[ Pobierz całość w formacie PDF ]
okazji. Często brała mnie ria kolana, głaskała po nogach i śpiewała wyliczankę, którą wciąż
nucę jedynie w myślach, by dodać sobie nieco otuchy w tym posępnym więzieniu.
Bardzo dobrze pamiętam dzień, w którym dowiedziałam się o śmierci Amii.
Trwał monsun. Odbywały się ważne zbiory i mama cały dzień ciężko pracowała na
polu. Bawiłam się starymi szmacianymi lalkami, które babcia uszyła dla mnie i dla mojej
siostry Nadjimy, kiedy matka odezwała się do mnie nieco oschłym tonem:
- Asia, masz już szesnaście lat i twoja babcia dzisiaj umarła.
Nie byłam już dzieckiem, ale posmutniałam jak mała dziewczynka. To była moja
pierwsza prawdziwa troska i za nic w świecie nie dało się mnie pocieszyć.
Myślę o moich dzieciach, które również muszą być zrozpaczone. I choć jeszcze nie
umarłam, to wiem, że jestem już bliska śmierci. Właśnie upłynęło dziesięć dni, odkąd sędzia
ogłosił wyrok - i wiem, że w każdej chwili mogę skończyć ze sznurem zawiązanym wokół
szyi.
Przychodzi do mnie moja urocza Zenobia.
- Asia, masz wizytę! - oznajmia mi z szerokim uśmiechem.
Podrywam się z łóżka, przeszczęśliwa na myśl o chwili wytchnienia u boku męża.
Kiedy wkraczam do biura, sąsiadującego z gabinetem dyrektora, nie mogę uwierzyć własnym
oczom. Moje córki, Isham i Sidra, również mnie odwiedziły. Ashią jest wyraznie zadowolony
ze swojego prezentu-niespodzianki.
- Moje kochane, przyszłyście! Jak to możliwe? Jak zdołałyście tu wejść? Tak bardzo
się cieszę, że was widzę!
Ashią tryumfuje:
- Nie było łatwo, stoczyliśmy z Tahirem prawdziwą bitwę, by pozwolili
dziewczynkom się z tobą zobaczyć. Jak widzisz, udało się.
Myślę sobie, że ta przysługa może oznaczać, że nie zostało mi już zbyt wiele czasu.
Zatrzymuję jednak tę refleksję dla siebie, nie chcąc popsuć radosnej atmosfery.
- Jak się macie, moi kochani?
Isham, moja mała, dziewięcioletnia córeczka odpowiada ze łzami w oczach:
- Tęsknimy za tobą, mamo. Chcemy, żebyś wróciła. Bez ciebie to nie tak samo.
Smutek ściska mnie za gardło, lecz nie chcę się rozpłakać.
- A ty, Sidro, jak się masz? I co u naszej Ishy, nie robi zbyt wielu głupstw?
- Wiesz, mamo, że nie mogę już chodzić do szkoły, bo muszę się nią teraz opiekować.
To dosyć trudne, bo cały czas się o ciebie dopytuje, a ja już nie wiem, co mam jej mówić. Nie
rozumie, kiedy jej tłumaczę, że jesteś w więzieniu.
- Kochanie, wiem, jakie musi być dla ciebie trudne opiekowanie się starszą,
piętnastoletnią siostrą, która wymaga od ciebie tyle uwagi, co małe dziecko, ale musisz za
wszelką cenę uczepić się nadziei - i jej nie tracić.
Starałam się powstrzymać łzy, jednak czuję, że spływają mi po policzkach wbrew
mojej woli. Płaczemy we trzy. Tylko Ashią nie płacze, ale widać, jak bardzo jest wzruszony.
Po chwili klaska w dłonie, chcąc zmienić nastrój, wstaje i mówi:
- Asia, mam dla ciebie dwie nowiny - dobrą i złą. Zacznę od złej, skoro jeszcze
płaczesz. Pamiętasz, co powiedział ci Shahbaz Bhatti, minister do spraw mniejszości, w
sprawie prośby, którą chciał złożyć u prezydenta Pakistanu, by ten cię uwolnił?
- Tak, to się nazywa łaska prezydencka !
- Właśnie. Niestety, prezydent nic nie może na razie zrobić. Tahir wyjaśnił mi, że
wymiar sprawiedliwości nie pozwala mu decydować w tej kwestii. Musimy czekać na twój
nowy proces w Lahaur, bo prezydent powinien poznać decyzję sądu najwyższego, zanim
będzie mógł się wypowiedzieć w sprawie łaski. Wyobrażasz sobie? Nawet prezydent
Pakistanu nie może podjąć decyzji o twoim uwolnieniu, to niewiarygodne!
Jestem rozczarowana, ale nie chcę się w tej chwili koncentrować na tej dopiero co
rozwianej nadziei.
- Powiedz mi lepiej, jaka jest dobra wiadomość.
- Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć? - przekornie pyta Ashią.
- Och, tak! Mów prędko, proszę!
Ashią bierze głęboki oddech. Córki patrzą na niego z zachwytem, kiedy przemawia
uroczystym tonem:
- Papież Benedykt XVI wspomniał o tobie na placu Zwiętego Piotra w Rzymie.
Podskakuję z radości, podrywam się z krzesła i krzyczę:
- Nie wierzę!
Strażnik daje mi znak, bym się uspokoiła. Siadam posłusznie, żeby nie skrócono czasu
wizyty i cichym głosem zwracam się do Ashiąa:
- Opowiadaj! Jak to możliwe? Nie mogę w to uwierzyć, że sam Ojciec Zwięty o mnie
mówił!
- Nie do końca wiem, jak do tego doszło...Może to Shahbaz Bhatti mu o tobie
opowiedział? A może to dlatego, że po ogłoszeniu wyroku przez sąd odpowiadałem
zagranicznym dziennikarzom na wiele różnych pytań? Poza tym jesteś pierwszą i jedyną
kobietą skazaną w Pakistanie na śmierć w tym stuleciu, więc wszyscy się tobą interesują.
- A wiesz, co dokładnie powiedział?
- Tak.
- Na co zatem czekasz? Powiedz mi!
Ashią z dziećmi śmieją się z mojej niecierpliwości. Jest mi tak dobrze z moimi
bliskimi, że mogłabym z nimi tutaj spędzić cały dzień.
- Oto, co dokładnie powiedział, przed tysiącami ludzi i w obecności kamer
telewizyjnych: Myślę o Asii Bibi i o jej rodzinie i proszę, by zwrócono jej jak najszybciej
pełną wolność . Dodał też, że będzie się modlił za wszystkich chrześcijan w Pakistanie,
nierzadko padających ofiarą przemocy i dyskryminacji.
- Ooo...
To wszystko, co jestem w stanie z siebie wydusić.
- Widzisz, mówił też o nas: jej rodzina . Nie tylko ty jesteś gwiazdą - dodaje, śmiejąc
się, Ashią.
- To naprawdę niesamowite... Widzicie, moje dzieci, jeszcze nie wszystko stracone.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]