[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dajcie spokój - zaoponował Zacynthus tonem rezerwowanym zwykle dla dzieci. - Nie mam czasu na takie banialuki.
Informacje, proszę, jeśli nie macie nic przeciwko temu! Zacznijmy od waszych prawdziwych nazwisk.
- Odpieprz się pan - warknął gniewnie Pitt. - Nie prosiliśmy ani o to, żeby przywlokła nas tu ta małpa, która powiada, że
nazywa się Zeno, ani o to, żeby rozstawiał nas po kątach ten Hulk Hogan, co tam leży na podłodze. Nie zrobiliśmy nic
bezprawnego. Niemoralnego - może, ale nie bezprawnego. Jeśli pan liczy na jakiekolwiek odpowiedzi z naszej strony,
sugeruję, żeby najpierw zdobył się pan na kilka ze swojej.
Zacynthus, mocno zacisnąwszy usta, ze złością popatrzył na Pitta. - Pańska aroganqa budzi we mnie ciekawość zawodową -
powiedział cierpko. - Odkąd uczyniłem pracę śledczą moją życiową pasją, wiele dziesiątków razy stawałem oko w oko z
przestępcami szczwanymi i niebezpiecznymi. Jedni pluli mi w twarz zaprzysięgając zemstę, drudzy stali nieporuszeni i
milczący, inni wreszcie na kolanach błagali o łaskę. Pan jednak, mój obtłuczony przyjacielu, musi być inny. -
Oskarżycielsko wymierzył fajkę w stronę Pitta. - Na Boga, to klasyczna sytuacja, doprawdy klasyczna. Nie mogę się
doczekać chwili, gdy zetrę się z panem intelektualnie podczas przesłuchania.
Urwał, gdy do pokoju wkroczył Zeno. Grek zaczął coś mówić, ale nagle dostrzegł Dariusa, który teraz siedział na podłodze
wciąż zwinięty w kłębek. Wydawało się, że ze zdumienia opadł nawet imponujący wąs fałszywego przewodnika. - Na
Zeusowe gromy, panie inspektorze, co się stało?
- Powinien pan był ostrzec Dariusa, żeby zachowywał większą ostrożność.
- Ależ ostrzegałem go - tonem tłumaczenia odrzekł Zeno. - Pomyśleć jednak - Darius pokonany... nie sądziłem, że to
możliwe.
- Moje własne słowa. - Zacynthus wytrząsnął popiół z fajki. - Proszę zobaczyć, co można zrobić dla naszego biednego
przyjaciela. Ja wezmę tych ludzi do siebie, żeby ustalić, czy słowami posługują się z równym kunsztem, jak dłońmi i
nogami.
- Czy wszakże po tym, co tu zrobili, sądzi pan, panie inspektorze, iż pozostawanie z nimi sam na sam jest rzeczą rozważną?
- Moim zdaniem, uświadamiają sobie, że nie zyskają nic przez dalsze uciekanie się do przemocy. - Zacynthus rzucił Pittowi i
Giordino kpiące spojrzenie. - Ale na wszelki wypadek, Zeno, niechże pan przykuje prawy nadgarstek kurdupla do lewej
kostki tego cwaniaczka. Nie jest to z całą pewnością środek zaradczy o stuprocentowej skuteczności, ma jednak tę zaletę, że
w pewnym stopniu utrudnia opór.
Zeno szybko odczepił od paska chromowane kajdanki, otworzył bransolety i wykonał polecenie Zacynthusa, zmuszając w
ten sposób Giordino do zgięcia się w scyzoryk.
Przez dziurę w dachu Pitt spojrzał na niebo, stwierdził, że zapada wieczór i pomyślał z ulgą, iż to nie on musiał wykonać
idiotyczny skłon. Wciąż bolały go plecy, a kiedy wyprostował ramiona, aż się krzywił z bólu. Spojrzał za Zacynthusa. - Co
pan zrobił z Teri? - zapytał spokojnie.
- Jest bezpieczna - odparł Zacynthus - i odzyska wolność, kiedy tylko zweryfikuję jej twierdzenie, że jest bratanicą von Tilla.
