[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Julia podziękowała starszej pani i pobiegła do samochodu. Serce
jej łomotało z przerażenia, jakie obudziły w niej słowa Edith. Wciąż
odbijały się echem w jej głowie. Dokładnie wiedziała, co miała na
myśli Edith. Czy Forest odbierze sobie życie, żeby uspokoić
Christophera?
- Och, nie, proszę, nie - powiedziała cicho. Przecież nie zrobiłby
czegoś takiego. A jednak jej serce
drżało ze strachu, gdy przypominała sobie jego desperację i
zrezygnowanie, kiedy jej obiecywał, że to wszystko wkrótce się
skończy.
- Mamo?
Bobby obudził się, gdy podjechała pod dom.
- Synku, chcę, żebyś poszedł do kuchni i został z Lottie -
powiedziała, starając się ukryć panikę w głosie. - Ona ci poda
śniadanie.
. - A co ty będziesz robić? - zapytał Bobby, najwyrazniej
wyczuwając jej napięcie.
- Muszę porozmawiać z wujkiem Forestem.
Kilka minut pózniej schodziła do piwnicy. Czuła ulgę, bo już
słyszała odgłosy pracy. Weszła bez pukania. Forest odwrócił się i
uśmiechnął na jej widok.
- Dzień dobry - przywitał ją.
- Kocham cię. - Te słowa wymknęły jej się, zanim zdążyła sobie
uświadomić, że zamierza je powiedzieć. Oblała się mocnym
rumieńcem. - Nie oczekuję odpowiedzi. Nie żądam wzajemności.
Chciałam tylko, żebyś wiedział, że cię kocham. - Teraz jej głos
zadrżał od nieoczekiwanego gniewu. - Foreście Kingsdon, jeśli
zrobisz sobie krzywdę, znajdę cię, w niebie czy w piekle. Dopadnę cię
i będę prześladować tak, jak jeszcze nigdy nie byłeś prześladowany. -
Wzięła głęboki wdech i zadygotała. Czuła się emocjonalnie
wyczerpana. - Chciałam po prostu, żebyś o tym wiedział - dodała i
wyszła.
Forest patrzył za nią. Kochała go! To wyznanie powinno
wywołać wielką radość, bo i on zdał sobie sprawę z tego, że ją kocha.
Kochał ją tak bardzo, jak nie kochał żadnej innej kobiety: całym
sercem, całą duszą. Ale to było serce i dusza mordercy. Ich miłość nie
ma przyszłości.
Usiadł na taborecie przy stole warsztatowym i wpatrzył się w
rzezbę, którą wciąż trzymał w dłoni. A więc zgadła, jakie wybrał
rozwiązanie. Domyśliła się, jak zamierzał uspokoić Christophera.
Uśmiech zadrgał mu w kącikach ust. Znajdzie go, w piekle czy w
niebie. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że on już jest w piekle?
Westchnął i odstawił figurkę na stół. Jego myśli i serce wciąż
wypełniała Julia. Ona i Bobby przywrócili temu domostwu życie. Coś,
czego od bardzo dawna tutaj brakowało. Ale żadna miłość nie mogła
zwrócić życia jemu. Był potępiony. Skazany na lunatyczne transy,
które już sprowadziły śmierć na jedno dziecko. Jak długo Julia by go
kochała, gdyby zdarzyła mu się kolejna utrata przytomności i Bobby
zniknąłby tak samo jak Christopher? Ile by trzeba czasu, żeby żądanie
zemsty Christophera doprowadziło go do zupełnego szaleństwa?
- Pokocha innego mężczyznę - szepnął do siebie, a własne słowa
wywołały ukłucie bólu w piersiach.
Jest młoda i atrakcyjna. Ma w sobie pasję, która domaga się tego
samego w odpowiedzi. Nadejdzie dzień, gdy spotka człowieka,
pełnego człowieka, który obdarzy ją takim uczuciem, na jakie
zasługuje. Julia będzie szczęśliwa. Poradzi sobie ze złamanym sercem.
Nie miał pojęcia, jak długo siedział przy stole, gdy poczuł...
znajomy chłód. Razem z nim pracownię wypełnił zapach lasu.
Christopher!
- Nie.
Forest cały zesztywniał. Powoli ogarniała go znajoma ciemność.
Zacisnął ręce na krawędzi stołu. Jak zawsze, próbował z tym walczyć.
Chłód przybrał na sile, otoczył go, wlał się do środka.
- Nie - szepnął jeszcze raz, lecz ciemność już go zagarnęła.
