[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprzątały głównie po wierzchu i śmieci podmiatały pod dywan. Nowa gosposia najwyrazniej była
czymÅ› w rodzaju maszyny do sprzÄ…tania i gotowania.
No to chyba Vito zgodzi siÄ™ na buticzek.
Jak mówisz? Gina i Vito? Kordian i Roksana? I Wirginia, droga Lilu.
Znaczy Reginka i WituÅ›? Renia i Wicio? Po prostu? Za to dzieci w sznycie wytwornym.
Siedz, kochana, dosyć się w tygodniu napracowałaś, teraz ja o ciebie zadbam.
ByÅ‚ sobotni poranek. Po piÄ™ciu dniach pracy u paÅ„stwa Pul¬toków Maria czuÅ‚a siÄ™ dość
wyczerpana. Na szczęście rodzina pultocza dość szybko doceniÅ‚a wygody pÅ‚ynÄ…ce z jej obecno¬Å›ci
w domu i zaniechała wydawania zbędnych poleceń oraz niepotrzebnych instrukcji, jednak
doprowadzenie do błysku sporej willi oraz obsłużenie trzech osób (domowa, młodsza córka
zapowiedziała powrót dopiero na niedzielny wieczór) kosztowało ją sporo wysiłku. Z radością więc
powitaÅ‚a hu¬manitarnÄ… ofertÄ™ Liii i w domowej sukience wyciÄ…gnęła siÄ™ przed telewizorem,
niespecjalnie zresztÄ… zważajÄ…c na pro¬gram. Po maÅ‚ej chwili z kuchni rozlegÅ‚ siÄ™ lekko faÅ‚szujÄ…cy
śpiew gospodyni: _ %7łyli w pałacu Wicio z Reginą, On zwał się Rodryg, onaaaaaaaaa Franczeska!
A w drugiem domu za ich melinÄ…
Mieszkała sobie jedna Wiśniewska!& * Co to za piosenka? zawołała Maria w stronę
kuchni. Odpowiedzią była druga zwrotka.
Niewinne serce miała hrabinia I takąż duszę, pieskąąąąąąąąąąąąą, niebieską, A on był
gałgan i straszna świnia, I pitigrylił się z tą Wiśniewską!
Ja to chyba gdzieś słyszałam! zawołała znowu Maria.
To jest z jakiegoś kabaretu, aleja nie wiem z jakiego. Mój mąż to śpiewał. Jak mieliśmy
bankieciki. Lalalalala, dalej nie pamiętam, trututututu, coś tam dolę pieską, a on wciąż ganiał do
tej łachudry i czule szeptał: Och, ty Wiśniewsko"! Zpiewająca Lila pojawiła się w drzwiach z
zastawioną tacą w rękach. Maria rzuciła się jej pomagać, a pani Lila, oddawszy tacę, kontynuowała:
Aż raz Regina miecz zdjęła z ściany, Zmierzyła Wicia okiem królewskiem, Siedz tu,
powiada, ty, w herb drapany, Dzisiaj nie pójdziesz do tej Wiśniewskiej! Zpiewaczka siadła z
impetem na krześle i przysunęła sobie maselniczkę oraz koszyk z bułkami. Maria zaprotestowała:
No nie! To ma jakiÅ› ciÄ…g dalszy?
Lila skłoniła wdzięcznie głowę i smarując bułkę masłe^ kontynuowała:
On zaś będący pod ankoholem, Czyli, jak mówią, zalany w pestkę, Wyrżnął hrabinę łbem
w antresolę& (Patrz, Marysia, to trochę jak ten twój ciebie& ) I dawaj gazu do ty Wiśniewskiej!
Nagle Lila przerwała i zasłoniła usta małą rączką. W jej oczach pojawiło się przerażenie.
MaryÅ›, ja ciÄ™ strasznie, ale to strasznie przepraszam! Co ja wygadujÄ™, w jakÄ… antresolÄ™&
Mnie to w kolumienkę odparła, śmiejąc się, Maria. Nie przejmuj się, Lileczko. Ja to już
sobie chyba uporządkowałam i nie mam z tym problemu. Naprawdę. Sama się dziwię, że tak
szybko.
