[ Pobierz całość w formacie PDF ]

domagała jego męska duma.
Malowniczość dzielnicy Montmartre sprawiła, że Isabel zapomniała o
swych rozważaniach. Spacerowało tu wielu turystów, ale trafiały się też
postacie, które wydały jej się mocno podejrzane. Dlatego nie wzbraniała się,
kiedy Jon wziął ją za rękę.
Jon ponownie wciągnął ją w rozmowę, a mimo tych fascynujących
wrażeń Isabel zachowała jeszcze tyle instynktu dziennikarskiego, żeby
włączyć magnetofon w torebce.
Było już grubo po północy, kiedy wrócili do hotelu.
Mimo tak póznej pory, Isabel nie czuła się ani trochę zmęczona. Wprost
przeciwnie. Była ożywiona, o wiele za bardzo ożywiona, żeby od razu
położyć się do łóżka.
Usiadła więc z Jonem i resztą w salonie. Jon postawił szampana.
Rozmowa obracała się wokół przeżyć minionych godzin.
RS
53
Isabel nie spostrzegła, że za jej plecami Jon daje znaki pozostałym.
Mężczyzni wstawali jeden po drugim i pod jakimś pozorem żegnali się. W
końcu Jon i Isabel zostali sami.
Isabel nie widziała w tym nic złego. Z zamkniętymi oczami usiadła
wygodniej w fotelu i zaczęła nucić jedną z piosenek, które śpiewali na
schodach Sacre Coeur.
Jon stanął za nią. Pochylił się i objął ją ramionami. Potem szepnął jej do
ucha:  Dziś wieczór było mi z tobą cudownie, moja słodka Isabel...
Isabel poczuła na policzku jego oddech, i przebiegł ją gorący dreszcz.
 Ale ta noc nie musi się dla nas jeszcze kończyć  ciągnął. 
Jesteśmy sami... możemy sobie wyobrazić, że przyjechaliśmy do Paryża
tylko po to, żeby się zakochać. Bardzo wiele dla mnie znaczysz, Isabek
Musimy być sobie tak bliscy, jak bliscy są sobie zakochani...
Isabel otworzyła rozmarzone oczy. Straciła wszelkie poczucie
rzeczywistości. A wyraz czułości w oczach Jona sprawił, że jej serce zabiło
żywszym rytmem.
Przepełniło ją nagłe pragnienie. Jakże wspaniale byłoby leżeć w jego
ramionach i nie myśleć już o niczym  tylko o nim.
Jakaś cząstka tego pragnienia musiała się odbić na jej twarzy.
Dostrzegłszy to Jon przestał się wahać.
Ich usta zwarły się w pocałunku. Najpierw całował Isabel bardzo
delikatnie, potem jednak owładnęły nim tak długo tłumione uczucia, a jego
pocałunki stały się namiętne i dzikie.
Isabel znalazła się w niebezpieczeństwie. Jeszcze chwila, a ulegnie
namiętności Jona. Całym ciałem reagowała na jego pocałunki. Miała
wrażenie, że zalewa ją fala żaru.
Ale już przestała się bać tego ognia, jaki rozpalał w niej Jon. Chciała
zapomnieć o wszystkich wątpliwościach i oddać się Jonowi. Chciała się
dowiedzieć, jak wygląda wielka namiętna miłość.
Jon znajdował się zatem na najlepszej drodze, by znów wyjść zwycięsko
z tej miłosnej gry. Pod jego gorącymi pocałunkami do reszty stopniał opór
Isabel.
Podniósł ją z fotela, a ona się nie broniła. Jakby oszołomiona jakimś
tajemniczym napojem miłosnym, Isabel zaplotła ręce na szyi Jona i złożyła
mu głowę na ramieniu.
Jon chciał się z nią kochać. A ona za nic w świecie nie chciała się z nim
teraz rozstać, bez względu na to, jakie to miałoby dla niej konsekwencje.
Jon zaniósł ją do jej pokoju i delikatnie położył na łóżku. Uszczęśliwiona
Isabel zamknęła oczy, czując bliskość jego ciała.
RS
54
Jego ręce przesuwały się wzdłuż jej bioder i ud. Isabel nie sprzeciwiała
się, gdy Jon rozpinał jej bluzkę. Zadrżała z rozkoszy, gdy jego wargi
wypaliły ognisty ślad na jej nagiej skórze.
 Jon, och Jon....  jęknęła.
 Będę cię kochał, jak nie kochał cię jeszcze żaden mężczyzna, moja
słodka Isabel  szepnął Jon głosem wibrującym od namiętności.  Pokażę
ci, jak wspaniała jest miłość. Przeżyjesz największą rozkosz...
Isabel wtuliła się w Jona.
 Tak, kochaj mnie, kochaj... Usłyszała cichy śmiech Jona.
