[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jego twarz wyrażała spokój nawet gdy mówił. Rachel miała jakieś
zakupy do zrobienia w ostatniej chwili i poprosiła Jake'a by zawiózł
Douga na próbny obiad dziwna rzecz by tak to nazwać odkąd
Amanda nalegała by nie kłopotać się próbą ślubu. Jake był przyjazny,
cywilizowany, dopóki nie wyskoczył z tym pytaniem Kto niby
zaoferował, że mi zapłaci?
- Rachel Jake spojrzał na Douga kiedy zatrzymał się na czerwonym
świetle. - Czy zaoferowała, że Ci zapłaci za tą mała szaradę?
- Nie mam pojęcia o czym mówisz.
- Oczywiście, że wiesz. - Jake utkwił ostre spojrzenie w Dougu. Zwiatło
zmieniło się na zielone i jego uwaga skupiła się na drodze, ale Doug
wiedział, że on nie skończył. - Rzekomy narzeczony Rachel ma na imię
Dan, jest maklerem giełdowym z blond włosami i niebieskimi oczami,
ma pięc stóp i dziesięć cali wzrosu, średniej budowy. Przynajmniej tak
nam mówiła zeszłej Gwiazdki. Chyba, że poddałeś się drastycznym
zmianom, nie jesteÅ› nim.
Doug zachował milczenie, nie chciał zdekonspirować Rachel i siebie za
wcześnie. Myśli tak szybko przebiegały przez jego umysł, że nie mógł złapać
nawet jednej. Dlaczego raczej nie kłopotała się tym by powiedzieć mu, że nie
pasuje do opisu kiedy wyskoczyła z tym fałszywym narzeczonym.
Jakie wypuścił powietrze, potrząsając głową Powiedz mi Doug, co ona
zrobiła by przekonać Cię by wziąć w tym udział? Czy wynajęła Cię w agencji?
Doug powstrzymał śmiech. Mógł sobie łatwo wyobrazić jak Rachel robi coś
takiego. I mogła to zrobić gdyby nie wszedł wtedy do jej biura. - Nie.
NaprawdÄ™ razem pracujemy.
- Czy spotykacie siÄ™?
Zależy od Twojej definicji spotykanie się . - Właściwie nie.
- Właściwie nie powtórzył powoli Jake. Spojrzał na Douga i się zaśmiał
Domyślam się, że ona to wymyśliła.
- Co masz na myśli?
- Wciskała nam takie gówno przez całe życie. Manipuluje, kontroluje i
nagina sytuację by dopasować ją do swoich potrzeb. Wiem, że to jej
mechanizm obronny, ale to jest nieznośne. A teraz mam przeczucie, że
nie ma wszystkiego tak pod kontrolą jakby sobie tego życzyła. Jestem
pewnien, że ją to zabija, że nie może nikomu powiedzieć co wy dwoje
wyprawiacie. To dobrze. Ona potrzebuje kogoś kto jej pokaże, że nie
trzeba być władczym cały czas.
Doug też tak czuł. Nadal miał to do udowodnienia Rachel.
- Nie będę dla niej za ostry powiedział, spoglądając za okno. Nie
mógłby. Tak bardzo jakby starał się z tym walczyć, tak bardzo chciałby
się nią opiekować.
Jake zaśmiał się głośniej Nie ułatwiaj jej tego. Ona musi wyjść z siebie. I
nie martw się, nie powiem nic rodzicom i Mandy. Będę mieć dobrą zabawę
patrzÄ…c na to wszystko.
Doug zaśmiał się tym razem. Ułatwienie nie opisywało tego co chciał zrobić
Rachel. Jake zaparkował auto przed wejściem do restauracji. Po tym jak
wyłączył stacyjkę, odwrócił się do Douga, wyglądał na poważnego. - Tylko jej
nie skrzywdz. Nie zwodz jej. Jeśli chcesz od niej czegoś więcej niż ten
weekend a mam przeczucie, że tak świetnie. Jestem za tym aby Rachel
znalazła kogoś z kim mogłaby być. Kogoś kto dotrze do niej. Jeślnie niech
chcesz więcej niż to bądz z nią szczery. To ją zabije jeśli wyciągniesz ją z jej
skorupy po nic a wtedy ja będę musiał połamać Ci nogi.
- Nie skrzywdzę jej obiecał Doug. Mówił poważnie. Po raz pierwszy
odkąd zgodził się na tą szaradę, słowa Jake'a sprawiły, że zastanowił
się na swoimi prawdziwymi uczuciami. Chciał Rachel na dłużej niż na
weekend. Bał się do tego przyznać, tak naprawdę znał ją od kilku dni,
ale należał do niej tak długo jak ona go ma. Miał nadzieję, że ona czuje
to samo.
§
- Pierwsza kwestia rano, Lois przywiezie kwiaty by udekorować podwórko
mama Rachel mówił jak wchodziły do restauracji na próbną kolacje
Amandy naprwdę aktualnie próbną.
No cóż, skoro już się to robiło trzy razy, prawdopodobnie nie porzebujesz
ćwiczeń.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]