Musiało ci się od jakiegoś czasu zbierać, kochanieńka. Ja ci to mówię, stara kobieta,
doświadczona własnym życiem i wszystkimi plotkami o wszystkich znajomych. To nie było tak
znienacka. Sama mówiÅ‚aÅ›, że zaczynaÅ‚aÅ› siÄ™ czuć jak nie¬wolnica. On, znaczy ten twój mąż, przelaÅ‚
czarę. Twoja pod świadomość czekała na to, no i się doczekała. A ty już byłaś gotowa na odejście.
Czy ty w ogóle doceniasz, jak ja pięknie do ciebie mówię? Dwa tygodnie na jednym jachcie z
psychiatrą i człowiek sam się robi mądry jak jaki doktor.
Pewnie masz rację, Lilu. A co było dalej z jedną Wiśniewską?
Nie pamiÄ™tam tekstu przyznaÅ‚a Lila z żalem. Ona, zna¬czy hrabinia, padÅ‚a i zalaÅ‚a siÄ™
krwią niebieską, i powiedziała: czekaj, och ty, Wiśniewsko", a on ją pochował i poleciał do tej
Wiśniewskiej, a ona z mogiłki wstała i dała im wycisk. I teraz leżą w jednej mogile, Wituś,
Regina& Tfu. Hrabia, hrabina i ta Wiśniewska. No. Już wiem, to jest Jurandota. On pisał cudne
teksty. Ale ja pamiÄ™tam tylko ten jeden i to, jak wi¬dzisz, niedokÅ‚adnie. Jeszcze byÅ‚o coÅ› o francie,
co wyciął mu tLranta, ale nie wiem, komu wyciął, zresztą kurant mu odrósł, ^aa, niedobrze, panie
Bobrze. Więcej nic. Czarna dziura. Ach, j jeszcze Na Górnickiego koło Dantyszka w niewielkiem
domu z remontu żył sobie jeden Ignacy Pliszka z żoną i dzieckiem od frontu". I to naprawdę
wszystko. Marysiu kochana, tylko ja siÄ™ martwiÄ™& _ O co siÄ™ martwisz? Nie martw siÄ™.
Martwię się o ciebie. %7łebyś ty aby nie dostała jakiegoś urazu do chłopów na stałe.
W zaokrąglonych oczkach pani Liii była w istocie taka głęboka troska, że Maria poczuła się
wzruszona. Nie mogła jednak swej leciwej przyjaciółki pocieszyć od ręki, bo sama jeszcze nie
wiedziała, jak to teraz będzie z tymi chłopami. Powiedziała jej o tym.
No cóż westchnęła Lila. Będziemy czekać. Ach, słuchaj, jaż mam dla ciebie komunikat
kulturalno-oświatowy! Twój Sasza Winokurow ma koncert!
On jest Winogradów. I nie mój. Jaki koncert?
Nie pamiętam. Ale mam gazetę, tam jest taki dodatek, Co jest grane", to tam powinien
być twój Sasza.
On nie jest mój.
Nieważne. Nie możesz siedzieć w domu jak taka domowa zatyka. Gdzie jest gazeta?
Pani Lila podreptała chwilę w kółko, przypomniała sobie, gdzie czytała prasę, i popędziła do
Å‚azienki. WróciÅ‚a, wyma¬chujÄ…c dodatkiem kulturalnym.
Masz, szukaj.
Maria przerzuciła strony.
Mam. Ale to jest koncert Sklepu z ptasimi piórami". Sasza tam śpiewa, zdaje się, jako
support&
Co to znaczy?
W tym przypadku, powiedziałabym, wprowadzenie. Główna gwiazda to ten Sklep". Co to
za zespół?
Aaa, to Å›wietny zespół, musisz koniecznie iść ich posÅ‚u¬chać. Sama bym z tobÄ… poszÅ‚a, bo
ich po prostu uwielbiam, ale jutro& oni jutro grajÄ…? Czy dziÅ›?
DziÅ›.
No właśnie. Jutro bym mogła wybrać się z tobą, ale dzisiaj właśnie umówiłam się z Różą i
Noelem, jedziemy do Stolca z małą wizytą towarzyską, do mojego syna i Marceli. Ale ty idz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]