[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wy daje mi się, że rozsądnie będzie pozostawać jak najdłużej w ukry ciu.
285
Rozdział czterdziesty siódmy
Większość lamp, przy mocowany ch sworzniami do niszczejący ch ceglany ch budy nków, by ła zepsuta, co potęgowało atmosferę -post-Armagedonu w tej okolicy i przez co trudno by ło się nie poty kać o walające się dookoła rozmaite śmieci.
Egan szedł ostrożnie naprzód, podchodząc na ty le blisko, żeby odczy tać numer budy nku jakiejś starej fabry czki i upewnić się, że idzie w dobry m kierunku.
Droga się kończy ła prostopadłą ulicą. Egan nabrał głęboko powietrza w płuca, przebiegł nieosłonięty dziesięciometrowy odcinek i przy kucnął za kontenerem na śmieci. Serce biło mu mocno, dużo mocniej, niż by łoby to uzasadnione tak krótkim
sprintem, odczekał więc chwilę w bezruchu.
Budy nki po obu stronach ulicy wy glądały na niewielkie hale magazy nowe, przy pominające trochę bunkry. Nie miały ani okien, ani zwy kły ch wejść, lecz ty lko metalowe drzwi garażowe na środku każdej fasady.
Egan wy chy lił się zza kontenera, mrużąc oczy, spojrzał na następny numer i naty chmiast się ukry ł za śmietnikiem. Przed niecałą godziną zatelefonował do niego Billy i podał adres uzy skany u dostawcy Internetu, z który m Fade podpisał
umowę na usługę. Budy nek znajdował się raptem dziesięć metrów od Matta.
Bicie serca znowu się wzmogło i Egan zaklął pod nosem. To nigdy nie by ła jego domena. To Fade zwy kł mówić, że bój wy zwala w nim wszy stko
- każe mu zapomnieć o łajnie, które współczesny świat upakował mu w głowie. Dla Egana bój się sprowadzał do tego, że by ło zimno i mokro, a człowiek umierał ze strachu, bo ktoś próbuje go zabić -
286
a wszy stko za mniejsze pieniądze, niż mógłby zarobić na stacji benzy nowej.
Przekręcił się na brzuch i skoncentrował uwagę na drugich drzwiach od prawej strony. By ły zamknięte, a przez szpary nie prześwity wało żadne światło, ale to nie musiało jeszcze nic znaczy ć. Czy Fade i Karen Manning by li w środku? Czy może
to zasadzka? Fade mógł pojąć beznadziejność sy tuacji i uży ć karty kredy towej, żeby ściągnąć na siebie przeciwnika. Ba, mógł teraz stać na dachu budy nku po drugiej stronie ulicy, zjedna z ty ch znakomity ch strzelb my śliwskich, który ch z tak
dobry m skutkiem uży wał
na cały m świecie.
Mimo ciemności i niety powy ch o tej porze roku niskich temperatur, Egan czuł, jak po karku zaczy na mu spły wać pot. Realisty cznie patrząc, miał do wy boru dwie możliwości. Mógł czekać z nadzieją, że Fade się pokaże jeszcze przed świtem,
zanim pojawią się na ulicy ludzie, pewnie zdziwieni, co facet z pukawką robi za śmietnikiem. Albo mógł wrócić po samochód i staranować garażowe drzwi, licząc, że zdoła zaskoczy ć starego przy jaciela.
Po dłuższy ch rozważaniach doszedł do wniosku, że każdy z ty ch planów jest do bani, ale ten pierwszy jednak trochę mniej.
Ramiona zaczy nały go już trochę boleć, wy ciągnął się więc na ziemi, wtulając policzek w otwartą dłoń, tę, w której nie zaciskał kolby pistoletu.
Trochę szczęścia. Nic więcej nie by ło mu trzeba. Po prostu trochę szczęścia.
Po półgodzinie kompletnej ciszy poczuł wibrowanie telefonu komórkowego. Sprawdził nerwowo numer dzwoniącej osoby, nie wy kluczając, że może to by ć Fade, który chce mu powiedzieć, że trzy ma go na muszce i zaraz wpakuje mu w
czaszkę kulkę - jednak okazało się, że to dzwonił Billy.
- Co jest? - szepnął Egan.
- Al Fay ed znowu uży ł karty ! Dwadzieścia minut temu. Sklep spoży wczy oddalony od ciebie o parę kilometrów.
Egan odpręży ł się nieco, sły sząc, że Fade prawdopodobnie nie znajduje się nigdzie w zasięgu karabinowego strzału.
- Co kupił?
287
- Nie wiem. Pieprzony sklep zamknęli zaraz po transakcji. Ale wiem, że wy dał tam pięćdziesiąt osiem dolców.
- Dobra. Dzięki.
- Hillel wrócił niedawno do biura, wy gląda, jakby ktoś go pobił, ale nic nie mówi, więc nie mam pojęcia, co się stało& W każdy m razie są także jego gory le; jak się wy daje do wzięcia. Mam ich do ciebie wy słać jako ubezpieczenie?
Egan westchnął cicho. Teorety cznie rzecz biorąc, miło by łoby mieć parę utalentowany ch agentów na dachach, ale wy dawało się bardziej prawdopodobne, że Strand po ich ostatnim spotkaniu zaaprobuje już ty lko śmierć Fade a i Karen
[ Pobierz całość w formacie PDF ]