[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Znowu skinął głową, nie mając ochoty wdawać się w długie
opowieści. Tak, tęsknił, i to bardzo. W Anglii było zimno i
deszczowo, nie znosił tego. Brakowało mu widoku palm, brakowało
mu ciepłego morza, w którym można pływać przez cały rok.
Kelner przyniósł im zamówione dania. Melissa spróbowała
swojej ryby i wpadła w zachwyt.
- Mmm, cudowna! Tak delikatna, że aż rozpływa się w ustach.
- Miło mi słyszeć, że jesteś zadowolona.
115
RS
Wybuchnęła śmiechem.
- Och, czy ty zawsze musisz być taki oficjalny? Nawet przy
dzieciach jesteś sztywny i nie potrafisz się z nimi bawić. Rozluznij się
trochę, przypomnij sobie, jak to jest być dzieckiem. Na pewno niezle
dokazywałeś, przyznaj się. Słyszałam, że Max był w Eton kimś w
rodzaju rozrabiaki. Czy dobrze zgaduję, że nie pozostawałeś w tyle za
przyjacielem?
Surim nie chciał wspominać krótkiej młodości, zakończonej
katastrofą samolotu, w której zginęli rodzice.
- Mam się rozluznić? Tutaj? - Rozejrzał się dookoła. - To nie jest
odpowiednie miejsce, żeby pozwalać sobie na frywolne zachowanie.
Na Melissę podziałało to jak kubeł zimnej wody.
- Oczywiście, Wasza Wysokość. Władca może być człowiekiem
tylko wtedy, gdy nikt nie widzi.
Przestała się odzywać i jadła w milczeniu, często wyglądała
przez okno, starannie omijając wzrokiem Surima. Kiedy o coś pytał,
odpowiadała grzecznie, lecz krótko. Cała jej spontaniczność znikła.
A więc miał ją za frywolną? Trudno. Nic nie potrafiła poradzić
na to, że uwielbiała się śmiać i cieszyć życiem, że wszystko ją
ciekawiło i że zawsze chętnie dowiadywała się czegoś nowego,
poznawała nowych ludzi i miejsca. Tak więc, chociaż marzyła o tym,
by wzbudzić uczucie Surima, nie potrafiłaby prowadzić takiego życia
jak on, ponieważ nie cierpiała etykiety, sztywnego protokołu i
sztucznych zasad, które funkcjonowały tylko dlatego, że tak
nakazywała tradycja.
- O czym myślisz? - zagadnął, gdy skończyli jeść.
116
RS
Zakłopotała się, bo niezależnie od tego, że zepsuł nastrój tego
cudownego dnia, powinna była podtrzymywać konwersację.
- Wspomniałeś, że po powrocie moglibyśmy iść popływać. Nie
udało mi się to do tej pory, gdyż na plaży zawsze muszę pilnować
dzieciaków.
- Dzisiaj ci się uda - obiecał. - Wślizniemy się do domu
cichutko, przebierzemy się i wymkniemy, zanim ktokolwiek zauważy
naszą obecność.
Melissa z miejsca ożywiła się. To brzmiało obiecująco!
- Naprawdę dałoby się to zrobić?
- Tak. Znam ukryte wejście do domu.
- Ukryte wejście! - powtórzyła z podekscytowaniem. - Gdzie
ono jest?
- Nie powiem ci, musisz mi zaufać.
- Ufam ci - rzekła, znów czując się radosna, beztroska i po uszy
zakochana.
Zakochana w mężczyznie, który ponad wszystko przedkładał
obowiązek. Czy ona zawsze musiała zakochiwać się w kimś
nieodpowiednim?
Surim zaparkował w dużym wolno stojącym garażu na tyłach
rezydencji i położył palec na ustach, gdy wysiedli.
- A teraz cicho - szepnął.
Melissa z trudem stłumiła chichot. Nigdy wcześniej nie widziała
Surima w podobnym nastroju, wyglądał jak skory do psoty, szalenie
jej się to podobało.
117
RS
Wziął ją za rękę, zaprowadził do wyjścia z garażu, ostrożnie
wyjrzał zza węgła, by upewnić się, czy są sami. Potem pobiegli przez
trawnik, dopadli ściany domu, przekradli się wzdłuż niej do wysokich
krzewów, wśliznęli się za nie i tam Melissa ujrzała małe drzwiczki.
