[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w żar.
Wreszcie Trevor poczuł, że Darcy uległa. Był to moment, w którym każdy mężczyzna
czuje się jak władca. Jego wargi, dłonie wędrowały teraz po niej, pieszcząc ją. Smakując.
Kiedy się oderwał, otrząsnęła się, zmusiła do uśmiechu.
- No cóż, miły dziś mamy poranek.
Przyciągnął ją z powrotem i przytulił policzek do jej głowy.
Chciała się cofnąć. Ten uścisk był jeszcze bardziej podniecający niż pocałunek. Wręcz
trudno było mu się oprzeć.
- Trevor. - Pst.
Z jakiegoś powodu rozśmieszył ją.
- Czy nie jesteś aby za bardzo władczy? Napięcie, które rozsadzało mu czaszkę,
zmalało.
- I tak mnie nie posłuchasz.
- A powinnam?
Trzymał ją jeszcze przez chwilę, mogąc teraz spokojnie stwierdzić, jak bardzo cienki
jest jej szlafrok.
- Zamykasz kiedykolwiek te drzwi?
- A powinnam? - Teraz ona cofnęła się o krok. - Nikt tu nie wchodzi, o ile nie mam na
to ochoty.
- Zapamiętam to sobie. - Uniósł rękę, poprawił jej włosy. - Nie wiedziałem, że umiesz
grać.
- Gallaghera wie żyją muzyką. - Dotknęła skrzypiec, a następnie położyła je z
powrotem na stojaku. - Miałam dziś odpowiedni nastrój.
- Co to był za utwór?
- Jedna z melodii Shawna. Nie ma do niej słów.
- I nie są potrzebne. - Zobaczył, że oczy jej zapłonęły z dumy. - Zagraj coś jeszcze.
Wzruszyła tylko ramionami i odłożyła smyczek.
- Nie mam już ochoty. - Sięgnęła po herbatę i spojrzała na niego ostro. - Sądzę też, że
powinnam zachować moje piosenki dla tych, którzy płacą.
- Podpiszesz kontrakt na nagranie? Solo? Omal nie podskoczyła z radości.
- No cóż, wszystko zależy od warunków umowy. - Czego oczekujesz?
- Tego i owego. I jeszcze wielu innych rzeczy. - Podeszła do sofy, usiadła, założyła
nogę na nogę. - Jestem samolubną i chciwą istotą Magee. Pragnę luksusu, swobody i
niewolniczego podziwu. Nie zamierzam się wymigiwać od pracy, ale oczekuję tego
wszystkiego na koniec dnia.
Zastanawiając się nad jej słowami, usiadł obok na oparciu sofy i badając, jak daleko
może się posunąć, powędrował końcem palca wzdłuż jej obojczyka, zatrzymując się tuż nad
wypukłością piersi.
- Mogę ci to dać.
Spiorunowała go wzrokiem, powiało od niej mrożącym krew chłodem.
- Nie wątpię, że możesz. - Jednym szorstkim ruchem zrzuciła jego rękę. - Ale nie taką
pracę miałam na myśli.
- W porządku. Możemy więc oddzielić jedno od drugiego. W mgnieniu oka lód
zamienił się w ogień.
- A więc to był tylko taki mały eksperyment? A co byś zrobił, gdybym ci uległa?
- Nie potrafię powiedzieć. - Sięgnął po filiżankę i napił się jej herbaty. - Jesteś
wyjątkowo atrakcyjną kobietą, Darcy. Nie mogłabyś mnie rozczarować. - Kiedy się ruszyła,
chcąc się poderwać, położył na jej ramieniu rękę, czując pod nią wibrującą niczym napięta
struna wściekłość. - Wynagrodzę ci to.
- Nie jestem na sprzedaż.
- Nie posądzałem cię o to ani przez chwilę. Chcę, żebyś zrozumiała, że seks i biznes
nie mają tu ze sobą nic wspólnego.
Odprężyła się, usiadła wygodniej, opanowując wściekłość, z której, o czym dobrze
wiedziała, nie wyniknęłoby nic dobrego.
- I chciałbyś takiego samego zapewnienia z mojej strony. - Już je otrzymałem. -
Mogłeś to zrobić w lepszym stylu.
- Masz rację. - Było to chłodne, wyrachowane, w stylu jego dziadka. - Przepraszam -
powiedział szczerze.
- A jakiej płaszczyzny dotyczą te przeprosiny? - Obu.
Odebrała mu swoją herbatę.
- A więc je przyjmuję.
- Muszę wyjechać na parę dni do Londynu. Pojedz ze mną. Osłupiała, ale stała się też
czujna.
- Chcesz, żebym pojechała z tobą do Londynu? Dlaczego?
- Po pierwsze, ponieważ chcę cię mieć w łóżku.
- To już postanowiliśmy. W Ardmore też są łóżka.
- W Ardmore na przeszkodzie stoi rozkład naszych zajęć. A po drugie, lubię twoje
towarzystwo. Byłaś w Londynie?
- Nie.
- Spodoba ci się.
- Najprawdopodobniej. - Sięgnęła po herbatę, żeby mieć czas na zastanowienie się.
