[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Oczywiście!  odparła i obdarzyła go tak słodkim uśmiechem, że serce mu stopniało.
Zostawili stragan Hubowi i poszli główną ulicą, przeciskając się przez tłum. Podniecone i
rozkrzyczane dzieci niosły kolorowe balony i zajadały cukrową watę, oczywiście o smaku
brzoskwiniowym. Chodniki były już zajęte przez mieszkańców Weatherford i turystów
pragnących obejrzeć paradę.
Trzymając Elisabeth za rękę, Kurt zaprowadził ją na skrzyżowanie, gdzie był dobry punkt
obserwacyjny. Jakże miło było trzymać jej drobną rączkę! Radował się też, gdy ludzie
pokazywali ich sobie i szeptali, że to jest sławna Elisabeth Destiny. Przyciągnął Bonnie do
siebie i objął ramieniem.
 Parada przyjdzie ulicą Główną  wyjaśnił.  Od północy. Jestem tu pierwszy raz,
podobnie jak ty. W ubiegłym roku odmówiłaś przyjścia, mówiąc, że nie chcesz mieć nic do
czynienia z prowincjonalnymi głupkami. Ale było, minęło. Już taka nie jesteś.
 A jeśli jestem?  wyszeptała zawstydzona.  A jeśli się okaże, że po odzyskaniu
pamięci będę taka, jak byłam?
 Nie wiem, co by było i co bym zrobił  wymruczał do siebie.
 Postanowiłam, że poddam się hipnozie  poinformowała go.
 Jesteś pewna, że tego chcesz?
 Ja... my... nie możemy postąpić o krok, nim sprawa mojej pamięci nie zostanie
rozstrzygnięta. Albo ją odzyskam, albo się dowiem, że już mi nigdy nie wróci.
Nie umknęło Kurtowi, że poprawiła się na  my . Czyżby poważnie rozważała możliwość
spędzenia życia u jego boku? Porzucenia filmu po to, by przyjąć życiową rolę żony farmera?
Nie mógł się dłużej zastanowić nad taką zaskakującą możliwością, bo zagrzmiała
orkiestra dęta weatherfordzkiego gimnazjum. Wkrótce znalazła się tuż, tuż, a potem z
ogłuszającym hałasem bębnów przeszła, kierując się na rynek. Za orkiestrą szły dziewczęta w
paradnych strojach, wykonując sprawnie ni to gimnastyczne ćwiczenie, ni baletowy taniec w
marszu.
 Porozmawiamy pózniej  powiedział Kurt.  Zastanowimy się poważnie.
Było wiele racji w tym, co powiedziała Beth. Trudno rozważać przyszłość, nie mając
jasnego obrazu przeszłości. Póki tego się nie rozwikła, będą kręcić się w kółko. Hipnoza to
chyba jedyny klucz do zaryglowanej pamięci.
Za orkiestrą i dziewczętami jechały udekorowane wozy, a następnie kowboje na
doskonale utrzymanych koniach. W otwartym kabriolecie koloru brzoskwiniowego
przejechała Królowa Brzoskwiń w otoczeniu orszaku dziewcząt.
Z jednego samochodu pękata postać odziana w kostium brzoskwini rzucała w tłum
cukierki i plastykowe zabawki dla maluchów, które prześcigały się w chwytaniu lecących
skarbów.
Kiedy parada przejechała, Kurt ujął Bonnie pod rękę i zaprowadził na rynek zabudowany
straganami i kioskami. Zatrzymywali się niemal przy każdym, oglądali sprzedawane
przedmioty, próbowali szczęścia, rzucając strzałkami do tarcz lub piłkami do koszy i świetnie
się bawili.
 Ojej!  Bonnie spojrzała na zegarek.  O pierwszej mam dyżur w budce z całusami, a ty
masz być clownem, którego wrzucają do wody.
 Umknijmy gdzieś stąd  zaproponował Kurt, pochylając się do ucha Bonnie.
Klepnęła go lekko po ramieniu, co odczuł jako słodką pieszczotę.
 Obiecaliśmy. Sarah Jane i Tammy liczą na nas.
 Tobie łatwo mówić. Ciebie będą całować, a mnie wrzucać do wody.
 Przeżyjesz  odparła lekko.
 Nie jestem pewien, czy mi się to uda, jeśli będę musiał patrzeć, jak cię obcałowują obcy
mężczyzni.
 Zazdrosny?
 Trochę.  Pokazał kilkucentymetrowy odcinek.
 Tylko tyle?
 Dobrze, niech będzie więcej.  Rozłożył ręce na całą długość.
 Możesz być pewny, że nikt nie ukradnie mi serca.
 Nawet Grant Lewis?  Ledwo to powiedział, miał chęć odgryzć sobie język.
Z twarzy Bonnie zniknął uśmiech, oczy straciły blask.
 Wiem, że zasłużyłam na to, ale...  Była bliska płaczu.
 Przepraszam cię, Beth. Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało.
 Ale zabrzmiało. I miałeś prawo to przypomnieć.  Opuściła głowę.
