[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zamojszczyzny - doktora Zygmunta Klukowskiego, tak obrzydliwie zafałszowywanego niejednokrotnie
w tekstach Grossa. Otóż pod datą 1 września 1940 roku dr Klukowski zapisał z ogromną satysfakcją:
"Postawa całego narodu w kraju, pomimo niesłychanego terroru niemieckiego, jest niezwykle odporna.
Uległy tylko słabe, mierne i mało wartościowe jednostki. Ogół społeczeństwa zachowuje się z wielką
godnością" .
Nie jestem zwolennikiem pisania o swym narodzie w duchu panegirycznym, lecz za ciągłym, szczerym
pokazywaniem blasków i cieni. Swą postawę już dawno wyraziłem zarówno w dokonanym przeze
mnie wyborze pism takiego rzecznika narodowego samorozrachunku jak Cyprian Norwid. Mój wybór
jego myśli "Gorzki to chleb jest - polskość" - rozszedł się w 1985 roku w ciągu kilku tygodni w
nakładzie 50 tys. egzemplarzy. Podobne spojrzenie, ukazujące jasne i ciemniejsze strony naszej nacji
pokazałem również w dwóch kolejnych wydaniach innego mego wyboru "Myśli o Polsce i Polakach".
Są okresy w naszych dziejach, które oceniam z prawdziwą goryczą, zarówno w odniesieniu do
dawniejszych czasów, jak choćby czasów saskich lub Targowicy, jak i przygnębiającego wręcz
zaprzepaszczania szans dla Polski w ostatnim dziesięcioleciu. Myślę, że kiedyś nasi potomkowie będą
się szczerze wstydzić naszych fatalnych zaniechań i niedokonań po 1989 roku. Zawsze jednak będę
się sprzeciwiał jakimkolwiek plwaniom na tak wspaniałe zachowanie naszych rodaków w czasie
drugiej wojny, sprzeciwiał haniebnym uogólnieniom dokonywanym przez Grossa i jego polskich
klakierów, niegodnym spojrzeć w oczy polskim patriotom, którzy przeżyli tak heroicznie "czasy
pogardy".
Nie było "polskiej hańby" w czasie drugiej wojny światowej. Było natomiast aż nazbyt wiele żydowskiej
"hańby domowej", zdradzenia ubogich %7łydów w różnych krajach przez swe elity i %7łydów europejskich
en general przez bogatych %7łydów amerykańskich, którzy okazali się z gruntu nieprzemakalni na
jakiekolwiek przeżycia tragedii mordowanych %7łydów . I o tej hańbie dziś tak bardzo pragną zapomnieć
przy pomocy takich tendencyjnych paszkwilantów jak Jan Tomasz Gross. Jakże bardzo można
odnieść właśnie do niego to, co pisał już w 1971 roku redaktor "Znaku" Jacek Wozniakowski, iż jedna
z hipotez na temat zródeł antypolskiej opinii w świecie twierdzi, iż głównymi jej autorami są hałaśliwi
%7łydzi amerykańscy, "którzy w czasie wojny palcem o palec nie stuknęli, by pomóc swoim
pobratymcom. Jeżeli dzisiaj gryzie ich wyrzut sumienia, to najlepszą metodą jego zagłuszenia jest
dopatrywać się wszędzie winnych; własna wina ginie wtedy jak zwiędły liść, co zauważył jeden mądry
ksiądz Brown" (Znak, 1971, nr 7-8, s. 107). Gdy dziś czytam wysuwane przez J. T. Grossa oskarżenia
pod adresem Polaków o rzekomą współwinę zagłady %7łydów mimo woli przypominają mi się jakże
celne uwagi tak nieodżałowanego twórcy jak Gustaw Herling-Grudziński. Pisarz ten, mający skądinąd
również żydowskie korzenie, jak mu uporczywie przypominano w czasie wywiadu dla "Gazety
Wyborczej" już 22 listopada 1990 napisał w swym dzienniku o odżywaniu "tępego schematu polskiej
współodpowiedzialności za zagładę", wymyślonego przez oszalałych i najgłupszych na świecie %7łydów
amerykańskich, którzy w ten sposób usiłują oczyścić swoje sumienia, zamulone wspomnieniami
własnej obojętnej bierności w latach wojny wobec postępów "ostatecznego rozwiązania" (G. Herling-
Grudziński: "Dziennik pisany nocą 1989-1992", Warszawa 1993, s. 187).
Wśród przeróżnych bredni, jakie można znalezć na kartach najnowszych książek J. T. Grossa jedno z
poczesnych miejsc zajmuje sugerowanie jakoby "olbrzymia ilość zamordowanych %7łydów" zginęła z
winy polskich szmalcowników (por. uwagi Grossa w "Upiornej dekadzie", s. 31-32). Gross przy tym
zupełnie przemilcza fakt, że przeważająca część %7łydów wysyłana była do obozów śmierci z gett,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]