[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ry... batoniki...
Paul ledwo na nią spojrzał.
- Możesz wziąć swoje batoniki - powiedział - i wsadzić je
sobie w...
- Panie Slater! - Jedna z nowicjuszek, wyznaczonych do pa­
trolowania podczas przerw galerii w celu zmniejszenia hałasu,
rzuciła się w stronę Paula. - Proszę natychmiast do gabinetu
dyrektora!
Paul zasugerował nowicjuszce coś, co z pewnością warte było
co najmniej odsiadki, jeśli nie usunięcia ze szkoły. To było tak
brutalne, że nawet ja siÄ™ zaczerwieniÅ‚am, a mam trzech przy­
rodnich braci, którzy używają tego rodzaju języka regularnie,
kiedy ich ojca nie ma w pobliżu.
Nowicjuszka wybuchnęła pÅ‚aczem i pobiegÅ‚a po ojca Domi ­
nika. Paul popatrzył za uciekającą drobną figurką w czarnym
stroju, potem spojrzał na Kelly, która także płakała. A potem
spojrzał na mnie.
To spojrzenie wyrażało bardzo wiele. Gniew, niecierpliwość,
niechęć.
Ale przede wszystkim - nie sÄ…dzÄ™, żebym siÄ™ co do tego po­
myliła - głęboką przykrość. Poważnie, moje słowa go zraniły.
Nigdy mi nie przyszło do głowy, że Paula można zranić.
Może to, co powiedziałam Jesse'owi na temat Paula - o tym,
że jest samotny - byÅ‚o rzeczywiÅ›cie prawdÄ…. Może on faktycz­
nie potrzebował po prostu kogoś bliskiego.
149
W Akademii Misyjnej nie znalazł z pewnością zbyt wielu
przyjaciół.
W chwilÄ™ pózniej przestaÅ‚ na mnie patrzeć, odwróciÅ‚ siÄ™ i od­
szedł. Wkrótce potem usłyszałam odgłos silnika jego kabrioletu
oraz pisk opon na asfalcie na parkingu.
Paul odjechał.
- Cóż - odezwaÅ‚a siÄ™ Cee Cee z wcale niemaÅ‚ym zadowole­
niem, podchodzÄ…c do mnie. - To chyba zaÅ‚atwia sprawÄ™ wybo­
rów, czyż nie?
PodniosÅ‚a mojÄ… rÄ™kÄ™ do góry, jak sÄ™dzia podnosi rÄ™kÄ™ zwy­
cięzcy na ringu.
- Niech żyje wiceprzewodnicząca!
15
aul nie wrócił tego dnia do szkoły.
PNi e to, żeby ktoś się tego spodziewał. W jedenastej klasie
rozeszła się informacja w rodzaju mówionego listu gończego,
o tym, że w razie powrotu Paul zostanie ukarany tygodniowym
zawieszeniem. Debbie Mancuso dowiedziała się tego od sze-
Å›cioklasistki, która dowiedziaÅ‚a siÄ™ tego od sekretarki w gabine­
cie ojca Dominika, kiedy poszła tam oddać usprawiedliwienie
spóznienia.
Wydawało się, że najlepiej będzie, jeśli Paul zniknie z oczu,
dopóki atmosfera się trochę nie uspokoi. Nowicjuszka, którą
sklÄ…Å‚, wpadÅ‚a podobno w histeriÄ™ i musiaÅ‚a siÄ™ poÅ‚ożyć w gabine­
cie pielęgniarki z chłodnym kompresem na czole. Widziałam, jak
ojciec Dominik spaceruje z ponurą miną przed gabinetem. Aż
miałam ochotę podejść do niego i powiedzieć:  A nie mówiłam?!"
150
To by jednak wyglÄ…daÅ‚o na kopanie leżącego, wiÄ™c powstrzy­
małam się.
Poza tym nadal miałam do niego żal o tę historię z Jesse' em.
Im więcej o tym myślałam, w tym większą wpadałam złość. To
było tak, jakby obaj spiskowali przeciwko mnie. Jakbym była
jakÄ…Å› gÅ‚upiÄ…, zakochanÄ… szesnastolatkÄ…, z którÄ… musieli sobie ja­
koś dać radę. Głupi Jesse bał się nawet powiedzieć mi w oczy, że
mu się nie podobam. Myślał, że co ja takiego zrobię? Dam mu
w twarz? Zdecydowanie miałam na to ochotę.
Na przemian z chęcią, żeby się gdzieś zwinąć w kłębek
i umrzeć.
Chyba nie byłam jedyną, która się tak czuła. Kelly Prescott
też wyglądała na straszliwie przygnębioną. Jednak lepiej znosiła
swoje nieszczęście ode mnie. Dramatycznym gestem oddarła
część papierka z napisem SLATER ze wszystkich batoników, jakie
jej pozostały. Wewnątrz opakowania napisała markerem SIMON.
Wyszło na to, że startujemy ramię w ramię.
WygraÅ‚am wybory na wiceprzewodniczÄ…cÄ… trzeciej klasy Aka­
demii Misyjnej imienia Junipero Serry jednogłośnie, jeśli nie
liczyć jednego głosu na Brada Ackermana. Nikt specjalnie nie
wątpił w to, kto głosował na Brada. Ni e usiłował nawet zmienić
swojego charakteru pisma.
Nikt nie miał jednak, w związku z przyjęciem, jakie urządzał
tego wieczoru, do niego pretensji. Gości poinstruowano, żeby
przychodzili dopiero po dziesiÄ…tej, kiedy to Jake, koÅ„czÄ…c zmia­
nę w Peninsula Pizza, miał przybyć z beczułką piwa i pizzami.
Andy i mama zostawili rano na lodówce kartkÄ™ z numerem te­
lefonu, gdzie można ich zÅ‚apać, oraz formalnym zakazem przyj­
mowania goÅ›ci w czasie ich nieobecnoÅ›ci. Brad uznaÅ‚ to ostat­
nie za szczególnie zabawne.
Co do mnie, miaÅ‚am poważniejsze zmartwienia niż jakieÅ› gÅ‚u­
pie przyjęcie.
151
Tylko że Cee Cee i Adam chcieli pójść gdzieś po szkole, żeby
uczcić moje zwyciÄ™stwo - które w zasadzie okazaÅ‚o siÄ™ wÄ…tpli­
wym zwycięstwem, skoro mój przeciwnik został usunięty ze
szkoÅ‚y. Adam zaopatrzyÅ‚ siÄ™ j ednak w butelkÄ™ musujÄ…cego ja­
błecznika na tę okazję i wobec tego nie mogłam, oczywiście,
odmówić. Razem z Cee Cee tak ciężko pracowaÅ‚ nad mojÄ… kam­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Korkozowicz Kazimierz BiaśÂ‚y pśÂ‚aszcz w brć…zowć… kratć™
    John Varley Gaea 1 Titan
    Chiwn Stefan ZśÂ‚oty pelikan
    Kraszewski Józef Ignacy Dante. Studja nad Komedjć… Bozkć…
    Laurie Marks Elemental Logic 02 Earth Logic
    Flint, Eric Mother of Demons
    Norton Andre Gwiazdzista odyseja
    Desmond Bagley Cytadela w Andach
    Morgan Raye Ksi晜źniczka wychodzi za mć…śź
    051 Droga Królów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • immortaliser.htw.pl