[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To znaczy uśmiechnął się Bob że to co jako zajęcie dla kobiety
widniało w przedwojennych dowodach: przy mężu już nie istnieje.
Zupełny anachronizm. Dzisiaj każda jest nie przy mężu , ale przy swojej
pracy . Jak się panu podoba Hanna Gordon? zmieniła temat. Zwietna babka,
prawda?
Tylko nie babka skrzywił się. Gdy słyszę to określenie, to ciarki
przechodzą mi po grzbiecie. Bo i co to znaczy babka ? Czyja babka? Dlaczego
nie mówi się tak jak dawniej: pani albo niewiasta .
Niewiasta to jakoś mi zanadto zalatuje sanacją rzekła z lekkim skrzy-
wieniem ust Krystyna. Więc jak ona się panu podoba?
Owszem, bardzo atrakcyjna dama, i jako uroda w moim guście.
Krystynę trochę podrażniła ta pochwała. Pani Gordon śmieszyła ją i denerwo-
wała pewnością siebie, a może była po prostu o nią zazdrosna.
Ciemnowłosa lalka wsunęła się między nią a pana Boba.
Jaki pan szczęśliwy odezwała się po raz pierwszy że pan mieszka w
Stanach.
Nie uważam tego za żadne szczęście, moja piękna panienko, tak mi się
życie ułożyło. Jestem pewien, że gdyby mnie losy zatrzymały w kraju, dałbym
sobie też radę i również byłbym zadowolony. To kwestia usposobienia przy
tych słowach uśmiechnął się, jak gdyby pragnąc zadokumentować, że radość życia
nosi się w sobie, a nie czerpie z zewnątrz.
Ma pan pewnie samochód i własny domek z ogrodem westchnęła dziew-
czyna.
88
Oczywiście, kupiłem go na raty z całym urządzeniem, i dość duży ogród,
o który trzeba dbać.
To nie ma pan ogrodnika?
Też pomysł! Jakim by trzeba było być bogaczem, aby sobie móc na to
pozwolić
Więc kto dba o to wszystko?
Mąż, żona, dzieci: kopią, sadzą, plewią. Bardzo zdrowe zajęcie.
Lala spojrzała na swoje piękne dłonie o długich, perłowych paznokciach.
Nie szkoda im niszczyć rak?
Panie pracują w rękawiczkach. Emalia do paznokci jest dość kosztowna.
Pan podobno rozwiódł się ze swoją babką?
Nie z babką , tylko z żoną poprawił ją z pewną irytacją a babka
przyjeżdża, gdy mnie nie ma, i zajmuje się dziećmi. Babka, czyli teściowa.
I pańska przyszła żona będzie musiała się opiekować tymi maluchami?
Maluchami powtórzył ze skrzywieniem ust nie znałem tego okre-
ślenia, zanadto przypomina karaluchy . Nie podoba mi się. Dawniej się mówiło
pociechy , bębny , wolę nawet bachory . Ale to już nie są takie małe dzieci,
chłopiec ma dziesięć, a dziewczynka dwanaście lat. One są słodkie dodał z
rozczuleniem. Zaraz paniom pokażę ich zdjęcia. Wyciągnął ze skórzanego
portfela plik kolorowych zdjęć, które zaczęły kursować wśród obecnych. Krysty-
na ujrzała na jednym z nich śliczną dziewczynkę z długimi angielskimi lokami, w
króciutkiej sukience i niebieskich rajstopach, i przystojnego chłopczyka w kow-
bojskim stroju, z coltem-zabawką w ręce. Koło nich stała uśmiechnięta, urodziwa,
młoda osoba w białej sukni i z budowlą jasnych włosów na głowie.
A ta śliczna młoda pani to kto? zapytała Krystyna.
To moja teściowa. Wyszła za mąż, gdy miała szesnaście lat. Ale proszę
zauważyć, jaka ta moja mała Wanda jest zgrabna, istna figurynka z porcelany. A
chłopak! Już mi sięga do ramienia, a jaki wysportowany!
Ja bardzo lubię dzieci rzekła ciemnowłosa lalka i długim spojrzeniem
ugodziła w Amerykanina.
Ale gdyby pani poznała moje. Takie udane dzieci rzadko się spotyka
wyprostował się z dumą autora.
Oho pomyślała Krystyna ta mała piękność leci na całego. Biedaczysko,
gotów wpaść, szkoda by go było, taki sympatyczny i rzetelny.
Pani Hanna podniosła się.
Niestety, będę musiała już iść. Mam jutro próbę o ósmej rano. Trzeba się
wyspać.
Pani domu wypowiedziała wszystko to, co dobrze ułożona gospodyni powin-
na w takim wypadku powiedzieć, a więc szkoda, że tak wcześnie musi opuścić
towarzystwo, i że tak z nią było wszystkim miło, i że chyba niezadługo znów . . .
etc.
89
Krystyna również zaczęła się żegnać. Było szalenie przyjemnie rzekła
ściskając rękę pani domu doprawdy niezapomniany wieczór.
To tylko zasługa moich gości pani Alicja była jak płyta pod tytułem
wzorowa pani domu i prawdopodobnie za każdym razem, gdy byli u niej go-
ście, nakręcała ją i puszczała przez adapter warg. Dzisiaj jednak do zwykłej płyty
dochodziły nowe zdania, a mianowicie ocena szwagra.
Jak się pani podobał Bob? zapytała odprowadzając ją do przedpokoju.
Bardzo sympatyczny odparła Krystyna szczerze naturalny, prosty i
przy tym pełen wdzięku.
Prawda? ucieszyła się. Mój mąż jest do niego podobny, tylko o wiele
poważniejszy. Uroczy pan Krystyna nie wiedziała, czy ta pochwała dotyczyła
jej męża, czy szwagra? Wie pani dodała przyciszając głos bardzo chcia-
łabym go wyswatać z tą śliczną Elżunią. Ona ma piękny głos, wzięła już drugą
nagrodę na festiwalu piosenki amatorskiej. W Ameryce zrobiłaby karierę. . .
Chyba nie taką jak w Polsce odparła dość kwaśno Krystyna. Tam
jest na pewno o wiele większa konkurencja i trudniejsza protekcja. . . Poza tym
dochodzi duża różnica wieku. Przecież ona jest taka młodziutka. . .
Skończyła dwadzieścia dwa lata, tylko tak dziecinnie wygląda. O, to po-
ważna dziewczyna i wie, czego chce.
I zgodziłaby się wyjść za mąż za starszego pana?
Dlaczego nie? On dobrze zarabia. . . ma swój domek, dwa samochody.
No, chyba że dwa samochody odparła Krystyna z ironią zamaskowaną
powagą.
Do przedpokoju weszła pani Hanna i Amerykanin.
Mam niedaleko zaparkowany samochód rzekł pan Bob odwiozę każ-
dą z pań do domu.
Nie dyskutując dalej porwał z wieszaka swój kapelusz i wybiegł pierwszy.
Jakie on ma młodzieńcze ruchy zachwyciła się pani Alicja młody
chłopak.
Ciocia chyba nie pamięta już, jak wyglądają młodzi chłopcy długowłosa
piękność wydęła blade usteczka. Staruch, ale sympatyczny.
No i wspaniale zarabia. Mówił mi, że ma około tysiąca dolarów miesięcz-
nie rzekła pani domu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]