[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Max, o co chodzi?
- O nic specjalnego, tylko że... - westchnął. - Posłuchaj, mam wątpliwości
co do tej niani. Prześwietliłem ją, ale co ja, do cholery, wiem o nianiach? Ty
się na tym znasz. Pomyślałem sobie, że mogłabyś przyjechać i się jej przyjrzeć.
Jest mu potrzebna. Znowu poczuła dreszczyk. Korciło ją, by się zgodzić.
Zależało jej na dobru Jamiego, ale to nie wszystko. Zobaczyłaby Maxa,
46
S
R
zrobiłaby coś pożytecznego, czy to nie idealna sytuacja? Nie, to nie byłoby
właściwe, z wielu powodów. Nie może się na to zgodzić.
- Nie - powiedziała. A potem zaczekała na przypływ samozadowolenia.
Zmieszne, wcale nie nadchodził. - Przykro mi, Max - postanowiła powiedzieć
mu prawdę - ale muszę iść do pracy.
- Do pracy? Ty pracujesz?
Omal się nie roześmiała na myśl, jak mało wiedzą o sobie. Tej nocy,
pełnej silnych wrażeń, wydarzyło się w jej życiu więcej niż w ciągu kilku
miesięcy. Czuła, że poznała charakter i osobowość Maxa, ale mimo to nie wie-
działa o nim wiele. Ani jak potoczyło się jego życie, ani co stanowiło dla niego
wartość. On też o niej nic nie wiedział.
I niech tak zostanie.
- Oczywiście. Myślisz, że żyję powietrzem?
- Czym się zajmujesz?
Najwidoczniej szczerze go to zdziwiło i zaciekawiło. Nie zna żadnej
kobiety, która ma prawdziwą pracę?
- Jestem kelnerką.
- W restauracji?
- Nie, w kawiarni, w pobliżu.
Niech wie. To powinno go odstraszyć. Jest zwykłą kelnerką. %7ładną tam
zadzierającą nosa modelką z wyższych sfer, jedną z tych, z którymi zwykle
spędza czas.
Była też zastępczynią kierowniczki i przygotowywała się do zdobycia
licencji agentki nieruchomości, ale Max wszystkiego nie musi wiedzieć. Nie
zależało jej, żeby wywrzeć na nim korzystne wrażenie. Przecież próbowała się
go pozbyć.
- Wez wolny dzień - zażądał obcesowo.
47
S
R
- Nie mogę. Ktoś na mnie liczy.
- Ja też na ciebie liczę.
- Dobrze, ale muszę zarabiać na życie.
- Zatrudnię cię - powiedział, jak gdyby ta myśl bardzo mu się spodobała.
- Zapłacę ci.
- Nonsens. - Głos jej zadrżał tak, że musiała zagryzć wargi.
Nie! Nie podda się tej wariackiej pokusie.
- To świetny pomysł!
- Dla ciebie, nie dla mnie.
- Odmawiasz?
- Odmawiam.
- Przynajmniej się nad tym zastanów.
- Nie. - Była nieugięta. I dumna z siebie. - Zobaczysz, że niania da sobie
radę.
- Mam nadzieję, że masz rację - odparł po chwili wahania, z dużą dozą
sceptycyzmu w głosie.
- A poza tym wszystko w porządku? - spytała po dłuższej przerwie.
- Tak, wspaniale. Rano Jamiego zbadał pediatra i wystąpiłem o
wykonanie testu DNA. Załatwiłem przysłanie potrzebnych danych z Włoch.
To zabierze trochę czasu, ale coś zaczęło się już dziać.
- To świetnie. - Dlaczego nie kończył rozmowy?
Z jednej strony chciała, by odłożył słuchawkę, a z drugiej rozmowa z nim
sprawiała jej większą przyjemność niż powinna.
- Skontaktowałeś się ze swoją wczorajszą partnerką? - spytała,
przypomniawszy sobie nagle, że ona też ma coś do załatwienia.
Znowu się zawahał.
- Jeszcze nie. A ty z Randym?
