząc, jak wielki sprawiłby jej tym ból.
Shelby otworzyła drzwi, jeszcze zanim Garrett zdąŜył porządnie zahamować, i wysiadła natychmiast, kiedy samochód
stanął.
- śegnaj - zawołała, biegnąc po wyłoŜonej piaskowcem ścieŜce.
Garrett nie miał zamiaru pozwolić jej tak po prostu uciec. Wychylił się z samochodu.
- Zobaczymy się później! - krzyknął. Na chwilę zwolniła.
- Nie, będę bardzo zajęta. - Nie miała ochoty czekać bezczynnie, aŜ Garrett McGrath złamie jej serce.
Przez chwilę mocowała się z zamkiem, chcąc jak najszybciej zniknąć wewnątrz domu, na wypadek gdyby Garrett
postanowił ją dogonić. On jednak odjechał w stronę domku 101.
Do końca swojego pobytu w Halford House, postanowiła ze złością Shelby, Garrett McGrath nie zobaczy jej więcej.
- Och, wróciłaś wreszcie. - Pojawienie się siostry w przestronnym holu przerwało ponure rozwaŜania Shelby. Laney
była jak zawsze nienagannie ubrana, umalowana i, ufryzowana. Opłakany stan Shelby ostro kontrastował z jej
nieskazitelnym wyglądem. Kiedy więc Laney przypatrzyła się lepiej siostrze, jej śliczne oczy rozszerzyło przeraŜenie.
- Co ci się stało?
- Zaskoczyła nas burza i musieliśmy spędzić noc w wyjątkowo podłym motelu w Lower Keys. - Shelby próbowała
przygładzić nieco palcami włosy, ale szybko dała za wygraną. Wiedziała, Ŝe wygląda, jakby właśnie wyczołgała się spod
cięŜarówki.
Laney najwyraźniej była tego samego zdania.
- Ty i Garrett spędziliście razem noc w motelu? - powtórzyła z niedowierzaniem.
- Nic się nie wydarzyło - zapewniła ją szybko Shelby. Przeklinała rumieniec, który okrył je policzki.
- Oczywiście, Ŝe nie! - zaśmiała się Laney. - Nie wyglądasz zbyt pociągająco. I ten strój! Jest straszny. Gdzie go
znalazłaś? Na śmietniku?
Shelby nie miała ochoty odpowiadać na to pytanie.
- Dam ci, siostrzyczko, radę. Weź prysznic, umyj włosy, a potem spal te ubrania. Jeśli chcesz, moŜesz poŜyczyć coś ode
mnie. Radzę ci skorzystać z tej propozycji. Twój gust... - Urwała, nie mogąc znaleźć słów, które oddałyby jej niesmak. -
CóŜ, ja wychodzę, umówiliśmy się z Paulem na tenisa. Potem zabiera mnie do Miami Beach na obiad. - Wymieniła
nazwę ekskluzywnej i bardzo drogiej restauracji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]