Ujął jej brodę i zmusił, by spojrzała mu w oczy.
 Nie, nie mam prawa sprawiać ci przykrości, mścić się za coś, co minęło i nigdy się nie
powtórzy: Jeśli mamy zacząć od nowa, to nie wolno mi wypominać ci minionych grzechów,
choćby były poważne. Muszę wybaczyć i zapomnieć.
 Zamierzasz mi wybaczyć?  spytała.
 Przecież muszę, skoro zaczynamy od nowa.
 Naprawdę chcesz rozpocząć wszystko od nowa? Ze mną?
 Jeszcze nie mogę tego obiecać, musimy poczekać...
Bonnie pokiwała głową. Najważniejsze i bardzo pocieszające było to, że Kurt jest
skłonny wszystko przemyśleć. Zrozumiała, że przez ten tydzień oboje bardzo dojrzeli.
Niemniej czuła potrzebę zrobienia jakiegoś istotnego kroku, by przyspieszyć cały proces.
Odpowiednim krokiem wydawała się decyzja poddania się hipnozie. W poniedziałek rano
trzeba będzie zadzwonić do doktora Freely ego i umówić się. Tak, to jest dobre posunięcie...
 Może coś przekąsimy przed czekającą nas ciężką pracą  zaproponował.
Kioski z jedzeniem rozpostarły się na południowej stronie placu. Pachniały tam
hamburgery, przysmaki meksykańskie i kiełbaski pieczone na ogniu. Kurt kupił lunch,
znalezli stolik, usiedli i patrzyli na przelewający się tłum.
Bonnie z radością wchłaniała każdą minutę. Przyglądała się stoisku, w którym jakaś
kobieta malowała chętnym twarze w indiańskie wzory, tuż przy budynku sądów ktoś zbierał
kandydatów do wyścigu w workach.
Pogryzając przyniesione przez Kurta meksykańskie przysmaki, zastanawiała się, jak by
wyglądało jej życie u boku Kurta. I czy to jej marzenie się spełni. Zerkała na niego z ukosa,
nie chcąc żadnym nieopatrznym słowem zmienić cudownego nastroju beztroskiej zabawy.
 Tu państwo jesteście!  rozległ się znajomy głos. Zobaczyli Tammy i Sarah Jane, które
ujrzawszy ich, podskoczyły do stolika.
 Niech pani szybko idzie, panno Destiny, już na panią czekają. Zbierzemy fortunę! 
wykrzyknęła Tanimy.
 Podobają mi się pani okulary. Wygląda w nich pani dostojnie  stwierdziła Sarah Jane.
Bonnie roześmiała się.
 Niech pani nałoży na usta dużo szminki i ma ją pod ręką. Faceci będą chcieli mieć
dowód, że zostali pocałowani przez Elisabeth Destiny  pouczała Tammy.
Bonnie wyjęła z torebki lusterko i szminkę, pomalowała sobie usta, po czym obróciła się
do Kurta, szukając aprobaty.
Kurt siedział z założonymi rękami i miał bardzo kwaśną minę. Nagle dotarło do Bonnie,
że wcale nie odpowiada mu jej status gwiazdy. Czyżby się bał, że zechce natychmiast wrócić
do Hollywood? Pochyliła się i złożyła na jego policzku lekki pocałunek.
 To na szlachetny cel.
Pozostawiła mu czerwoną pieczęć. Nie starł szminki od razu, ale wstał, ujął ją pod rękę i
spytał:
 Idziemy?
Chichocząc, przycisnęła jego dłoń i poszli pod gmach sądów, gdzie mieściła się
 całowalnia .
Na estradce, gdzie Bonnie miała rozdawać całusy, wisiała powiększona fotografia
Elisabeth Destiny. Wielki napis zachęcał do przychodzenia między pierwszą a drugą po
południu po pocałunek znanej aktorki wyróżnionej Oscarem.
Płoniąc się, Bonnie weszła na estradkę. Towarzyszyła jej Sarah Jane, pełniąca rolę
gospodyni, Tammy natomiast zabrała Kurta do błazeńskiej budki. Bonnie widziała, jak Kurt
wdrapuje się na chybotliwe urządzenie zawieszone nad sporym zbiornikiem wody, pod
którym czekało już kilku młodzieńców z przebiegłymi uśmieszkami na twarzach,
trzymających piłki bejsbolowe. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Anthony, Piers Xanth 20 Yon Ill Wind
    Anthony, Piers If I Pay Thee Not In Gold
    Anthony, Piers Cluster 5 Viscous Circle
    Mackenzie Myrna Narzeczone z Red Rose03 Coś od serca
    0767. Wright Laura Potęga uczucia
    Laura Lee Guhrke The Charade
    CASKIE KATHRYN ZASADY NARZECZENSTWA
    Hitchcock Alfred Tajemnica zabĂłjczego sobowtĂłra
    03 Linda Winstead Jones Telefon po póśÂ‚nocy
    Dunlop Barbara MiśÂ‚ośÂ›ć‡ w BiaśÂ‚ym Domu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • immortaliser.htw.pl