48
S
R
- Też nie - westchnęła. Nie spieszyło się jej do przepraszania Randy'ego. -
Jeszcze wcześnie. Nie chcę go budzić.
Przerwa, jaka znów nastąpiła, zelektryzowała ją.
- A ja cię obudziłem? - zapytał cicho.
Zrobiło się jej ciepło. Jak on to robi, że proste pytanie nabiera
podwójnego znaczenia i sugeruje intymne zbliżenie? Było coś w tonie jego
głosu, niskim i lekko ochrypłym, co sugerowało, w jaki sposób mógł ją
rozbudzić, rysowało obraz rąk błądzących po jej ciele, warg pozostawiających
gorący ślad. Stłumiła w sobie westchnienie.
To wszystko robi się śmieszne. Nie jest panieneczką ze szkoły. Jest
dorosłą kobietą. Była mężatką! Wie, jak to jest znalezć się w łóżku z
mężczyzną!
Ale nie z tym mężczyzną.
Nie ma zamiaru odpowiadać na jego prowokujące pytania. Musi szybko
coś wymyślić. Coś, co zburzy ten nastrój i zakończy tę rozmowę.
- Już dawno jestem na nogach - skłamała bezwstydnie.
- Mam swoje życie. Sprawy do załatwienia.
- I chciałabyś już do niego wrócić - powiedział cicho, chwytając aluzję. -
W porządku, Cari. Dam ci spokój.
Tak mocno ścisnęła słuchawkę, że zabolały ją palce.
- Dziękuję.
- To chyba wszystko.
Zamrugała, bo nagle zachciało się jej płakać.
- Na to wygląda.
- Miło było cię poznać.
- Ciebie też, Max. - Teraz już poczuła łzy. To śmieszne! - Do widzenia.
- Ciao.
49
S
R
Gdy odłożyła słuchawkę, zaklęła pod nosem, a potem rzuciła o ścianę
poduszką.
Właśnie kończyła jeść śniadanie, kiedy zadzwoniła Mara.
- No i jak było? - zaświergotała.
- Co było? - spytała Cari, analizując jeszcze w myślach rozmowę z
Maxem.
- Na randce z Randym.
- Och. No... - Skrzywiła się i odsunęła talerz. - Właściwie to nic z tego
nie wyszło.
- Co znaczy nie wyszło? Nie mów mi, że stchórzyłaś.
Ostry ton głosu Mary wskazywał, że narasta w niej oburzenie. Cari
próbowała temu zapobiec.
- Nie, Maro, nie stchórzyłam. Byłam tam na czas i czekałam, ale... -
westchnęła. - Trudno to wytłumaczyć, ale wyszłam z niewłaściwym
mężczyzną.
- Co? - Mara wyraznie się zdenerwowała. - Jak to zrobiłaś?
- Tak się złożyło. Przyszedł z czerwoną różą, jak miał przyjść Randy, i
wydawało mi się, że zna moje imię i... - westchnęła ciężko. - Trudno mi to
wytłumaczyć. Posłuchaj, muszę iść do pracy, mam popołudniową zmianę.
Wstąpię do ciebie po drodze, wtedy porozmawiamy.
- Zgoda.
Mara była zawiedziona. Zaplanowała idealną randkę dla przyjaciółki i
wszystko się pokręciło. Każdy byłby zawiedziony. Cari jęknęła w duchu.
Aatwiej jej będzie wszystko wyjaśnić, kiedy się spotkają.
- Skoro już o tym mówimy, masz może numer Randy'ego?
50
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Cykl Conan Prorok ciemności Jeffrey Archer
    Diana Morgan Blondynki wolą dżentelmenów
    świat nocy 2 Anioł‚ Ciemności,...(całość)
    Anna Park Randka Z Wrogiem
    Morgan Raye Księżniczka wychodzi za mąż
    O krasnoludkach i sierotce Marysi Maria Konopnicka
    Hewitt Kate Rezydencja na skale
    Dr Who New Adventures 33 Parasite (pdf)
    154. Anderson Caroline Prezent od Sary
    Wood Barbara Madonna jak ja i ty
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • robertost.xlx.pl