[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Roześmiawszy się, zaczęła sama pocierać nos.
Jeszcze tu... Przejechał palcem po jej kości
policzkowej. I tu... dodał, dotykając brody.
Nie odrywała od niego oczu. On zaś nie wy-
trzymał jej spojrzenia i opuścił rękę. W powietrzu
wyczuwało się napięcie. Shane odchrząknęła i na-
cisnęła klamkę.
Tu... Usiłowała się skupić, zebrać roz-
proszone myśli. Tu był pokój babci. Ner-
wowym ruchem przeczesała włosy. Podłoga
jest w opłakanym stanie. Nie wiem też, co za
kretyn pomalował dębową boazerię... Wzięła
głęboki oddech; serce przestało jej już tak łomo-
tać. Chciałabym to wszystko odnowić. Popat-
rzyła z niezadowoleniem na odklejające się tape-
ty. Babcia nie lubiła zmian. W tym pokoju nie
zmieniała niczego od trzydziestu lat, czyli odkąd
umarł jej mąż. Okna się z trudem domykają, dach
przecieka, kominek dymi. Właściwie poza jadal-
nią cały dom jest w stanie ruiny. Babci nie chciało
się nic reperować...
Kiedy umarła?
Trzy miesiące temu. Shane pogładziła
Nora Roberts 47
leżącą na łóżku barwną narzutę. Po prostu
któregoś ranka nie obudziła się. Ja prowadziłam
letnie kursy z historii; nie mogłam rzucić pracy.
Oczywiście przyjechałam na pogrzeb, ale na stałe
wróciłam dopiero tydzień temu.
Słyszał pobrzmiewające w jej głosie wyrzuty
sumienia.
Gdybyś wróciła wcześniej... czy to by cokol-
wiek zmieniło?
Nie. Podeszła do okna. Ale umierając,
nie byłaby sama.
Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale po chwi-
li je zamknął. Udzielanie rad obcym ludziom mija
się z celem.
Na tle okna Shane sprawiała wrażenie kruchej,
bezbronnej istoty.
A ściany? spytał.
Słucham? Odwróciła się; myślami była
setki kilometrów stąd.
Zciany powtórzył. Czy chcesz jakieś
zburzyć, poprzestawiać?
Przez moment wpatrywała się w wyblakłe róże
na tapecie.
Nie, tu na piętrze nie. Zastanawiałam się
tylko, czy nie zlikwidować drzwi i nie poszerzyć
wejścia...
Pokiwał głową. Widział, że dziewczyna toczy
z sobą walkę; że z całej siły próbuje opanować
emocje.
48 OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
Jeżeli boazeria da się ładnie doczyścić cią-
gnęła wtedy można by dobrać dębową framugę.
Czy to ściana nośna?
Wzruszyła ramionami.
Nie mam zielonego pojęcia. Ale... Urwała,
słysząc pukanie do drzwi. Psiakość. Rozejrzyj
się, dobrze? Sprawdzę, kto przyszedł i po co. Nie
jestem ci do niczego potrzebna, prawda?
Zbiegła na dół, zostawiając go samego. Co
miał robić? Wyjął z kieszeni centymetr i zaczął
mierzyć.
Przyjazny uśmiech znikł z twarzy dziewczyny,
kiedy zobaczyła, kto stoi na zewnątrz.
Cyrus?
Mężczyzna za drzwiami zmrużył oczy.
Nie zaprosisz mnie?
Ależ oczywiście. Odsunęła się, aby mógł
wejść, po czym zamknęła drzwi, lecz nie wykona-
ła kroku w głąb mieszkania. Co u ciebie? Jak się
miewasz?
Dobrze, dziękuję.
No jasne, pomyślała zirytowana. Cyrus Trainer
zawsze miewał się świetnie. Niezła prezencja,
niezłe stroje, a teraz w dodatku chyba niezłe
zarobki.
A ty, Shane?
Ja? Znakomicie odparła, niepotrzebnie si-
ląc się na sarkazm. Cyrus takich niuansów nig-
dy nie wychwytywał.
Nora Roberts 49
Nie gniewasz się, że wcześniej nie zajrza-
łem? Wiesz, byłem tak strasznie zajęty.
Interes kwitnie? spytała uprzejmie, lecz
bez zainteresowania.
Oczywiście tego Cyrus również nie zauważył.
Ludzie mają coraz więcej pieniędzy. Po-
prawił krawat. I kupują domy. Posiadłość na wsi
to dobra inwestycja. Na rynku nieruchomości
panuje prosperity.
Jak zwykle, pomyślała Shane, najważniejsze są
dla niego pieniądze.
A twój ojciec? Jak się miewa?
W porządku. Przeszedł na emeryturę... właś-
ciwie na taką półemeryturę.
Nie wiedziałam rzekła.
Podejrzewała, że Cyrus Trainer senior odda
synowi władzę nad agencją nieruchomości Trai-
ner Real Estate dopiero po swojej śmierci, a do
tego czasu sam będzie niepodzielnie wszystkim
zarządzał.
Ojciec nie cierpi bezczynności, ciągle musi
coś robić. Wpadnij kiedyś do biura. Na pewno
ucieszy się z twojej wizyty.
Shane nie zareagowała na zaproszenie. Cyrus
[ Pobierz całość w formacie PDF ]