[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przepędził wilka.
 Nie, jeśli zrobi to nasza siostra  odparował Santidio.  Zamierzam poprosić o pomoc
Destandasi. Mam nadzieję, że zgodzi się jej udzielić.
Conan prawie zapomniał, że Esanti są trojaczkami, że ich siostra, Destandasi, opuściła
skorumpowaną Zingarę i poświęciła się tajemnicom kultu Dżebbala Saga. Mordermi
wspominał, że ostatnia z Esantich jest kapłanką w świętym gaju gdzieś za Czarną Rzeką.
 Destandasi zerwała wszelkie więzy z naszą rodziną i ze sprawą, za którą obydwoje
walczyliśmy  powiedziała Sandokazi.  Dlaczego ma nam pomagać, nawet jeśli jest w
stanie?
 Zamierzam spróbować  zmarszczył brwi Santidio.  Do kogo jeszcze mogę się
zwrócić?
 Myślałem nad tym, by uciekać za Czarną Rzekę  wtrącił Conan.  To całkiem blisko, a
po ostatnich potyczkach z Piktami wszystkie straże na północnych bagnach o wiele bardziej
zajmują się tymi, którzy udają się do Zingary, niż ludzmi podążającymi na Pustkowie
Piktyjskie. Dasz radę odnalezć Destandasi?
 Myślę, że wiem, gdzie jej szukać  odrzekł Santidio.  Jeżeli nie, to równie dobrze
możemy dać się oskalpować Piktom, jak zostawić głowy na tyczkach Mordermiego.
 W takim razie dość już zmarnowaliśmy czasu.  Conan przypatrzył się niebu.  Jeżeli
się pośpieszymy, zdołamy przed świtem ukraść łódz i upłynąć spory kawałek w górę Czarnej
Rzeki  uwiązał linę do blanki i przerzucił ją przez mur.  Pytam cię po raz ostatni, pójdziesz
z nami?  zwrócił się do Sandokazi.
 Znasz moją decyzję. Pamiętaj, co mi przyrzekłeś.
Conan zastanowił się, czy nie rąbnąć tej kobiety w podbródek i zabrać ze sobą. Podjęła
jednak decyzję i Cymmerianin postanowił to uszanować.
 Powiedz Destandasi, że ją kocham!  zawołała Sandokazi prawie wesoło, gdy
ześlizgiwali się po sznurze w głęboki cień u stóp murów.
Odwiązała linę i rzuciła ją w ślad za nimi. Wartownicy nie powinni wiedzieć, którędy
wymknęli się zbiegowie. Robiło się pózno. Opary żółtego lotosu, które niechcący wciągnęła
do płuc, zmieniły jej poczucie upływu czasu. Niemniej jednak zdawało się Sandokazi, że droga
z lochów na mur i rozmowa zajęły więcej czasu, niż początkowo zaplanowała.
Dotarła z powrotem do komnaty Mordermiego, żywiąc nadzieję, że jej kochanek wciąż
naradza się z Callidiosem. Jeżeli nie, cóż, skoro on nie ma zamiaru spać przez całą noc, to i
ona ma do tego prawo. Uświadomiła sobie, że ma wymówkę, by się jeszcze nie kłaść; za jej
stanikiem wciąż tkwiła lotosowa fajka Callidiosa.
Zastanowiła się, czyby jej nie ukryć, ale Callidios spostrzegłszy brak fajki i skojarzywszy to z
nieprzytomnymi strażnikami, na pewno zacząłby się zastanawiać, jak spiskowcy, którzy
uwolnili obydwu więzniów, mogli okazać aż taką przebiegłość. Najlepiej było schować fajkę z
powrotem do schowka Callidiosa, by nikt nigdy nie domyślił się, że strażnicy zostali uśpieni.
Sandokazi sprawdziła, czy czarownik nie wrócił do swojej komnaty. Wyglądało na to, że
narada jeszcze się nie skończyła. Dziewczyna ostrożnie wślizgnęła się do środka i umieściła
fajkę w szufladzie obok fiolki z żółtym lotosem.
Zapomniała, że Callidios jest również twórcą iluzji.
Stygijczyk wyłonił się z mroku panującego w kącie pomieszczenia.
 Doprawdy, nie mogłem bez niej zasnąć  powiedział spokojnie.
17
DESTANDASI
Nie upłynęli daleko w górę Czarnej Rzeki, gdy Santidio uświadomił sobie, że bez
gigantycznego Cymmerianina nigdy nie przeżyłby tej podróży. Mimo iż Conan był jego
przyjacielem, Zingarańczak nigdy nie był w stanie do końca pozbyć się uczucia wyższości
wobec barbarzyńcy z północy. Była to typowa postawa arystokraty wobec osoby nierównej
mu pochodzeniem i wykształceniem. Na dodatek akcent, szorstkie maniery i zaściankowe
poglądy Cymmerianina sprawiły, że łatwo było go uznać za pozbawionego ogłady gbura.
Gdy dotarli do najbardziej wysuniętego na południe skraju Pustkowia Piktyjskiego, Santidio
zobaczył nagle, jak poza granicami cywilizacji Conan staje się człowiekiem wykształconym, a
on wychodzi na nieokrzesanego osła.
Aódkę ukradli na przystani w Kordawie. Wydający się widzieć w ciemnościach jak kot,
Conan dziarsko wiosłował pod prąd, nie ustając, dopóki wschodzące słońce nie rozproszyło
nadrzecznych mgieł. Na szczupłą sylwetkę Santidia składały się wyłącznie ścięgna i
postronkowate mięśnie, a on sam uważał się za atletycznie zbudowanego. Mimo to, na długo
zanim Conan zarządził odpoczynek, Santidio miał wrażenie, jakby został rozciągnięty na kole
tortur w lochach Mordermiego. Gdy ból mięśni stał się nie do wytrzymania, Cymmerianin
powiosłował wreszcie ku brzegowi, wpłynął między zwisające nad wodą gęste wierzby i
uwiązał łódkę.
 Niebezpiecznie jest płynąć w dzień  wyjaśnił Conan, zwracając się do Santidia jak do
dziecka.  Mordermi przypomni sobie, że kiedyś proponowałem mu ucieczkę przed
siepaczami Rimanenda na Pustkowie Piktyjskie. Może wysłać konne patrole wzdłuż brzegu
rzeki, zarzucając sieć szybciej, niż możemy wiosłować pod prąd. Jeśli jednak będziemy się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 154 Droga ku szczęściu
    Cykl Diablo (2) Czarna droga Mel Odom
    Zelazny_Roger_ _Droga
    James Axler Deathlands 051 Rat King
    Anthony Laura Sobowtór narzeczonej(1)
    John Varley Gaea 1 Titan
    Becky Wilde [Passion Victoria 06] Duncan and Alec (pdf)
    Unamuno, Miguel de Del sentimiento trĂĄgico de la v
    Ann Yost The Earl That I Marry [Wild Rose] (pdf)
    Sanders_Glenda_ _Tajemnica
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • immortaliser.htw.pl