- To naprawdę jest tajemnicze wejście!
- Nie aż takie tajemnicze, czasem służba z niego korzysta.
- Nie mów mi o tym, chcę, żeby dla mnie pozostało tajemnicze.
Dokąd prowadzi?
- Na korytarz między pokojami służby a głównym holem. A
teraz musimy być naprawdę cicho. Mam nadzieję, że nie wpadniemy
na myszkujące dzieciaki, które znowu kogoś śledzą.
- Wiesz o tym?
- Oczywiście.
Ostrożnie weszli do środka, kręty korytarz wydał się Melissie
dość ciemny, lecz Surim poprowadził ją bez wahania w stronę frontu
domu i po chwili znalezli się w oficjalnym salonie, dostając się do
niego tylnymi drzwiami. Surim ostrożnie uchylił drzwi do holu,
rozejrzał się, a potem szepnął do Melissy:
- Teraz najtrudniejsza część zadania. Niepostrzeżenie biegniemy
do swoich pokoi, przebieramy się i spotykamy w tym samym miejscu
za dziesięć minut. Dasz radę?
- Tak jest, sir! Jeśli tylko nie wpadnę na zmasowane siły
dziecięce.
- No to biegiem!
Popędzili na górę, Melissa wpadła do swojego pokoju i dopiero
wtedy zaczęła się śmiać. Dawno nie bawiła się równie dobrze. Szybko
118
RS
włożyła kostium, narzuciła coś na wierzch, wskoczyła w sandałki,
chwyciła ręcznik. Naraz usłyszała tupot, jakby po schodach gnało
stado słoni. Dzieci! Na szczęście biegły do siebie na górę, widocznie
Annis zabrała je na spacer i właśnie wrócili.
Melissa odczekała, aż hałas ucichł, ostrożnie uchyliła drzwi
swojej sypialni, zlustrowała korytarz. Nikogo. Bezszelestnie zbiegła
na parter i schowała się w salonie, gdzie po chwili dołączył do niej
Surim. Oczy mu się śmiały.
Och, jak ona się cieszyła, że kazał jej zrobić sobie wolne. To był
najlepszy wolny dzień w jej życiu!
Wymknęli się tą samą drogą, a potem jeszcze przez kilka chwil
kluczyli po ogrodzie i dotarli do furtki okrężną ścieżką, żeby zmylić
pogoń.
- Czuję się jak szpieg z jakiejś powieści! - zawołała ze
śmiechem, gdy dotarli na plażę. - Powinna tu czekać na nas łódz
podwodna, żebyśmy mogli uciec. Zobacz, tam przy boi widać jej
peryskop!
-I dokąd ona nas zabierze? - spytał, gdy szli po gorącym piasku.
- Dobre pytanie. Nie wyobrażam sobie, że gdzieś na świecie
mogłoby istnieć piękniejsze miejsce. Lepiej zostańmy tutaj.
Zrzuciła okrycie i pobiegła do wody.
- Chcesz się pościgać? - spytał Surim, który bez trudu dotrzymał
jej kroku.
- Nie, wyścigi zostawiam tobie i Alai, ja po prostu chcę się
nacieszyć samym pływaniem.
119
RS
Bez pośpiechu popłynęła w stronę boi, cały czas mając obok
siebie Surima. Gdy dopłynęli do celu, Melissa położyła się na wznak,
zaś Surim zanurkował, a gdy z powrotem wynurzył się na
powierzchnię, trzymał w dłoni śliczną muszlę o różowym wnętrzu i
białych brzegach. Podał ją Melissie.
- Co prawda nie jest to perła, ale to również dar morza - rzekł z
powagą.
- Jest bardzo piękna, dziękuję.
Wiedziała, że zachowa ją na zawsze. Ta muszla była cenniejsza
od najwspanialszych pereł, ponieważ dostała ją od Surima.
Popływali jeszcze trochę na głębokiej wodzie, potem Melissa się
zmęczyła i zawróciła do brzegu, gdzie wygodnie wyciągnęła się na
ręczniku, podczas gdy Surim pływał dalej. Leżała, napawając się
ciepłem słońca. I ciszą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]