[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gorszą i okrutniejszą" gotów jestem odrzec. I z naszego powodu"
powiecie jeszcze, na co i ja się zgodzę. Jeżeli jednak dodacie: ,,I z naszych
rąk", na to zgody mej nie ma. Istnieją przecie u nas prawa, które nałoży
szanować i miłować jak najgoręcej zarówno nam wszystkim razem, jak
każdemu z nas z osobna. Jeżeli jednak niektórym z Was zdarzy się coś
z nich na własną rękę naruszyć, to jako ogół przynajmniej powinniście
być praworządni i poddawać się ustawom, nie zaś łamać wszystko, co od
pcczątku uznane było za dobre.
Aleksandryjczycy! Szczęśliwie dla Was przynajmniej to się zdarzyło,
że powyższe wykroczenie Wasze przypadło na czasy moje, gdyż ja przez
cześć dla wspomnianego boga, a także dla dziada i współimiennika moje-
go4, który sprawował władzę i w samym Egipcie, i w tym grodzie naszym,
chowam dla Was przywiązanie braterskie. Władza bowiem, która siebie
lekceważyć nie pozwala, surowsza i niczym nie zmącona nigdy by nie
przymknęła oczu na zuchwalstwo ludu, by nie wyleczyć go z jak gdyby ja-
kiejś ciężkiej choroby nazbyt przykrym lekarstwem. A ja przychodzę do
Was z powodów, o których dopiero co mówiłem, z łagodnością i słowami
przestrogi. Bo mam przeświadczenie, że w ten sposób łatwiej trafię do
Waszych przekonań, skoro przecież jesteście, tak jak słyszę, z dawien
dawna Hellenami i dziś jeszcze w sposobie myślenia i całym życiu tkwi
w Was godne pochwały i szlachetne piętno tego Waszego zacnego uro-
dzenia.
1
Georgios, o którym była mowa w liście do Zenona (58), jako biskup ariań-
ski Aleksandrii ściągnął na siebie nienawiść mieszkańców Aleksandrii bezwzględnym
wykonywaniem antypogańskich edyktów Konstancjusza, tak że na wieść o śmierci
tegoż został zamordowany. O samym zabójstwie mówi Ammian. Marcell. XXII 11, 10.
2
Cytat zaczerpnięty z Plutarcha, Moralia 435 F.
3
Prefektem Egiptu był wtedy Artemiusz.
4
Mowa o dziadku Juliana po kądzieli, a więc ojcu jego matki, Basiliny, Julia-
nie, po którym otrzymał Julian imię. Por. Libanios, Orat. XVIII 9.
30 (61)
JULIANA EDYKT O WYCHOWANIU1
Za wychowanie prawidłowe my uważamy nie takie, które ujawnia
bogactwo i piękno tkwiącej w języku rytmiki, lecz takie, które daje zdro-
we nastawienie umysłu, wyposażonego w rozum oraz trafne mniemanie
o tym, co jest dobre i złe, piękne i brzydkie. Kto sam inaczej myśli, ina-
czej swych uczniów poucza, jest, jak mi się zdaje, jednakowo daleki tak
od prawidłowego wychowania, jak i od tego, aby sam stał się człowiekiem
pożytecznym. I gdyby ten rozdzwięk między myślą i słowem zdarzał się
tylko w rzeczach małego znaczenia, byłby on, co prawda, zły, ale do pew-
nego stopnia znośny; skoro jednak nawet w rzeczach największej wagi
ten czy ów inaczej sam myśli, sprzecznie zaś z tym, co myśli, poucza, to
czy nie jest to postępowanie handlarzy i przy tym nie handlarzy uczci-
wych, lecz najgorszych, co najbardziej ten towar zachwalają, którzy uwa-
żają za najlichszy, i za pomocą tych pochwał przyciągają i oszukują tych,
na których pragną własną lichotę przerzucić.
Wszyscy więc zgłaszający się do nauczania czegokolwiek bądz powinni
być ludzmi o charakterze uczciwym i posiadać w swej duszy przekonania
nie kłócące się z tym, co czynią oni publicznie. Takimi właśnie w stopniu
jeszcze większym powinni być, jak sądzę, ci wszyscy, którzy dla celów
literackich z młodzieżą obcują, występując zrazu w roli objaśniaczy auto-
rów dawnych, potem retorów i gramatyków, a zwłaszcza mówców popi--
sowych; ci bowiem na uwieńczenie wszystkiego pragną być nauczycielami
nie tylko wymowy, ale i obyczajności oraz tego, co u nich nosi nazwę fi-
lozofii obywatelskiej".
Czy to prawda, czy nie, zagadnieniu temu dajmy na razie pokój. Teraz
zaś. pochwalając dążenia tych ludzi do celów tak pięknie zapowiedzia-
nych, pochwaliłbym ich jeszcze goręcej, gdyby tylko nie kłamali i nie po-
zwalali zrobić im zarzutu, że co innego sami rnają na myśli, a o czym in-
nym uczniów swych pouczają. Co więc [z tego wynika]? Przecież dla Ho-
mera i Hezjoda, Herodota i Tukydidesa, Demostenesa, Lysiasa i Izokratesa
bogowie byli początkodawcami wszelkiej cywilizacji; czyż ludzie wymie-
nieni nie uważali siebie za święty dar: w oczach jednych Hermesa,
w oczach drugich muz? Jest więc według mnie niedorzecznością, że
powyżsi tłumacze ich dzieł odmawiają czci boskiej tym istotom, którym
pisarze ci ją składali. A jednak mimo tej niedorzeczności ja nie twierdzę
wcale, że powinni oni obcować z młodzieżą dopiero po zmianie swego sta-
nowiska, lecz zostawiam im możność wyboru: nie uczyć tego, co nie uwa-
żają oni za pożyteczne chcąc zaś uczyć, przede wszystkim czynem
i swym uczniom dowodzić, że ani Homer, ani inny z autorów, dziś im ob-
jaśnianych,...2 i potępiwszy bezbożność, nierozum i błędność ich o bo-
gach twierdzeń. Ponieważ ludzie ci żyją z objaśniania pism dawnych, za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]