- A my? - dobiegł z dołu głos Giordino.
- W swoim czasie - powiedział krótko Zacynthus, pokazując drzwi. - Panowie, proszę przodem.
Dwie minuty później Pitt i niezgrabnie powłóczący nogami Giordino weszli do gabinetu Zacynthusa: był to mały, lecz
funkcjonalnie urządzony pokoik z przybitymi do ścian szczegółowymi lotniczymi zdjęciami Thasos, trzema telefonami i
krótkofalówką, poręcznie ustawioną na stole tuż obok starego, podrapanego i obtłuczonego biurka. Pitt rozejrzał się z
zaskoczeniem - ten cały wystrój był zbyt uporządkowany, zbyt profesjonalny... Szybko doszedł do wniosku, że najlepsze
perspektywy wciąż stwarza grubiańska manifestacja wrogości.
- To mi bardziej wygląda na generalski punkt dowodzenia niż biuro prowincjonalnego inspektorka policji.
- Pan i pański przyjaciel jesteście dzielnymi ludźmi - odparł ze znużeniem Zacynthus - i dowiedliście tego swoimi czynami.
Ale postępuje pan głupio, nie wychodząc z roli prostaka, jakkolwiek - muszę przyznać - gra ją pan wyśmienicie. - Obszedł
biurko i siadł na piszczącym, obrotowym krześle. - Tym razem proszę mówić prawdę. Wasze nazwiska.
Pitt nie odpowiedział od razu. Był stropiony i jednocześnie zły, niekonwencjonalne zachowanie ludzi, którzy ich pochwycili,
wytrącało go z równowagi. Podświadomie doznawał osobliwego uczucia, ba, miał niemal stuprocentową pewność, że nie
musi się niczego obawiać: Zacynthus, Zeno i Darius w żaden sposób nie pasowali do jego wyobrażenia o typowych greckich
policjantach. A jeśli byli na usługach von Tilla, to dlaczego z takim uporem domagają się nazwisk jego i Giordino? Chyba,
że bawią się w kotka i myszkę.
- A zatem? - W głosie Zacynthusa pojawiły się twarde nuty. Pitt wyprostował się i rzucił karty na stół.
- Pitt, Dirk Pitt, dyrektor wydziału operacji specjalnych amerykańskiej Narodowej Agencji Badań Morskich i Podwodnych.
A ten dżentelmen po lewej to Albert Giordino, mój zastępca.
- Be zwątpienia, ja zaś jestem premie... - Zacynthus urwał w pół słowa, uniósł brwi, przechylił się przez biurko i popatrzył
wprost w oczy Pitta. - Chciałbym usłyszeć to jeszcze raz. Jak, powiada pan, brzmi jego nazwisko? - Tym razem jego głos
był cichy i pełen pobłażliwości.
- Dirk Pitt.
Zacynthus nie poruszył się i nie przemówił przez pełnych dziesięć sekund, a później powoli odchylił się do tyłu, wyraźnie
wytrącony z równowagi.
- Pan kłamie, musi kłamać...
- Czyżby?
- Imię pańskiego ojca? - Zacynthus wciąż wpatrywał się w Pitta bez zmrużenia oka.
- Senator George Pitt z Kalifornii.
- Proszę go opisać: powierzchowność, historia, sytuacja rodzinna... wszystko.
Pitt przysiadł na skraju biurka, wyjął papierosa, zaczął przetrząsać kieszenie w poszukiwaniu zapalniczki i dopiero po chwili [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Eagle Kathleen Córeczka tatusia
    James P. Hogan The Multiplex Man (BAEN)
    Milne. .GROUP.THEORY.(1996).[sharethefiles.com]
    FM Busby All These Earth
    Antoni Lange Miranda
    Chesterton Gilbert Keith śÂšWIć˜TY FRANCISZEK Z ASYśąU
    Anć‘eo u ofsajdu Zoran Ferić‡
    J. Derrida Teatr okrucienstwa i zamkniecie przedstawienia
    PS36 Pan Samochodzik i Zaginione Miasto Olszakowski Tomasz
    Jeanine Berry Scent Of Magic
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • immortaliser.htw.pl