Prosto z pracowni Julia poszła do swojego pokoju. Po drodze
poprosiła tylko Bobby'ego, który właśnie jadł śniadanie, żeby
przyszedł potem do niej.
W pokoju usiadła na łóżku z drewnianym sokołem w dłoniach.
Prawie nic nie widziała, bo jej oczy wypełniły się łzami. Muskała
delikatnie rzezbę, a jej serce pękało z miłości do Foresta.
To wszystko było tragiczne: śmierć Christophera, poczucie winy
Foresta, jej miłość do niego. Tragiczne, bo nie było odpowiedzi, nie
było rozwiązania. Jak długo można żyć w tym domu nawiedzonym
przez ducha? Jak długo powinna tutaj zostać, kochając Foresta i
wiedząc jednocześnie, że nie ma przed nimi żadnej przyszłości, nie
ma dla nich nadziei?
Odstawiła sokoła na komodę. Wciąż wracała pamięcią do
rozmowy z Edith. Sama nie wiedziała, czego oczekuje od starszej
pani. Liczyła na jakieś odpowiedzi, ale powinna była wiedzieć, że ich
nie dostanie od Edith. Mały chłopiec, którego ciało nie zostało
właściwie pogrzebane... Ostatnie słowa Edith odbiły się jej echem w
głowie. Zamyśliła się. Samotność, opuszczenie to nie były emocje,
które emanowałyby z ducha domagającego się zemsty. Takie uczucia
przepełniały chłopczyka, którego ciała nigdy nie odnaleziono i który
zgubił się w lesie.
- O, mój Boże - jęknęła cicho.
Christopher wcale nie chciał mścić swojej śmierci. Próbował im
pomóc odnalezć swoje ciało. Kiedy tylko ta myśl, zaświtała jej w
głowie, wiedziała, że się nie myli. Czuła, że to prawda. Pięć. Pięć. Co
to znaczy? Pięć metrów? Pięć kilometrów? Pięć czego? Musiała
natychmiast powiedzieć o tym Forestowi. A niech to! %7łe też
wcześniej jej to nie przyszło do głowy!
Wyszła z pokoju i pobiegła na dół. Kiedy weszła do kuchni,
zatrzymała się w progu i spojrzała pytająco na Lottie.
- Gdzie jest Bobby?
Lottie wzruszyła ramionami.
- Poszłam do pralni, a kiedy wróciłam, już go nie było.
Myślałam, że poszedł do ciebie.
Julia poczuła, jak oblewa ją zimny pot.
- Nie!
Walczyła ze strachem zatykającym jej gardło. Może jej syn
poszedł do łazienki? Może go minęła, gdy schodziła na dół? Tylko nie
wpadaj w panikę, powtarzała sobie. Podeszła do schodów i zawołała
syna. %7ładnej odpowiedzi. Cisza dzwoniła w uszach. Gdzie jest
Bobby? Teraz już strach przerodził się w panikę. Podbiegła do
schodów prowadzących do piwnicy.
- Forest? - krzyknęła.
Znowu odpowiedziała jej cisza. Wiedziała instynktownie, że nie
ma go w pracowni. Dokąd poszedł? Gdzie jest Bobby?
Wpadła do kuchni i nagle zmroziło ją okropne podejrzenie.
Spojrzała w stronę lasu i od razu wiedziała, gdzie oni są. Tam, w lesie,
razem z Christopherem.
Nie zastanawiając się nad tym, co robi, rzuciła się w stronę lasu.
Biegła, a jej ciałem wstrząsał szloch. Zaczęła się przedzierać przez
zarośla, zupełnie nie myśląc o kolcach, które kaleczyły jej skórę.
Wiedziała tylko jedno: musi znalezć Bobby'ego i Foresta.
- Julia?
Wpadła na polankę, prosto na Foresta. Chwycił ją za ramiona.
- Julio, co się stało? - zapytał z przestrachem.
- Bobby. Bobby zniknął.
Ręce Foresta opadły wzdłuż tułowia, a przez jego twarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Aleister Crowley Book of Lies
    verne_invasion_de_la_mer
    0767. Wright Laura Potć™ga uczucia
    Rodziewiczówna Maria Jazon Bobrowski
    Gimznazjum Sprawdziany angielski Connections 3
    filozofia_2009
    Electromagnetic Field Theory Bo Th
    Jerzy Szaniawski Profesor Tutka
    K044. Palmer Diana Long tall Texans series 03 Pustynna gorć…czka
    250. Simms Suzanne Smak ryzyka 03 SzaleśÂ„stwa panny Harrington
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zdrowieiuroda.opx.pl