[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Niech cię szlag! - Skoczył ku niej, chwycił ją za ramiona i potrząsnął mocno. Azy,
powstrzymywane do¬tÄ…d z najwiÄ™kszym trudem, spÅ‚ynęły jej wreszcie po po¬liczkach. - A co mnie
obchodzi, co ludzie mówią? Nie dbam o nich. Chodzi mi tylko o ciebie. Niepokoję się twoją
sytuacjÄ…, czy ty tego nie widzisz?
Lainie poczuła, jak włosy opadają jej na ramiona ciężką kaskadą. Widocznie niedbale zapięta
klamra wysunÄ™¬Å‚a siÄ™ z nich, gdy Rad zaczÄ…Å‚ jÄ… szarpać. ZnieruchomiaÅ‚, lecz nie puÅ›ciÅ‚ jej. PatrzyÅ‚
w milczeniu na pÅ‚ynÄ…ce nie¬przerwanÄ… strugÄ… Å‚zy. PoczuÅ‚a siÄ™ nieswojo. ChciaÅ‚a, że¬by przestaÅ‚ siÄ™
jej tak przyglądać, otworzyła więc usta, by mu to powiedzieć, ale nie potrafiła wydobyć z siebie ani
słowa.
Wzrok Rada powÄ™drowaÅ‚ ku jej rozchylonym war¬gom.
- Przedtem nie miałaś takich oporów. Przyjęłaś moje nazwisko, przyjęłaś mnie do swego łóżka.
Czemu więc nie chcesz przyjąć moich pieniędzy?
- Proszę cię, zostaw mnie - szepnęła prosząco.
Nagle zauważyła, że przecinająca jego czoło pionowa zmarszczka znika. W następnej chwili bez
ostrzeżenia mocno przyciągnął Lainie do siebie. Gdy próbowała się wyrwać, tylko się roześmiał.
- Ty też mnie pragniesz - powiedziaÅ‚ z butÄ… w gÅ‚o¬sie. - WidzÄ™ to w twoich oczach. Jest tak, jak
dawniej. Kłócimy się równie namiętnie, jak pragniemy się kochać.
- Nie! - zaprotestowała, jednak nie zabrzmiało to szczególnie przekonująco, gdyż myślała już tylko
o jego pieszczotach.
Rad nie zawiódł jej. Jego pocałunki były tak gorące, że w pewnym momencie nie miała już sił, by
się dalej opierać i odpowiedziała mu z równym żarem. Wtedy odsunął ją nieco od siebie. Jeden rzut
oka na malujÄ…cÄ… siÄ™ na jego twarzy satysfakcjÄ™ sprawiÅ‚, że Lainie ze wsty¬dem spuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™.
Czemu, och, czemu nie potrafiła mu się oprzeć? Upokorzył ją i teraz triumfuje.
- Nie miałaś nikogo przez tych pięć lat, prawda? - spytał, choć znał już odpowiedz.
Uniosła dumnie głowę, ale żadna cięta riposta nie przyszła jej na myśl. Nie potrafiła też skłamać.
Na szczÄ™¬Å›cie uratowaÅ‚ jÄ… dobiegajÄ…cy z piÄ™tra dzwiÄ™k dzwonka. Rad nie zatrzymywaÅ‚ jej, gdy
wymknęła siÄ™ z jego ra¬mion i wybiegÅ‚a na korytarz. UsÅ‚yszaÅ‚a, że podąża za niÄ… i obejrzaÅ‚a siÄ™ z
niepokojem. Zatrzymał się jednak przy schodach. Pośpieszyła więc na górę i weszła do sypialni,
zostawiajÄ…c za sobÄ… uchylone drzwi.
- %7Å‚yczysz sobie czegoÅ›, mamo?
- Czy ten chÅ‚opiec od Waltersów już przyszedÅ‚? Mo¬Å¼e zajrzaÅ‚by na górÄ™ trochÄ™ ze mnÄ…
porozmawiać? Lainie, ty przecież nie jesteś ubrana! - wykrzyknęła nagle ze zgrozą pani Simmons.
- WÅ‚aÅ›nie miaÅ‚am to zrobić. - StaraÅ‚a siÄ™ ukryć drże¬nie rÄ…k, gdy zabieraÅ‚a tacÄ™ z pustymi talerzami.
- Lee jeszcze nie przyszedł, ale gdy się pojawi, postaram się go przyprowadzić tu na chwilę.
Szybko zawróciła ku drzwiom, żeby nie przedłużać rozmowy.
- W takim razie, kto dzwonił do drzwi?
Zatrzymała się na progu. Widziała stąd Rada, który nonszalancko palił papierosa i niewątpliwie
chÅ‚onÄ…Å‚ każ¬de sÅ‚owo.
- Akwizytor - rzuciła bez namysłu. - Wyjątkowo nachalny, nie mogę się go pozbyć.
- Och, powiedz mu, że nic od niego nie chcesz i wy¬rzuć go.
- Tak właśnie zrobię - obiecała i wyszła.
Powoli zeszÅ‚a na dół, starannie unikajÄ…c przenikliwe¬go wzroku męża. Wyminęła Rada i udaÅ‚a siÄ™
do kuchni. Podążył za nią jak cień, Lainie jednak zignorowała go. Włożyła naczynia do zlewu i
zaczęła je myć, zachowu¬jÄ…c siÄ™ ostentacyjnie gÅ‚oÅ›no. MiaÅ‚a ogromnÄ… ochotÄ™ roz¬bić jakiÅ› talerz na
głowie Rada, który niedbale oparł się o pobliską szafkę.
- Czyli Lee Walters wciąż się koło ciebie kręci, co? - zagadnął zjadliwie.
GwaÅ‚townie uniosÅ‚a gÅ‚owÄ™. Jego beznamiÄ™tne spo¬jrzenie, utkwione w jej oczach, przywiodÅ‚o jej
nagle na myśl zwiniętego w kłębek grzechotnika, który może w każdej chwili zaatakować.
- Wcale się nie  kręci koło mnie - sprostowała urażonym tonem. - Spotykam się z nim pierwszy
raz od wielu lat. Zresztą, to nie twój interes.
- Mój. Wciąż jesteś moją żoną.
ZostawiÅ‚a zmywanie i odwróciÅ‚a siÄ™ do niego roz¬gniewana.
- Może najwyższy czas wreszcie to zmienić? - syk¬nęła. - Nie przyszÅ‚o ci do gÅ‚owy, że już mam
tego dosyć? %7łe chcę się od ciebie uwolnić? A skoro zamierzasz mnie oskarżyć o romans, to proszę
uprzejmie! Sama ci dostar¬czÄ™ dowodów!
Nagle przeszył ją zimny dreszcz. Rad wyprostował się powoli i podszedł do niej. W jego oczach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Evanovich Janet, Goldberg Lee Skok
    Dailey Janet Noc na pustyni(1)
    MacLean Alistair (1973) Jedynym wyjsciem jest smierc
    MiśÂ‚ośÂ›ć‡_na_deser_ _Nora_Roberts
    John Varley Gaea 1 Titan
    Photography An Illustrated History
    Irene Hannon A Dream To Share (pdf)
    Diana Blayne A loving Arrangement
    Cathryn Clare Ognisty szlak
    BśÂ‚aszczyk Grzegorz Burza koronacyjna. Polska i Litwa (1429 1430)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pspkrajenka.keep.pl