Proponował jej coś, czego zawsze pragnęła. Prawdziwą podróż. Obejrzenie Londynu, ale w
towarzystwie.
Oczywiście, że oczekuje od niej seksu. Po co udawać skromność, skoro oboje dobrze
wiedzą, że i tak do tego dojdzie?
- Kiedy się wybierasz?
- Jeszcze nie postanowiłem.
- Muszę porozmawiać z Aidanem i załatwić zastępstwo. Nie będzie tym zachwycony,
ale spróbuję go podejść.
- Nie wątpię, że ci się uda. Daj mi znać, jakie dni wchodziłyby w rachubę, a ja zajmę
się resztą.
- To mi się podoba. Mężczyzna, który zajmie się resztą. A teraz zmiataj. - Wstała i
musnęła dłonią jego policzek. - Dosięgnę cię, niech tylko nadarzy się okazja.
Złapał ją za nadgarstek, ścisnął tak mocno, że uniosła brwi.
- Nie pokonasz mnie, Darcy. Nie jestem jak inni.
Stała w miejscu, w którym ją zostawił, kiedy wyszedł i zamknął drzwi. Tak, to
prawda, nie sposób się z tym nie zgodzić. Nie był jak inni, których znała. Ale czy
dowiedzenie się, kim jest i jaki jest będzie interesujące?
* * *
- Przecież miałaś już urlop.
Wolała złapać Aidana w domu niż czekać, aż przyjdzie do pubu. Musiała się spieszyć,
żeby zdążyć, ucieszyła się więc, kiedy zastała go kończącego śniadanie. Jego pierwsza
odpowiedz była dokładnie taka, jak przypuszczała, i ani trochę jej nie zniechęciła.
- Tak, a do tego był bardzo udany. - Cała w skowronkach, dolała mu herbaty.
Następnie rzuciła pod stół kawałek grzanki Finnowi. - Wiem, że nie powinnam nadużywać
twojej dobroci, ale trafia mi się okazja, której nie chciałabym przegapić. Sam wiele
podróżowałeś, Aidanie.
Przemawiała do niego łagodnym i słodkim głosem. Mogłaby żądać, kląć, wściekać
się, była jednak pewna, że tym tonem załatwi to prędzej.
- Sam tyle widziałeś, byłeś w tylu miejscach. Wiesz, jak to jest, kiedy się czegoś
pragnie i do czegoś wzdycha. Mamy to we krwi.
- Podobnie jak pub, gdzie właśnie zaczyna się pełnia sezonu. - Dołożył na chleb
więcej dżemu. Znając procedurę, Finn zaczął służyć, za co Aidan wynagrodził go kawałkiem
chleba. - Teraz, przed porodem, nie mogę wymagać od Jude, żeby cię zastąpiła.
- Nawet mi to do głowy nie przyszło. Gdybyś dał jej tacę do dzwigania, zdzieliłabym
cię nią po łbie.
Wiedząc, że mówi to absolutnie szczerze, westchnął tylko głęboko.
- Darcy, liczę na twoją sprawną obsługę.
- Wiem o tym i nic innego nie robię dzień w dzień. Przyuczyłam Sinead - chociaż
zdarzało się, że miałam ochotę walić jej głową o bar. Zrobiła znaczne postępy w ciągu
ostatnich dwóch tygodni.
- To prawda - powiedział Aidan z zatroskaną miną kontynuując śniadanie.
- Chcę poprosić Betsy Clooney, żeby wyświadczyła mi przysługę i zastąpiła mnie
przez te dwa dni. Pracowała już wcześniej w pubie i ma wprawę.
- Betsy ma dość własnych kłopotów z dzieciakami. A poza tym nie pracowała w pubie
od dziesięciu lat.
- Niewiele się od tego czasu zmieniło, a założę się, że zrobi to z przyjemnością. Jest
uczynna i dokładna, Aidanie, wiesz przecież.
- Wiem, ale...
- Jest jeszcze ktoś, kogo możesz przyjąć. Alice Mae zatrudni się chętnie na lato.
- Alice Mae? - Aidan zrobił wielkie oczy. - Przecież ma dopiero piętnaście lat.
- Kiedy zaczynaliśmy pracować, byliśmy jeszcze młodsi, i jakoś nikomu to nie
zaszkodziło. Brenna wspomniała, że jej najmłodsza siostra chciałaby zarobić trochę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Forgotten Realms Anthologies 03 Realms of Magic
    K044. Palmer Diana Long tall Texans series 03 Pustynna gorączka
    Evans Gardner Patricia Wakacyjna milosc 03 Na drugim brzegu teczy
    250. Simms Suzanne Smak ryzyka 03 Szaleństwa panny Harrington
    MacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) MacAlister 03 Born in Sin
    Alecia Monaco [LoneStar Vampires 03] Black Pearl (Changeling)(pdf)
    Aubrey Ross [Alpha Colony 03] Unwanted Desire (pdf)
    Courtney Breazile [Immortal Council 03] Wet Glamour (pdf)
    Ian Rankin [Jack Harvey 03] Blood Hunt (v1.0)
    Lerum May Grethe Córy Życia 03 Więzy Krwi
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • psmlw.htw.pl