 Wiedziałem, że pewnego dnia cię dostanę. Byłem całkowicie pewny,
że i ty mi się nie oprzesz...
Isabel wzdrygnęła się, jakby dostała w twarz. Gwałtownie ocknęła się z
miłosnego upojenia.
 Jesteś najbardziej zarozumiałym facetem, jakiego kiedykolwiek
spotkałam!  krzyknęła na Jona. Odwróciła się na bok. Poczuła się
strasznie podle.
 Powinnam była wiedzieć, że tobie chodzi tylko o seks. Słowo miłość
jest ci zupełnie obce! Wynoś się z mojego pokoju! Natychmiast! Bo inaczej
nie ręczę za siebie!
Jon przyglądał się jej z uśmiechem.
 Kotka jednak pokazuje pazury. No, śmiało! Broń się! Kiedy się
wściekasz, jesteś jeszcze słodsza!
W gniewie Isabel chwyciła pierwszy lepszy przedmiot, jaki wpadł jej w
ręce. Był to ciężki świecznik, który stał na nocnym stoliku.
Kiedy Jon nadal nie chciał wstać z jej łóżka, podniosła świecznik i
rzuciła. Ciężki przedmiot przeleciał tylko o centymetr od prawego ucha
Jona i z hukiem uderzył w drzwi.
 Gdybyś była mężczyzną, musiałabyś mi za to zapłacić!  wycedził
Jon przez zaciśnięte zęby.
 Na nic lepszego nie zasłużyłeś!  krzyknęła Isabel.  A teraz nie
odgrywaj obrażonego Casanovy.
Jon uśmiechnął się, czym jeszcze bardziej zdenerwował Isabel.
 Nienawidzę cię!  syknęła. Jon uniósł brwi.
 Tak? Jeszcze przed chwilą miałem wrażenie, że twoje uczucia do
mnie mają zupełnie inny charakter, a może się mylę?
 W końcu się opamiętałam. I jeśli jeszcze raz spróbujesz wciągnąć
mnie do łóżka, to dam ci taką nauczkę, że popamiętasz mnie do końca życia.
RS
55
Isabel mówiła teraz zupełnie spokojnie, choć wszystko się w niej
gotowało. Poza tym bała się posępnego spojrzenia Jona. Nigdy jeszcze nie
widziała go w takim gniewie.
Mógł jej skręcić kark jedną ręką. A ona nie miała pod ręką żadnej broni.
Wstrzymując oddech Isabel czekała, co się stanie. W duchu miała
nadzieję, że Jon się opamięta. Na szczęście w sukurs przyszła jej jeszcze
jedna okoliczność.
Rozległo się głośne pukanie do drzwi.
 Isabel? Jon? To ja... Roland. Zadzwoniła do nas recepcja. Inni goście
się skarżą. Nie chciałbym przeszkadzać, Jon, ale nie byłoby dobrze, gdyby
coś takiego dostało się na łamy prasy.
 W porządku, Roland. Zrozumiałem  odparł Jon.  A jeśli chodzi o
ciebie, Isabel: nasza mała sprzeczka jeszcze się nie skończyła. Nie jesteś
jedyną, która trzyma w ręku atuty.
 Zobaczymy. Skończmy już ten temat. Jutro robię dłuższą wycieczkę
po Paryżu. Sama! W końcu muszę zebrać trochę zdjęć do reportażu...
Jon przerwał jej niecierpliwie.
 Oczywiście, dla ciebie sprawy zawodowe stoją na pierwszym miejscu.
Myślisz tylko o swoim reportażu. Ale żebyś wiedziała, że jutro będę ci
towarzyszył!.
 To miło z twojej strony. Potrafisz być całkiem zabawny, kiedy nie
idzie ci o seks. Ale jedno musimy sobie wyjaśnić: od tej chwili łączą nas
wyłącznie... nazwijmy to tak, sprawy zawodowe, jasne?
 Nie udawaj feministki. Wiem, że przede wszystkim jesteś kobietą 
ze wszystkimi pragnieniami kobiety...
W oczach Jona znów pojawił się niebezpieczny błysk. Isabel gniewnie
zacisnęła pięści. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Becky Wilde [Passion Victoria 06] Duncan and Alec (pdf)
    Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 12 Drżące serce
    Roberts Nora Irlandzka trylogia 03 Serce oceanu
    Victor Cindy Na dobre i złe
    Tim LaHaye & Jerry Jenkins Left Behind Series 4 Soul Harvest
    Frakcje błonnika w wytłokach z owoców
    Diana Bold [Lords of Scandal 01] The Wager (pdf)
    Cooper McKenzie [Menage Amour 149] His Sub's Submissive (pdf)
    Richards, Charlie [Wolves of Stone R
    WilliamShakespeare RomeoiJulia,Makbet,Otello
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • immortaliser.htw.pl